13 czerwca 2021

806. - "9 godzin do nieba"

Recenzja przedpremierowa
Premiera 25 czerwca


9 godzin do nieba
William Wayne

Wydanie: I
Data premiery: 25 czerwca 2021 r
Ilość stron: 258
Okładka: miękka
Wymiary: 130x210 mm
Wydawnictwo Novae Res


„Nigdy nie wiesz, 
kiedy znajdzie się twój powód 
do życia”

Życie potrafi przytłoczyć swoimi problemami czasami tak mocno, że niektórzy nie potrafią sobie z nimi poradzić. Wówczas pojawią się negatywne myśli, frustracja, zniechęcenie i depresja, które nie pozwalają dostrzec jaśniejszej strony życia. W takim stanie psychicznym jest bohater książki „9 godzin do Nieba”, który podejmuje decyzję, której nie da się cofnąć.

William Wayne to debiutujący na polskim rynku wydawniczym, młody pisarz, który poprzez swoją twórczość pragnie coś światu przekazać. Niewiele mówi o sobie i starannie ukrywa się pod pseudonimem. 

Książka „9 godzin do Nieba” jest częścią większego projektu, który obejmuje nie tylko literaturę, ale też inne formy przekazu. Pisarz doskonale zdaje sobie sprawę, że jako debiutant zmuszony będzie o tego, by ułożyć jak najlepszy plan promocji. Tak, więc tonięcie we wszelakim rozmyślaniu i wyobrażaniu zaowocowało zrodzeniem się pomysłu na coś, z czego teraz jest bardzo dumny i z pewnością jeszcze o nim usłyszymy. Zachęcam do śledzenia jego kanałów społecznościowych, gdyż to właśnie tam stopniowo autor zamierza ujawnić więcej szczegółów projektu.

Pierwszy etap tego planu został zrealizowany w pełni, gdyż to, co autor stworzył na kartach swej krótkiej powieści, odbiega od tego, co ostatnio ukazuje się na rynku wydawniczym.

„Moje życie to trwanie pomiędzy bólem i marzeniami, których nigdy nie dosięgnę”

Michael Davis ma 26 lat i chce umrzeć. Nic go nie cieszy i na świat patrzy w czarnych barwach.  Jest typem ekscentryka, zamkniętego w sobie, zniechęconego do wszystkiego wokół, także do siebie. Ma dość tego świata, ludzi, codziennej rutyny i egzystencji w codziennej szarości. Ucieka więc w alkohol i narkotyki, co jeszcze bardziej pogrąża go w otchłani beznadziejności i goryczy. Dochodzi do wniosku, że nic go już na tym świecie nie trzyma, więc postanawia zażyć specyficzną tabletkę, mając nadzieję, że  przeniesie się, dzięki niej, do lepszego świata, gdyż w obecnym nie czeka go już nic dobrego. Zanim zrobi ten ostateczny krok, nie raz osoby z jego otoczenia podpowiadają mu inne rozwiązania, namawiają do zmian i poszukania wyjścia z życiowego marazmu, ale on już nie widzi innej możliwości, gdyż stracił nadzieję. 

„9 godzin do nieba” to opowiadanie naznaczone smutkiem, rozżaleniem, wewnętrznym cierpieniem, w której widmo śmierci wsi cały czas nad bohaterem. Nie jest to ckliwa historia o miłości, lecz skłaniająca do refleksji opowieść o sensie życia dająca nadzieję na to, że nigdy do końca nie jest tak źle jak sądzimy. Po prostu czasami nie dostrzegamy tego, co mamy obok siebie. Poruszana jest też kwestia odebrania sobie życia i sens tego kroku. W takim ujęciu, w jakim ujął to pan William Wayne, spotkałam się po raz pierwszy. Niemal można poczuć stan umysłu, w jakim znajduje się Michael, gdyż obserwujemy wszystko z jego perspektywy, ale w narracji trzecioosobowej.

Na uwagę zasługuje sposób, w jaki ułożone są koleje losu głównego bohatera. Fabuła złożona jest bowiem z dwóch części, chociaż nie są one wyraźnie zaznaczone, ale wyłaniają się w trakcie poznawania kolejnych rozdziałów. Wyraźnie można zauważyć epizody, które dzieją się przed zażyciem tabletki i potem. Co ciekawe, tabletka nosi nazwę „Niebo”.

„Wiesz, co jest najważniejsze? 
Ważniejsze jest pogodzenie się z samym sobą”

To opowieść o samotności wśród tłumu, szukaniu radości w każdym zdarzeniu i docenianiu wartości życia. Głównym motywem jest w niej śmierć, ale nie taka, która przeraża, lecz taka, którą się pragnie. Michael wyczekuje jej, niczym upragnionego spotkania z kochanką. Podkreśla to nawet swoją kurtką, na której z tyłu widoczny jest wisielczy sznur. 

Śmierć w takim ujęciu nie występuje z reguły w powieściach, w których pełni najczęściej rolę poboczną. Tutaj, wraz z przyjęciem przez głównego bohatera specyficznej tabletki, rozpoczyna się swoista droga do upragnionego celu. Ogrom emocji wyzwoliło u mnie ostatnich 9 rozdziałów, które oznaczone zostały kolejnymi dziewięcioma godzinami z życia Michaela. Autor niezwykle plastycznie oddał to, co samobójca odczuwał wraz z upływającym czasem Istnienia. Finał był dla mnie pełen przejmujących odczuć, targających mną emocji, ale też nadzieją, że może jednak nie wszystko stracone, gdyż nagle okazuje się, że życie ma swoją wartość, zwłaszcza, gdy znajduje się powód, by żyć.

Książkę przeczytam, dzięki wydawnictwu:

Ps. Wierzę, że to nie koniec tej historii i autor jeszcze z pewnością nas zaskoczy kontynuacją, która zawsze jest możliwa, bo nic nie jest ostateczne, 
zwłaszcza w literaturze.


7 komentarzy:

  1. Ależ zachęcająco piszesz o tej książce. Jestem ciekawa, kto ukrywa się pod tym pseudonimem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Narobiłaś mi ogromnej ochoty na lekturę tej książki.

    OdpowiedzUsuń
  3. Muszę przyznać, że zaciekawiłaś mnie recenzją, bardzo chętnie bym się oddała lekturze tej książki :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mnie też zrobiłaś ochotę na tę pozycję. Zdecydowanie będę pamiętać o tym tytule. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Jeśli któryś z komentarzy nie jest widoczny, proszę o cierpliwość. System blogowy czasami wymaga akceptacji komentarzy, mimo że nie jest to konieczne.

Każda recenzja to moje subiektywne odczucia! Wasze mogą być zupełnie inne i zawsze jestem ciekawa Waszych opinii.

Bardzo dziękuję za każdą wizytę i komentarz. Komentarze bardzo mnie cieszą.

Wpisy o charakterze spamu oraz z reklamami firm lub produktów będą usuwane.

Popularne posty