05 sierpnia 2022

1151. - "Amulet"

"Amulet"
Beata Olejnik

Wydanie: I
Data premiery: 5 lipca 2022r.
Liczba stron: 358
Wymiary: 121x195 mm
Okładka: miękka ze skrzydełkami
Wydawca: Novae Res
Moja ocena: 5/6

„Wszystko jest w jakimś celu, nie istnieją przypadki. A każdy napotkany człowiek jest dla nas nagrodą, albo lekcją.”

Każdy z nas ma jakieś pragnienia, które chciałby zrealizować. Gdy osiągniemy ten cel wówczas może okazać się, że mimo spełnienia marzeń, nie czujemy się szczęśliwi. Doskonale odnosi się to do powiedzenia „uważaj, czego pragniesz, bo może się spełnić”, ale też do przesłania powieści „Amulet.”

Weronika Terlewska pochodzi z bogatego domu, w którym ma wszystko, ale ona woli skromne mieszkanko Maksa, z którym spotyka się w tajemnicy przed wszystkimi. Bardzo kocha swoich rodziców, oni ją także, ale nigdy nie mieli i nadal nie mają czasu na poświęcenie córce większej uwagi. Zwłaszcza matka jest osobą, której trudno się przeciwstawić, gdyż narzuca swoją wolę i zdanie innym. Rodzice prowadzą firmę kosmetyczną, która świetnie prosperuje i przynosi ogromne zyski, a więc otaczają ich luksusy, snobistyczni celebryci i majętni znajomi. To wszystko zaczyna pewnego dnia się sypać, gdyż w domu państwa Terlewskich zaczynają dziać się niepokojące zdarzenia wskazujące na to, że ktoś próbuje im zaszkodzić i doprowadzić do upadku. Tymczasem Maks zdradza Weronice swój sekret i wyjawia plany związane z wyjazdem za ocean, gdzie pragnie odszukać swoją rodzinę. Okazuje się, że Maks został adoptowany, gdy był małym chłopcem i teraz odzywa się w nim echo jego indiańskich przodków.

Maks nie potrzebuje zbyt wiele by być szczęśliwym. Jest skromnym, spokojnym młodym mężczyzną, dlatego ujął serce Wiktorii. Jednak w jego wnętrzu toczy się walka między miłością, a zewem krwi, który daje coraz bardziej o sobie znać.

Nazwisko pani Beaty Olejnik jest mi już znane, gdyż miałam przyjemność przeczytać jej dwie powieści: „W deszczu łatwiej ukryć łzy” i „Słone jabłka”, w których ujęła mnie zawsze zaskakującymi, nietuzinkowymi historiami, więc bez wahania sięgnęłam po jej najnowszą powieść.

Wspaniale czytało mi się tę historię, całkowicie w nią wniknęłam i dałam się porwać jej biegowi, mimo że dynamika wydarzeń nie jest zbyt szybka. Jednak w sposobie prowadzenia akcji i poszczególnych wątków jest szczególny urok, zwłaszcza wówczas, gdy wkrada się do niej lekki, magiczny nastrój związany z tajemniczym amuletem, jego działaniem i kulturą indiańską.

Powieść zaczyna się jak typowy romans, ale z każdą kolejną stroną wkrada się niepokój związany z incydentami w domu Weroniki. Jest to, więc powieść z niezwyczajną i nieoczywistą fabułą, w której poza zwykłymi, obyczajowymi epizodami wkrada się wątek kryminalny z delikatnym dreszczykiem.

Pierwsza kwestia, która wyłania się z opowiedzianej historii podkreśla, że jeżeli miłość jest prawdziwa, wówczas łączy dwoje ludzi nawet wówczas, gdy dzieli ich odległość, a wówczas tęsknota w sercu zawsze pozostanie, bez względu na nasze decyzje i okoliczności. Jednak czasami pojawiają się sytuacje, które zmuszają do dokonania wyboru między sercem, a rodzinnymi więzami. Z tego rodzaju dylematem mierzy się Maks, który nigdy nie czuł się dobrze w cywilizowanym świecie, ale w takim miejscu zatrzymało go gorące uczucie.

Z drugiej strony jego tęsknota jest silniejsza niż wszystko inne, więc postanawia pójść za głosem przodków pozostawiając za sobą dotychczasowe życie w nowoczesnym świecie. Tym samym autorka pokazuje, że nie zawsze to, czego pragniemy spełnia wszystkie nasze wyobrażenia i nie pozwala do końca czuć się szczęśliwym. Po początkowej euforii pojawiają się wątpliwości i nie da się zapomnieć tego, co się przeżyło i pozostawiło. Przeszłość zawsze będzie z nami i jeżeli staramy się od niej odciąć, to prędzej czy później uderzy w nas ze zdwojoną siłą, a wówczas ponownie staniemy przed życiowym wyborem. Zakończenie nie jest oczywiste, inne niż się spodziewałam, pozostawiające z refleksją nad tym, co czyni nas w życiu szczęśliwymi. Według mnie historia Maksa i Weroniki mogłaby się jeszcze toczyć i toczyć, gdyż przez nią po prostu się płynie, więc mam nadzieję, że pani Olejnik wróci jeszcze do tej historii, gdyż ma ona w sobie niezwykły urok i potencjał.

Beata Olejnik to urodzona w 1963 roku we Wrocławiu pisarka, która do tej pory opublikowała cztery książki „Jego tajemnica” „Sukienka w żyrafy". „W deszczu łatwej ukryć łzy” i „Słone jabłka”. Jej książki powstają pod wpływem spotkań z ludźmi, którzy chętnie się jej zwierzają a one ubiera ich historie w swoją wyobraźnię, by przekazać w nich swoje widzenie świata i problemy, z jakimi każdy z nas się spotyka, na co dzień. Pani Beata, poza pisaniem, uwielbia naturę, zwłaszcza góry, które często są tłem dla dziejących się w jej powieściach wydarzeń. Kocha też zwierzęta gdyż uważa, że są mądrzejsze od ludzi, z czym całkowicie się z nią zgadzam.


Książkę przeczytałam, dzięki wydawnictwu:




3 komentarze:

Jeśli któryś z komentarzy nie jest widoczny, proszę o cierpliwość. System blogowy czasami wymaga akceptacji komentarzy, mimo że nie jest to konieczne.

Każda recenzja to moje subiektywne odczucia! Wasze mogą być zupełnie inne i zawsze jestem ciekawa Waszych opinii.

Bardzo dziękuję za każdą wizytę i komentarz. Komentarze bardzo mnie cieszą.

Wpisy o charakterze spamu oraz z reklamami firm lub produktów będą usuwane.

Popularne posty