Weronika Wierzchowska
Data wydania: 03.11.2020
Format: 125 x 195mm
Liczba stron: 464
Oprawa: miękka
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
„Jeśli człowiek naprawdę pragnie wolności, nic nie jest go w stanie powstrzymać”.
Jednym z gatunków, po które sięgam chętnie są powieści historyczne, gdyż zabierają mnie w świat, którego dziś już nie ma dając możliwość poznania życia ówczesnych ludzi. Książka „Nadchodzą czasy nowe” przenosi nas do ostatnich lat XVIII wieku, do czasów, gdy Polska była pod zaborami a dokładnie do 1794 roku, kiedy trwa Insurekcja Kościuszkowska.
Jej autorka Weronika Wierzchowska przez długie lata zatrudniona była w wielkiej korporacji jako chemiczka. Niedawno przerwała karierę, zrzuciła 30 kilogramów i wyprowadziła się na wieś. Obecnie zawodowo związana z malutką firmą kosmetyczną. Chwile niezajęte wymyślaniem i wytwarzaniem kremów, żeli i serum odmładzających poświęca córce, domowemu kucharzeniu oraz grzebaniu w starych książkach, które bardzo kocha. Zamiłowanie do dawnych historii i wymyślania własnych próbuje połączyć, tworząc opowieści o życiu kobiet: tych współczesnych i tych żyjących w dawnych czasach.
Sięgając po tę książkę wiedziałam, żę będzie to interesująca lektura, gdyż zaintrygował mnie opis redakcyjny, w którym krótko została nakreślona jej atmosfera i okoliczności, w jakich się wszystko rozgrywa. Jednak tego, czym obdarowała mnie autorka tej historii, zupełnie się nie spodziewałam, gdyż nie jest to powieść z gatunku spokojnych opowieści o miłości w historycznym otoczeniu.
Co łączy zubożałą arystokratkę, tatarską wiedźmę, prostytutkę, księdza i niedoszłego wisielca? Praktycznie nic ale jednak tworzą oni nieszablonową kompanię, w której każdy ma swoją rolę do odegrania.
Pozornie dzieli ich wszystko ale łączy lojalność, chęć wzajemnej pomocy i osiągnięcie wyznaczonego celu. Każdy z nich ma za sobą trudne przeżycia, bagaż doświadczeń i nosi w sobie osobistą historię.
Miejscem akcji jest Warszawa, ale nie jest to miasto bezpieczne i na pewno nie jeden dzisiejszy mieszkaniec stolicy byłby zszokowany tym, co mógłby ujrzeć na jej ulicach, gdyby mógł przenieść się o ponad 200 lat wstecz.
Warszawa końca XVIII wieku to miasto kontrastów pod każdym względem: architektonicznym, społecznym i ekonomicznym. Po niewybrukowanych ulicach jeżdżą wozy, idąc trzeba uważać, by nie wdepnąć w końskie łajno lub ugrzęznąć w błocie. Można stracić kiesę lub nawet życie w biały dzień. Jeszcze bardziej niebezpiecznie robi się po zmroku, gdyż nie ma żadnego oświetlenia a za najbliższym rogiem może czyhać jakiś rzezimieszek. Jeżeli do tego dodamy drewniane zabudowania, chatki kryte strzechą stojące obok nieco zamożniejszych domów, władzę, która szuka wszędzie zdrajców i pobrzmiewania powstańczego echa, to rysuje się nam niezbyt przyjemny krajobraz.
„Warszawa tylko w najstarszej swojej części wyglądała jak prawdziwe, ciasne i tłumne miasto. W znamienitej swojej rozciągłości przypominała dużą wieś”.
Główną postacią jest Balbina Leśniowska, która przybywa do stolicy, by odnaleźć swojego syna zaginionego w powstaniu. Towarzyszy jej ksiądz Bonawentura oraz służąca, która krótko po przyjeździe, opuszcza swoją panią. Los jednak postawi na jej drodze szczególne towarzystwo składające się z osób, z którymi przyjdzie jej przeżyć nie jedną przygodę. Wraz z poznawaniem kolejnych postaci i epizodów, sprawa zaczyna coraz bardziej się gmatwać, pojawiają się nowe tajemnice i na jaw wychodzą wciąż nowe fakty.
Książkę czyta się jak dobrą powieść przygodową. Pełno w niej wydarzeń, otoczki historycznej, dynamicznej akcji i zaskakujących sytuacji. Napisana w doskonałym stylu, z charyzmą i rozmachem, trzyma w napięciu i intryguje od samego początku. To jedna z tych powieści, które „czytają się same”, bez wysiłku, lekko, z nieustającym zainteresowaniem.
„Wszystkie religie zakazują kobietom parania się sprawami, od których te mogłyby się stać mądre i wpływowe.”
Autorka doskonale operuje słowem, dając, niemal namacalnie, poczuć powiew tamtych czasów. Jej opisy, sposób prowadzenia fabuły są bardzo plastyczne, barwne i dynamiczne. Od pierwszej strony wciągają nas poszczególne wątki, które prędzej lub później spotykają się ze sobą, tworząc feerię wydarzeń, splotów różnych losów, zaskakujących sytuacji i zwrotów akcji. Nie brakuje w niej humorystycznych epizodów, dosadnych dialogów, niebezpieczeństw i oczywiście miłości.
To przede wszystkim opowieść o niezwykłej przyjaźni trzech kobiet, które różni wszystko: pochodzenie, profesja, charakter, wiek, umiejętności i przeżyte doświadczenia ale łączy je siła, dzięki której są w stanie pokonać nie jedną przeszkodę zagradzającej drogę do celu.
Książkę przeczytałam dzięki wydawnictwu:
Do nabycia na stronie wydawnictwa oraz księgarni
Poznałam już prozę autorki i mam tę książkę w planach. Jestem jej bardzo ciekawa.
OdpowiedzUsuńJa jestem nią zachwycona :)
UsuńMyślę, że ta książka o sile przyjaźni mogłaby mi się spodobać :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że tak.
UsuńMocno zakręciłaś mnie do lektury tej książki kochana. 😊
OdpowiedzUsuńCieszę się i polecam :)
UsuńDziękuję :)
OdpowiedzUsuńJa raczej tej książki czytać nie będę, ale wiem, kto chętnie po nią sięgnie i może mi pożyczy, jak najdzie mnie ochota na takie klimaty :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
https://subjektiv-buch.blogspot.com/