[124./24]1639- ."Destiny" Tom II


"Byłaś moją trójką"
Seria: Destiny
Tom drugi
Nina Kaczmarczyk

„kiedy tracisz wszystko, co jest dla ciebie ważne i pozostaje ci tylko zwykła kartka i długopis, to napiszesz na niej dosłownie wszystko, żeby tylko móc to odzyskać, albo przynajmniej mieć nadzieję, że kiedyś ci się to uda”

W życiu bywa tak, że jedna decyzja pociąga za sobą drugą, a wraz z tym z pojawiają się skutki naszych wyborów. W przypadku Igora Olszewskiego, którego poznaliśmy w pierwszym tomie serii Destiny pt.: „Jesteś moją trójką”, przekonał się, że jeden błąd wywołuje ogromny huragan nie tylko w jego życiu, ale też w życiu innych. Coraz bardziej uświadamia sobie, że zależy mu na Oli, ale też zdaje sobie sprawę, że wyrządził jej ogromną krzywdę. Jednak zamiast łagodzić tego skutki, sprawa zaczyna wymykać się spod kontroli. Teraz, w drugim tomie pt.: "Byłaś moją trójką", musi zrobić wszystko, by odzyskać zaufanie dziewczyny. Jednak w świecie, w którym rządzi pieniądz, nie jest to łatwe...


Ależ tu się działo! Trudno coś napisać o fabule, by nie zdradzać tego co wydarzyło się w I tomie, poza tym, że Igor zbiera konsekwencje swoich kłamstw i manipulacji. Za to nie przysporzył sobie u mnie sympatii, podobnie, jak jego kumpel Borys. Przekonuje się, że zbyt pochopne działanie jest błędem, jak i dążenie do rozwiązania swoich problemów kosztem innych. Teraz Igor nieco zyskał w moich oczach, chociaż nie do końca, gdyż cały czas nie potrafi poradzić sobie z machiną uruchomioną przez swoją głupotę i nieodpowiedzialność. Poczuł wyraźnie potęgę ludzi zarządzających filmowym światem i chcąc utrzymać się na tym rynku, musi dostosować się do warunków, które nie we wszystkich punktach są zgodne z jego pragnieniami. 

Wydawało się, w pierwszym tomie było sporo wydarzeń i emocji, ale tam wchodziliśmy w fabułę stopniowo i tak też się rozkręcała. Teraz od razu jesteśmy wrzuceni w akcję, która jest efektem tego, jak skończyła się „Jesteś moją trójką”. Drugi tom jest równie dobry, jak pierwszy, a nawet lepszy, zaskakujący w rozwoju sytuacji, chociaż oparty na pewnych schematach, ale tego trudno uniknąć w tego typu powieściach.

W zupełności zgadzam się ze zdaniem zamieszczonym w blurbrze, mówiącym o tym, że ta książka ma wszystko, czego pragną miłośnicy tego rodzaju historii. Jest to romans, ale obwarowany wieloma dramatami, pokręconymi ścieżkami, zmartwieniami, problemami, które nie pozwalają zakochanym cieszyć się szczęściem. Teraz bowiem Igor już wie, że Ola jest mu bardzo bliska, i to z nią chciałby przeżywać wszystkie chwile, ale niestety, zrozumiał to za późno.


Widzimy do czego doprowadziły Igora jego kłamstwa i teraz trudno mu się pogodzić z sytuacją, gdyż patrzy już na to wszystko sercem. Wie, że dużo stracił, nie tylko w oczach Oli, ale też Borysa, któremu też się naraził. Zdaje sobie sprawę, że nie będzie łatwo to odzyskać, lecz zamiast łagodzić sprawę, pakuje się w nowe kłopoty, z których nie widzi wyjścia. Nie potrafi sobie poradzić z sytuacją, która nie daje mu za dużego wyboru, jednak uczciwość wobec Oli z pewnością by wiele spraw rozwiązała. Widać też przy okazji, jak bardzo naiwna jest społeczność, która czyta to, co wymyślają dziennikarze, by tylko było ciekawiej i dramatyczniej. W dzisiejszym świecie nie jest o to trudno, by komuś zaszkodzić, kogoś zmieszać z błotem, postawić w złym świetle. Niestety, hejt ma się dobrze w mediach społecznościowych, gdyż ludzie czytający tego rodzaju opinie karmią się czyimś nieszczęściem, przyjmują wszystko jak gąbka, bez refleksji, bezkrytycznie i z pewną dozą satysfakcji, jeżeli chodzi o znane osoby. Nikt nie bierze pod uwagę, że komuś dzieje się krzywda, tak jak to było w przypadku Aleksandry.

Autorka świetnie zbudowała tutaj warstwę emocjonalną w obydwu tomach serii, pokazując dobitnie to, co odczuwają bohaterowie, jak na siebie reagują, jakie odczucia wywołuje u nich sytuacja, w którą wpakował ich Igor. Doskonale potrafi też tworzyć plan, na którym skupia się uwaga czytelników. Obserwujemy cały czas tylko to, co widzą główni bohaterowie, którzy opowiadają nam o swoich przeżyciach ze swojego punktu widzenia.


„Byłaś moją trójką” to romans nietypowy, toczący się z wieloma przeszkodami dla zakochanych, które wynikają z błędów popełnionych w chwili słabości. Igor przez swoją głupotę pakuje się w sytuację, z której nie widzi wyjścia, a narracja pierwszoosobowa sprawia, że nie wszystko jest widoczne dla niego i dla nas. To opowieść o lojalności i przyjaźni, która, jeżeli jest prawdziwa, nigdy nie zawodzi, nawet jeżeli pojawiają się nieporozumienia, ale nawet zemsta ma swoje granice. Do tego towarzyszą nam przez cały emocje, by w finale pozostawić nas w istotnym punkcie fabuły. W tym momencie okazuje się, że poza pierwszym planem istnieje jeszcze warstwa wydarzeń, które ujawniają się w odpowiednim czasie.

To tylko wskazuje, że to jeszcze nie koniec tej historii, co mnie ogromnie cieszy i jestem ciekawa, co pani Nina Kaczmarczyk jeszcze wymyśli i czym nas zaskoczy. Pokazuje, że nawet jeżeli piszemy afirmacje, pracujemy nad swoim umysłem kierując swoje myśli ku Wszechświatowi, to nie zawsze otrzymujemy to, o co prosimy. Jeżeli pragnienia nie idą w parze z dobrymi intencjami, wówczas wszystko może obrócić się przeciwko nam. Nie pomogą żadne metody afirmacyjne, czy wizualizacyjne, jeżeli nie jesteśmy w porządku ze swoim sumieniem.

Recenzja tomu I "Jesteś moją trójką"

Książkę przeczytałam w ramach współpracy z wydawnictwem AMARE 

Wydanie: Pierwsze
Data premiery: 21.06.2024 r.
Ilość stron: 386
Wymiary: 130x210 mm
Okładka: miękka
ISBN 978-83-8373-153-7
Wydawca Amare
Moja ocena: 6/6





Komentarze

  1. Nie poznałam jeszcze tej serii, więc wszystko przede mną.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie znam tej serii, ale widzę, że warto po nią sięgnąć. Dlatego rozważę sięgnięcie po pierwszy tom - mimo, że to nie do końca moje klimaty.

    OdpowiedzUsuń
  3. Od czasu do czasu mam ochotę na romans więc czemu nie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeszcze nie miałam okazji czytać tej autorki, ale chętnie kiedyś sięgnę po tą serię.

    OdpowiedzUsuń
  5. Na razie nie mam ochoty na romanse

    OdpowiedzUsuń
  6. Lubię czytać i kiedyś sporo czytałem. Ostatnio mam zaległości. Kilka książek K. Folleta czeka. I nie tylko jego. Nadrobię w jesienne i zimowe wieczory. Serdecznie pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak zwykle pięknie i przejrzyście napisana recenzja. Choć nie czytam romansów sposób przybliżenia najważniejszych wartości zawartych w tym dramacie, ( bo tak postrzegam ten "romans”) z pewnością zachęcają do pochylenia się nad tym tytułem. Zazdroszczę lekkości pióra Pani Mirosławo. Muszę tu częściej wpadać.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Jeśli któryś z komentarzy nie jest widoczny, proszę o cierpliwość. System blogowy czasami wymaga akceptacji komentarzy, mimo że nie jest to konieczne.

Każda recenzja to moje subiektywne odczucia! Wasze mogą być zupełnie inne i zawsze jestem ciekawa Waszych opinii.

Bardzo dziękuję za każdą wizytę i komentarz. Komentarze bardzo mnie cieszą.

Wpisy o charakterze spamu oraz z reklamami firm lub produktów będą usuwane.