"Zapach psich łap"
Beata Olejnik
„Anioły często przybierają postać psów i znajdują swoich ludzi,
by się nimi zaopiekować.”
Był najsłabszy z rodzeństwa, gdy przyszedł na świat. Gdy go poznajemy, ma zaledwie kilka dni i jeszcze nie nic nie widzi, tylko czuje. Oprócz niego ma jeszcze dwóch braci i cztery siostry, więc nie jest jedynym dzieckiem Susi. Zawsze spychany przez rodzeństwo w rywalizacji o mleko matki. Trudno mu było dopchać się do ciepłego brzuszka mamy, bo jest najmniejszy i najsłabszy w miocie. Tak. W miocie, bo nasz bohater jest pieskiem.
Nie znamy na początku jego imienia, bo właściciele go im nie nadali. Pozostawili to nowym właścicielom, bo dla szczeniaczków małżeństwo poszukuje domów. Z rozmowy małżonków dowiadujemy się, że Susi, to mama naszego psiego bohatera, a ojcem jest Tornado, pies sąsiada, Darka. Kobieta wie, że jej mąż zawsze chciał mieć rasowego psa i dlatego Susi do nich trafiła. Wie też, że chciałby znaleźć dla wszystkich szczeniaków dobry dom. Mijają tygodnie i po kolei pieski znikają z otoczenia małego szczeniaka i w końcu został tylko on. Kobieta najchętniej zatrzymałaby tego najmniejszego psiaka, ale mąż przypomina jej, że mieli umowę, że jak szczeniaki się urodzą, zostaną dla nich znalezione bezpieczne domy. W końcu piesek trafia do domu Mańka, kolegi z pracy właściciela Susi. Maniek mieszka z żoną i siedmioletnim Tymonem, który jest dzieckiem rozpieszczonym i roszczeniowym. Na razie mówią na pieska Mały. I tak zaczyna się jego nowy rozdział życia, o którym opowiada książka "Zapach psich łap".
Głównym bohaterem jest szczeniak, najsłabszy z miotu, początkowo bezimienny, który z czasem otrzymuje różne imiona: Mały, Ramzes, Atos, Szarik, Will. Każde z tych imion to nie tylko metka, lecz symbol jego kolejnego życia, nowego rozdziału — nowej relacji z człowiekiem, nowej roli, jaką pełni w czyimś świecie. To seria wzlotów i upadków, w których miłość i samotność idą ramię w ramię.
Pani Beata Olejnik nie raz poruszyła moje serce takimi powieściami jak: „Jej tajemnice", „Amulet”, „Słone jabłka” i „W deszczu łatwiej ukryć łzy”. Teraz ponownie zachwyca stylem, emocjami i podejściem do tematu. To książka, która wykracza poza ramy typowej powieści o zwierzętach. Nie tylko opowiada historię psa, ale sięga głębiej — do ludzkich serc, decyzji i emocji, które kształtują losy nie tylko bohaterów, ale i ich psiego towarzysza. Autorka z wyjątkową wrażliwością pokazuje, że pies to nie gadżet, lecz żywa istota, która czuje, przeżywa, tęskni i ufa — często bardziej niż ludzie. I to właśnie ludzie często zawodzą. Pisze lekko, ale sugestywnie. Unika patosu, nie przesładza, nie epatuje smutkiem. Potrafi wzbudzić uśmiech, ciepło, ale też refleksję — o tym, jak traktujemy zwierzęta, jak wychowujemy dzieci, jak rozmawiamy o miłości i stracie.
Styl sprzyja szybkiemu czytaniu, ale treść każe się zatrzymać i pomyśleć. Autorka mistrzowsko pokazuje emocjonalne bogactwo zwierząt, ich tęsknoty, potrzeby, smutki i radości. Narracja w trzeciej osobie daje dostęp zarówno do myśli psa, jak i ludzi, co czyni opowieść niepowtarzalną i głęboko poruszającą.
Opowiadając o losie Małego/Ramzesa/Atosa/Willa, otwiera nam oczy pokazując, że zwierzęta czują, myślą, tęskni i kochają. Ich droga nie zawsze jest prosta, tak ale nigdy nie tracą zaufania. Nigdy nie przestają wierzyć i przy odpowiednim traktowaniu potrafią oddać swoją miłość całym sobą. Paleta ludzkich charakterów, z którymi pies się styka, jest imponująca — od obojętnych i okrutnych właścicieli, przez osoby zagubione, ale czułe, aż po tych, którzy naprawdę rozumieją, co znaczy więź ze zwierzęciem.
Autorka nie unika trudnych tematów: przemocy wobec zwierząt, nieodpowiedzialności właścicieli, bezdomności, depresji, problemów wychowawczych. Szczególnie wątek Tymka — rozpieszczonego chłopca, który traktuje psa jak przedmiot — otwiera ważną dyskusję o tym, czym jest mądre wychowanie. Pokazuje, że miłość do dziecka nie może oznaczać pobłażania, bo empatia nie rośnie w próżni. Nagła odmiana losu, silna więź psa i człowieka, tęsknota i strata, tym razem z punktu widzenia psa, ale też los bezdomnych, ich traktowania przez ludzi, problem alkoholowy, depresja, wychodzenie z nich, małżeńskie kłopoty, różne relacje międzyludzkie, różne charaktery, a w tym wszystkim ogromna pozytywna rola naszych braci mniejszych. Porusza też kwestię pożegnania z psem i ta część mnie najbardziej poruszyła.
Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie, co daje czytelnikowi dostęp nie tylko do myśli ludzkich, ale i psich. Dzięki temu możemy lepiej zrozumieć, jak odbiera świat Mały/Ramzes — jego obawy, nadzieje, przywiązania. To nie antropomorfizacja, lecz subtelne ukazanie emocjonalności zwierząt — ich sposobu patrzenia na życie i ludzi. Ramzes przez całą swoją drogę nie traci wiary w człowieka. I to czyni go bohaterem nie tylko literackim, ale duchowym.
Jednym z wątków, które poruszają jest przyjaźń psa i kotów, bo w powieści jest ich trochę, ale też przyjaźń z człowiekiem, ale przede wszystkim przejmujące losy psa, którego życie doświadcza na różne sposoby. Ramzes zaznał zarówno dobra, jak i zła, ale nigdy nie stracił zaufania do człowieka, zwłaszcza, gdy sam sobie go wybrał. Autorka pokazuje też pozytywny wpływ posiadania zwierząt, ale przede wszystkim podkreśla, ich oddanie zwracając uwagę na odpowiednie traktowanie psa. A wówczas on odwdzięczy się w zwielokrotnionej miłości.
„Zapach psich łap” to książka dla każdego, niezależnie od wieku, gdyż nie ma w niej treści kontrowersyjnych, a jej przekaz jest etyczny, emocjonalnie mądry i wychowawczo wartościowy. To lekcja empatii, odpowiedzialności i głębokiej więzi między człowiekiem a zwierzęciem.
Głównym przesłaniem jest to, że zwierzę to nie zabawka, lecz żywe, czujące stworzenie, które potrzebuje miłości, uwagi i zrozumienia. Relacja człowieka z psem może uzdrawiać, otwierać serca i zmieniać życie, czego doświadczają bohaterowie książki.To historia nie tylko psa, lecz także ludzi — ich błędów, decyzji, wychowawczych zaniedbań, ale też zdolności do przemiany. Powieść porusza wiele tematów: odpowiedzialność za zwierzęta, wychowanie dzieci, samotność, depresję, bezdomność i wagę małych gestów.
Powieść napisana przez panią Olejnik pachnie psimi łapami, ale także emanuje ciepłem, oddaniem i szacunkiem. I przypomina, że czasem to właśnie najsłabszy z miotu pokazuje, jak wygląda prawdziwa siła. Bardzo wzruszająca historia z jeszcze bardziej przejmującym finałem.
Osoby, które mają psa lub mieli psa, doskonale wiedzą, ile radości wnosi on do ludzkiego życia. Żywot tych czworonogów jest zdecydowanie za krótki, a po jego odejściu pozostaje pustka i tęsknota za ich energią i bezwarunkową miłością. „Zapach psich łap” to dedykacja dla wszystkich tych czworonożnych przyjaciół, którzy pozostają na zawsze w naszej pamięci.
Książkę przeczytałam w ramach współpracy z wydawnictwem
Data premiery: 17.06.2025r.
Ilość stron: 406
Wymiary: 130x210 mm
Okładka: miękka ze skrzydełkami
ISBN: 978-83-8373-917-5
Wydawca: Novae Res
Moja ocena: 6/6
Kocham wszystkie zwierzęta, więc bardzo chcę, aby ludzie zrozumieli, że są to istoty czujące i takie książki świetnie, że powstają.
OdpowiedzUsuńLubię takie książki, które może przeczytać każdy. Chętnie do niej zajrzę.
OdpowiedzUsuńJuż wiem, że chcę!!
OdpowiedzUsuńZ jednej strony bardzo bym chciała przeczytać tą książkę,a z drugiej strony wiem że będę ryczeć i nie wiem czy mam na to siły.
OdpowiedzUsuńUroczy tytuł. Dla "psiarzy", to będzie na pewno cudowny tytuł. ja jestem kociarą, wiem jak to stracić zwierzę. Na moich rękach zmarł mój puchaty przyjaciel. Ratowałam go do samego końca, ale nie było wyjścia.
OdpowiedzUsuńW książce jest też o kotach :)
UsuńJa się boję psów, ale może ta ksiażka pomoże mi przezwyciężyc ten strach? Kto wie :)
OdpowiedzUsuń