"Szanta"
Wojciech Wójcik
„autobus zwany życiem pędzi zbyt szybko, by tracić czas na spoglądanie w lusterko”
Mazury, z ich dziką przyrodą, legendami i tajemniczymi jeziorami, to nie tylko tło wakacyjnych pocztówek. Jest też niejednokrotnie sceną dla wydarzeń w różnych powieściach i filmach. W powieści „Szanta” autor zabiera nas nad Jezioro Bełdany, gdzie zbrodnia zanurza się w gęstej mgle niedomówień, obsesji i sekretów. Pan Wojciech Wójcik snuje opowieść nie tylko o zbrodni, ale o kruchości ludzkiej natury, sile obsesji i potrzebie zrozumienia własnej tożsamości. Mazury stają się metaforą psychiki bohaterów — tajemniczej, zmiennej, pełnej nieprzeniknionych głębin. Doskonale nakreślił ich urok opisując krajobrazy, specyfikę terenu, charakter jeziora i okolic dopasowując do tego, co dzieje się na kartach książki.
To tam dochodzi do podwójnej tragedii. Najpierw w budynku powstającego Mazurskiego Muzeum Turystyki i Żeglarstwa Śródlądowego popełnia samobójstwo uznany i szanowany profesor Sylwester Preuss, który był inicjatorem utworzenia muzeum. Wszystko jednak wskazuje, że jego śmierć mogła nastąpić z udziałem osób trzecich.
Gdy zaczynamy poznawać wydarzenia zawarte w książce „Szanta”, minął miesiąc od śmierci profesora. Trzy pracownice muzeum: Jagoda, Roma i Emilia są zaniepokojone nieobecnością swojej kierowniczki – Malwiny Wiśnik. Tydzień wcześniej Jagoda Matusiak zaczęła tutaj pracę tydzień temu na stanowisku muzealnika i razem z koleżankami Emilią i Romą oraz zaginioną Malwiną próbują kontynuować dzieło profesora i doprowadzić do końca projekt muzeum. Niestety, od jakiegoś czasu Malwina nie daje znaku życia, nie odbiera telefonu. Wkrótce Jagoda znajduje ciało swojej przełożonej.
Drugi motyw dotyczy byłego policjanta Huberta Lange, którego zastajemy w sytuacji, gdy czai się na kłusowników. Jego żona, Majka, pełni funkcję leśnika i to ona znalazła ciało profesora, a teraz, od jakiegoś czasu przebywa u swoich rodziców, by odreagować wydarzenia. Podczas jej nieobecności Hubert zastępuje ją w jej obowiązkach.
Początkowo wątek związany z pracowniczkami muzeum i działaniami Huberta Lange i Heleny biegną obok siebie. Obserwujemy ich poczynania w dwóch różnych narracjach: wydarzenia związane z muzeum opowiada nam Jagoda w narracji pierwszoplanowej, natomiast o Hubercie dowiadujemy się z perspektywy trzecioosobowej. W pewnym momencie obie linie fabularne splatają się, tworząc sieć poszlak, zagadek i zawiłości. Autor nie ułatwia czytelnikowi zadania — zamiast podawać gotowe odpowiedzi, jeszcze bardziej komplikuje ścieżkę prowadzącą do prawdy. Zamiast klasycznego śledztwa, dostajemy mroczną grę legend, obsesji i nieuchwytnych motywów, w której przeszłość powraca w najbardziej niespodziewanych momentach.
Atmosfera gęstnieje jeszcze bardziej, gdy nieopodal, nad leśnym jeziorem, Hubert znajduje odcięty czarny warkocz jakiejś kobiety. Pojawia się też tajemnicza dziennikarka, Helena Makowska, która wzbudza u policjanta zarówno ciekawość, jak i niepokój, bo wyraźnie wyczuwa, że ona nie mówi prawdy o sobie, podając się za studentkę dziennikarstwa.
„Szanta” to dobrze napisany kryminał, w którym można zauważyć zarówno elementy psychologiczne, obyczajowe, ale też thrillera. Nie ma tu zbyt gwałtownych zwrotów akcji, lecz wyraźnie jest wyczuwalna niepokojąca, gęstniejąca atmosfera. Fabuła rozwija się pozornie niespiesznie, ale to wrażenie jest zakłócone z każdym kolejnym rozdziałem, gdyż wyłaniają się sekrety będące pokłosiem wydarzeń z przeszłości bohaterów. Autor nie podaje nam gotowych odpowiedzi, lecz skutecznie komplikuje poznanie prawdy. Zamiast klasycznego śledztwa, mamy do czynienia z mroczną grą niedopowiedzeń, tajemnic i zagadek. Jego powieść można zaliczyć do kryminału wpisującego się w nowoczesną tendencję tworzenia tego rodzaju historii, w którym mamy nie tylko kryminalną zagadkę, ale też pojawiają się wątki poboczne ukazujące osobowość występujących postaci, ich powiązania ze sprawą i mentalne dylematy poruszając przy okazji różne kwestie społeczne i ważne zagadnienia. Zbrodnia w tej książce nie szokuje brutalnością bezpośrednio, lecz ukazana jest jako efekt, jaki pozostawia po sobie morderca. Jest ukazana poprzez sugestywną, senną, pełną niedomówień atmosferę.
„Szanta” to kryminał pozornie tylko ciągnący się powoli, ale nie oznacza to nudę, czy brak emocji. Wręcz przeciwnie, są wyczuwalne coraz bardziej, bo gdy wnikamy w kolejne rozdziały, odczuwamy oddech niebezpieczeństwa wyraźnie, który zostawia ślad w umyśle. Fabuła atmosfera coraz bardziej się zagęszcza, ale to dzieje się subtelnie i stopniowo, niczym mgła unosząca się nad jeziorem Bełdany: pełną zagrożenia, które nie zawsze przybiera konkretną postać. Pan Wójcik nie dostarcza może od razu mocnych, gwałtownych emocji, ale one z czasem coraz bardziej dają o sobie znać prowadząc do niespodziewanego finału, co jest niewątpliwym atutem jego książki.
Książkę przeczytałam w ramach współpracy z wydawnictwem
Wydanie: I
Data premiery: 29.04.2025r.
Ilość stron: 540
Wymiary:140x205 mm
Okładka: miękka ze skrzydełkami
ISBN 978-83-8335-533-7
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Moja ocena: 5/6
Lubię takie spokojne kryminały, w których jednak wiele się dzieje.
OdpowiedzUsuń