„Kiedy się dobrze zastanowić, to pomysł z chłopakiem na niby jest nie tyle lekką przesadą, ile kompletnie popierdolonym szaleństwem. I niemałym absurdem.”
Kiedyś status "starej panny" był piętnowany, a zamążpójście było głównym celem życiowym kobiety. Dzisiaj podejście społeczne się zmienia, a samotność jest coraz częściej świadomym wyborem, a nie porażką. Jednak presja otoczenia wciąż potrafi dać w kość, co doskonale pokazuje historia bohaterki książki "Faking it"
Sophie Barker, ma 25 lat, pracuje w marketingu lokalnej gazety i pisze felietony o życiu singielki. Mimo że w teorii akceptuje swój status, wewnętrznie czuje się przegrana. Wszyscy wokół mają partnerów, zakładają rodziny, a ona wciąż jest sama. Sytuację pogarsza fakt, że jej przyrodnia siostra wymaga od niej pojawienia się na ślubie z osobą towarzyszącą. Presja rośnie.
Zanim jednak dojdzie do głównego zwrotu akcji, spędzamy z Sophie kilka miesięcy – od marca do Sylwestra. Większość tego czasu to jej rozmyślania, perypetie i narzekania na bycie singielką. Choć momentami fabuła może nużyć tymi ciągłymi rozważaniami, to właśnie one budują autentyczny obraz osoby, która czuje się osaczona cudzymi oczekiwaniami.
Zdesperowana Sophie decyduje się na krok, który wydaje się ostatecznością – zakłada profil na portalu randkowym. Niestety, spotkania okazują się klapą. Kandydaci są albo nudni, albo nachalni, albo po prostu nie dla niej. I wtedy pojawia się on – Harry. Przystojny, chwilowo samotny, idealny kandydat na "fałszywego chłopaka". Już pierwsze spotkanie zapowiada, że może być tym, który zachwyci jej rodzinę i rozwiąże problem towarzysza na ślubie siostry.
To, co z początku wygląda na typowy, lekki romans, szybko okazuje się czymś więcej. Chociaż książka jest reklamowana jako komedia romantyczna, jej zakończenie nie jest do końca radosne, a fabuła potrafi zirytować, głównie przez podejście rodziny Sophie, dla której brak partnera to życiowa klęska. Finał nie spełnił moich oczekiwań, a wybory bohaterki bywały trudne do zaakceptowania, ale może właśnie w tym tkwi sedno tej historii?
"Faking It" to lekka lektura przypominająca nam, że nie warto gonić za cudzymi oczekiwaniami, lecz wsłuchać się w siebie i wybrać to, co naprawdę daje nam szczęście. Jeśli więc jesteś singlem czy singielką i jest ci z tym dobrze, ta książka utwierdzi cię w przekonaniu, by nie zmieniać tego tylko po to, by wpasować się w narzucony przez społeczeństwo schemat.




Bardzo mądre i wartościowe przesłanie tej książki, zachęca mnie do jej przeczytania.
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie to inne zaskoczenie. Zapisuję sobie tytuł tej książki.
OdpowiedzUsuńMotyw udawanego związku zawsze mnie bawi :)
OdpowiedzUsuńCiekawie to opisałaś — i w sumie dobrze pokazujesz, że ta książka nie jest tylko lekkim romansidłem do poduszki, ale bardziej odbiciem presji, którą wiele osób wciąż czuje, nawet jeśli świat teoretycznie poszedł do przodu. Ten motyw „musisz kogoś mieć, bo inaczej coś z tobą nie tak” jest niestety zaskakująco żywy, choć nikt już tego wprost nie powie.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się w tej historii to, że Sophie jest zwykłą dziewczyną, nie jakąś przesadnie przerysowaną bohaterką. Jej wewnętrzne wahania, frustracje i to ciągłe porównywanie się z innymi — to przecież codzienność wielu osób, nawet jeśli na zewnątrz grają pewność siebie. I chyba właśnie dlatego ta fabuła potrafi momentami wkurzyć, bo uderza w coś bardzo realnego.
Te „fałszywe związki” to w ogóle świetny literacki zabieg, bo obnaża absurd sytuacji: człowiek czuje się zmuszony do udawania partnera tylko po to, żeby nie odstawać od reszty. To brzmi jak komedia, ale ma w sobie dużo smutniejszą nutę.
Będę miała na uwadze, ale raczej za jakiś czas.
OdpowiedzUsuńJa się skuszę na ten tytuł. Z reguły podobają mi się książki wydane przez Poradnię K.
OdpowiedzUsuń