"Siódmy koci żywot"
czyli
O Kocia Macierz,
ale krymi-miau!
Beata i Eugeniusz Dębscy
Data premiery: 26.04.2023r.
Ilość stron: 336
Wymiary: 135 x 210 mm
Okładka: miękka ze skrzydełkami
ISBN 9788326841736
Wydawnictwo: Agora
Moja ocena: 6/6
„ludzkość by zwariowała, dowiedziawszy się, że my myślimy”
Powieści kryminalne to gatunek, po który sięga duża część czytelników przyzwyczajonych do określonych schematów, według których toczy się fabuła, losy bohaterów i śledztwo. I już myślimy, że nic nowego nie pojawi się w tym rodzaju literatury, aż tu nagle, pewnego dnia pojawia się „Siódmy koci żywot”, który wprowadza do kryminalnych historii zupełnie nową jakość i świeżość. Autorzy nadali, bowiem stworzonej przez siebie kryminalnej opowieści nieco lżejszego klimatu, a to za sprawą pewnej sprytnej „postaci”, która dołożyła swój pazur do trudnego śledztwa.
Sheila z pewnością mogłaby wszcząć alarm i potem opowiedzieć o tym, co widziała, ale jest jeden problem – Sheila jest biało- rudą kotką. Opowiada o tym jedynie nam, czytelnikom, a jej punkt widzenia i relacja z tego, co widzi pojawiają się, co pewien czas, zawsze w narracji pierwszoosobowej. Wkrótce zjawia się policja zaalarmowana przez sąsiadkę i zaczyna się żmudne śledztwo prowadzone przez komisarz Magdę Borkońską zwaną Viledą z pomocą podkomisarza Macieja Malickiego. Ich działania z kolei śledzimy z poziomu trzeciej osoby.
„Koty nie śpią po 24 godzin na dobę, jak myślą ludzie. Leżę, bo co mam robić innego?”
O Kocia Macierz! To było wspaniałe ponad 300 stron rozrywki wymieszanej z kryminalnym wątkiem. Czytałam różne opinie na temat tej książki, ale uważam, że wszystko zależy od tego, czego się oczekuje. Ja spodziewałam się lekkiej komedii kryminalnej, na co wskazuje już tytuł i się nie zawiodłam, gdyż świetnie się bawiłam, zwłaszcza, gdy do głosu dochodziła Sheila. Pod swoją opiekę wzięła ją, Borkońska, która dzięki temu kilka razy uniknęła niebezpieczeństw, ale też zaczęła podążać właściwym tropem.
Bardzo podobała mi się relacja między nią i Sheilą, a to z kolei wpłynęło bardzo pozytywnie na toczącą się fabułę. Nie mamy, bowiem tutaj suchego śledztwa, lecz zabawny splot zdarzeń, który powoduje doprowadzenie sprawy do końca w sposób ekspresyjny i emocjonalny. Szczególnie rozbrajające były wtrącenia Sheili, która w zabawny sposób komentuje wydarzenia pokazując swój świat i tok rozumowania. Jej przemyślenia, spostrzeżenia, sposób widzenia rzeczywistości i podejmowane działania są kwintesencją tej opowieści doskonale uzupełniając fabułę, dzięki czemu nie raz wywoływały u mnie uśmiech.
„Siódmy koci żywot” to moje pierwsze spotkanie z pisarskim duetem Beaty i Eugeniusza Dębskich, mimo że mają za sobą kilka powieści kryminalnych. W wywiadzie udzielonym serwisowi lubimyczytac.pl powiedzieli, że nie jest „powieść po cyklu”, lecz powieść „wraz z cyklem”, gdyż w ich najnowszej powieści występują postaci znane z serii z Winklerem, ale dla mnie było to pierwsze z nimi spotkanie i nie miało w ogóle wpływu na poznawanie tej historii, gdyż stanowi ona odrębną całość poprowadzoną od początku do końca.
To książka zaskakująca w swojej formie i oryginalna. Z pewnością to zasługa kociego wątku pokazującego, że koty to inteligentne zwierzęta. Autorzy są zdeklarowanymi kociarzami, więc nic dziwnego, że zyskały one w tej powieści znaczącą rolę. Bez problemu potrafili wejść w koci umysł i pokazać wydarzenia z kociej perspektywy. Udowodnili tym samym, że kryminał nie musi być poważny, mroczny, brutalny ani ociekający krwią. Oczywiście nie brakuje ofiar, ale wszystko podane jest w swobodnym stylu z pobrzmiewającymi elementami sensacyjnymi. To razem daje niesamowitą mieszankę emocjonalną wymieszaną z humorem, policyjnym dochodzeniem i kocim pazurem.
Książkę przeczytałam, dzięki wydawnictwu
Jeśli książka zawiera koci wątek, to na pewno ją przeczytam.
OdpowiedzUsuńTwoja wysoka ocena bardzo do tego zachęca.
Jestem raczej psiarą, ale tą pozycję chętnie poznam bliżej :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Słyszałam już trochę o tej książce. Lubię koty, więc mam tę komedię kryminalną na oku. ;)
OdpowiedzUsuńCzytam już kolejną recenzję tej książki, też jestem kociarz, więc pewnie prędzej czy później i ja przeczytam, pozdrawiam Jarek - Jardian - nie chce mnie Mirko zalogować : / .
OdpowiedzUsuńTo kolejna książka duetu Dębskich, jaka mocno wciąga. Uwielbiam ich poczucie humoru.
OdpowiedzUsuńSłyszałam o Dębskich, ale nie miałam okazji czytać, muszę to zmienić ;)
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze żadnej książki autorów i szczerze mówią na razie nie planuję tego zmieniać. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tej książce, ale bardzo mnie zaciekawiła po Twojej recenzji. Muszę koniecznie ją przeczytać. ;)
OdpowiedzUsuńUuuu coś dla mnie, muszę mieć :D
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że ostatnio pojawia się coraz więcej powieści z kocim motywem. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń