Dziś jest premiera książki "Mówił na nią Słońce", którą miałam okazję poznać jeszcze przed jej pojawieniem się w księgarniach. Wkrótce napiszę o niej więcej, ale zdradzę tylko, że to opowieść o tym, że:
Czasami musi wydarzyć się coś spektakularnego, byśmy dostrzegli to, co najważniejsze. Wypadek samochodowy, utrata pamięci, powrót do miejsc, które kiedyś były domem — to wszystko staje się punktem wyjścia do historii, która porusza serce i zostaje w głowie na długo po przeczytaniu ostatniej strony.
I uważam, że:
Historia Michała i Igi nie jest typowym romansem. To opowieść o przyjaźni, która przez lata była tak silna, że wydawała się niezniszczalna. Znali się od czasów liceum, spędzali ze sobą każdą chwilę, wspierali się nawzajem, nie mieli przed sobą tajemnic. Michał dopingował Igę do otwarcia cukierni, w której królują słodkości — zwłaszcza ciasto „michałki”, które robi furorę. Dzięki niemu zaczęła też trenować, biegać, dbać o siebie. Ich więź była wyjątkowa, ale dopiero teraz, gdy wszystko się rozsypało, oboje zaczynają dostrzegać, że to, co ich łączyło, było czymś więcej niż przyjaźnią.
Cała recenzja wkrótce...
A na okładce książki można przeczytać, że:
Michał budzi się po wypadku w szpitalu, gdzie czuwa przy nim mocno przejęta, piękna nieznajoma. Jest zaskoczony, kiedy oznajmia mu, że się znają… Ale to nie wszystko: według niej byli najlepszymi przyjaciółmi. On niestety ma w głowie pustkę.Żadnych wspomnień, żadnych skojarzeń, żadnego śladu tej wyjątkowej więzi, o której opowiada Iga. Dziewczyna nie zamierza się jednak poddać. Dla niej on był całym światem, dlatego nie potrafi tak po prostu zniknąć z jego historii. Nawet jeśli trzeba opowiedzieć ją od nowa…Z każdym dniem Michał coraz wyraźniej dostrzega, że Iga fascynuje go jako kobieta. Nie może pojąć, jak to możliwe, że przez tyle lat łączyła ich tylko przyjaźń. Tymczasem w snach zaczynają powracać fragmenty przeszłości – i nie wszystkie są tak niewinne, jak mógłby się spodziewać.
Kilka dni temu opowiedziałam Wam o moich wrażeniach po przeczytaniu książki "Szalone Porto", która miała swoją premierę 06.08.2025r. Wówczas jeszcze nie miałam jej fizycznie w rękach, a dziś już jest u mnie, w mojej biblioteczce, gdzie dołączyła do innych, wcześniejszych powieści pani Jolanty Kosowskiej.
W mojej recenzji napisałam:
„Szalone Porto” to nie tylko opowieść o uzdrawiającej sile podróży, ale też historia z wyraźnym przesłaniem społecznym. Porusza temat bezdomności, samotności, miłości i nadziei – wszystko w oprawie pulsującego, nieoczywistego Porto. Autorka znakomicie ukazuje kontrasty Porto, miasta pełnego sprzeczności, czasami niebezpieczne, czasami nieodgadnione, ale mające w sobie magię, która do niego przyciąga.Powieść zdecydowanie wyróżnia się spośród twórczości autorki i może śmiało zostać zaliczona do lekkiego thrillera z nutą obyczajowej głębi. Narrację uzupełniają losy osób, które Martyna spotyka po drodze: Francisco, Sara, Manuela… Każda z tych postaci wnosi do fabuły swoją własną historię, a wspólnie tworzą poruszający obraz ludzkich doświadczeń, które przywiodły ich do obecnego miejsca. Choć nie wszystkie są osobami bezdomnymi, ich losy splatają się z głównym tematem marginalizacji i samotności. To ważna lekcja, by nie patrzeć powierzchownie na drugiego człowieka, bo w każdym z nich kryje się jakaś opowieść.
Na całą recenzję zapraszam TUTAJ
Twoja biblioteczka wzbogaciła się o wspaniałe książki kochana. Powieść Joli również wkrótce będzie u mnie.
OdpowiedzUsuńZaintrygowały mnie losy Michała i Igi :)
OdpowiedzUsuń