"Cloven"
Jedersafe
"Nie bój się zmian, one są potrzebne"
Wokół schizofrenii narosło wiele mitów, które niestety do dziś są powielane. Jednym z nich jest przekonanie, że schizofrenia powoduje rozdwojenie osobowości — mylone często z zaburzeniem dysocjacyjnym tożsamości. Tymczasem schizofrenia to choroba o zupełnie innym charakterze: pełna wewnętrznego chaosu, zniekształconego postrzegania rzeczywistości, trudności w komunikacji i funkcjonowaniu społecznym. Literatura rzadko podejmuje temat schizofrenii w sposób uczciwy, pozbawiony sensacyjności czy mitów. Tym bardziej warto docenić powieść „Cloven” autorstwa pani Jedersafe, która nie tylko mierzy się z tym trudnym tematem, ale robi to z empatią, subtelnością i głębokim zrozumieniem.
Elodie Wilson wraca do rodzinnego miasta po rocznym pobycie w Londynie. Gdy wyjeżdżała, nie spodziewała się, że pojawi się ponownie w Los Angeles jako narzeczona Justina Rootsa, który ma osobowość narcystyczną. Niestety – ona tego nie widzi. Natomiast zauważa to Maximilian Hackett - jej dawny sąsiad, przyjaciel i obiekt młodzieńczych westchnień. On do tej pory nie pogodził się z jej wyjazdem, tym bardziej, że wówczas ona zostawiła tylko krótką wiadomość i zniknęła. Nie potrafił tego zrozumieć, a jego choroba schizofrenia potęgowała tylko chaos w jego umyśle.
Teraz Eloise znowu mieszka w swoim dawnym domu, którego okna z jej pokoju są skierowane dokładnie w okna jego domu, więc Max znowu może ją obserwować, tak jak kiedyś.
Miałam już okazję poznać twórczość pani Jedersafe, śledząc jej rozwój od początku, czyli od debiutanckiej książki "Beginning Moon" , która rozpoczynała trylogię UNIWERSUM. Byłam zafascynowana napisaną w niej historią, więc z ciekawością sięgnęłam po jej najnowszą powieść. I nie zawiodłam się, bo ponownie autorka napisała opowieść pełną emocji i wydarzeń.
Dwa lata temu po raz pierwszy pani Jedersafe zaistniała na wydawniczym rynku pisząc pierwszy tom swojej debiutanckiej trylogii „Universe”, która składała się z powieści "Beginning Moon", "Flame Moon" i "Destiny Moon". Jej bohaterowie: Francessa i Dominic zaznaczają się też w „Cloven”, ale tylko, jako króciutki epizod poboczny i w nietypowej formie, ale nie o nich jest ta opowieść. Ich przeżycia były tak fascynujące, że po poznaniu całej ich historii pojawiła się u mnie cicha obawa o jakość kolejnych powieści autorki. Okazało się, że były one nieuzasadnione, bo autorka po raz kolejny udowadnia jej pisarstwo nie jest płytkie i słodkie, lecz głębokie, wielowarstwowe i płynne. Rewelacyjnie potrafi pisać o psychice, relacjach i emocjach w sposób, który porusza i zostaje z czytelnikiem na długo.
Nic więc dziwnego, że pani Jedersafe ponownie wciągnęła mnie w świat swoich bohaterów, ich stan umysłu i duszy. Zarówno Eloise, jak i Max są postaciami z krwi i kości — pełnymi sprzeczności, lęków, pragnień. Autorka nie boi się pokazać ich słabości, frustracji i wewnętrznych rozterek. Szczególnie poruszające jest ukazanie schizofrenii Maxa — nie jako sensacyjnego tła, lecz jako realnego wyzwania, z którym można żyć, funkcjonować i kochać. To spojrzenie pełne empatii i zrozumienia, które przełamuje stereotypy i daje nadzieję.
Fabuła toczy się spokojnie sukcesywnie odsłaniając przed nami kolejne sekrety i wydarzenia, także te z przeszłości. Akcja dzieje się zarówno obecnie, jak i kilka lat temu, zanim jeszcze Elodie wyjechała do Londynu.
Jednym z najmocniejszych punktów powieści jest sposób, w jaki autorka przedstawia schizofrenię. Nie jako etykietę, lecz jako realne doświadczenie, z którym można żyć, funkcjonować, kochać. Autorka umiejętnie gra na naszych uczuciach i emocjach powodując to, że dogłębnie wszystko odczuwamy. Pokazuje też tradycyjne podejście osób postronnych do tej choroby, gdy postrzegają taką osobę jako niezrównoważoną, niebezpieczną i szaloną.
Poznając Maxa coraz lepiej, widać, że nie jest „wariatem” — choć tak postrzegają go niektóre osoby z jego otoczenia. Tymczasem on doskonale radzi sobie ze swoim umysłem, który czasami przysparza kłopotów w postrzeganiu rzeczywistości. Jego wewnętrzne monologi, pełne lęku, tęsknoty i niepewności, są poruszające i autentyczne. Ważnym aspektem w tym wątku są sesje psychologiczne, w których uczestniczymy razem z nim. Pokazują one go takim, jaki jest, jak się czuje, o czym marzy, ale przede wszystkim dostrzegamy jego tok rozumowania i postępy, jakie robi. Jego rozmowa z psychoterapeutką jest poruszająca, wnikająca w jego duszę, a przez to działająca na nasze emocje. To młody człowiek, któremu pewnego dnia zawalił się świat, gdy usłyszał diagnozę. Stara się normalnie żyć, robić wszystko to, co jego rówieśnicy, ale nie zawsze jest to łatwe. Elodie nigdy go nie oceniała, razem spędzali dużo czasu, a gdy wyjechała nagle, bez słowa wyjaśnienia, on czuje się samotny, opuszczony i … zły.
Narracja jest zarówno z punktu widzenia Maxa, jak i Eloise, prowadzone w narracji pierwszoplanowej w czasie teraźniejszym. Moim jedynym zastrzeżeniem jest brak wyraźnego oznaczenia w poszczególnych rozdziałach, kto w danym momencie nam opowiada jakieś wydarzenie. Można się tego domyślić, gdy wnikamy w treść, ale nie od razu jest to wiadome. Podobnie było we wcześniejszej jej książce, i tu nic się nie zmieniło. Podobnie jak nadawanie tytułów rozdziałom, ale to akurat jest na plus.
Zarówno Elodie jak i Maximilian zwierzają się nam ze swoich frustracji, przeżyć, rozterek. Wgłębiamy się też w odmęty schizofrenii, która tutaj jest pokazana inaczej. Pokazuje nieco inne oblicze tej choroby, pokazując, że można z nią funkcjonować normalnie. Max jest wprawdzie schizofrenikiem, ale skutecznie z nią walczy uczęszczając na terapię. Jego stan został ukazany wiarygodnie i bez przesady. Elodie to osoba wrażliwa, dająca się lubić, ale niestety, daje sobą manipulować. Sympatię wzbudzają nie tylko główni bohaterowie, ale też osoby im towarzyszące, chociażby przyjaciel Maxa - Zane.
"Cloven" to powieść z oryginalnym pomysłem, nietypowym rozwojem sytuacji opowiadającej o miłości, której nie przeszkadza żadna choroba ani ograniczenia. To przede wszystkim opowieść o miłości, która nie boi się trudnych emocji, nie boi się choroby, przeszłości ani społecznych uprzedzeń. Pani Jedersafe napisała historię, mówiącą, że prawdziwe uczucie nie musi być idealne — wystarczy, że jest prawdziwe.
To jedna z lepszych książek, jakie przeczytałam w tym roku, która pozostawia po sobie ogromną burzę emocjonalną. Porusza nie tylko sprawy związane ze schizofrenią, ale też wiele innych życiowych kwestii. Obok tego tematu wyłania się też toksyczna relacja, w jakiej tkwi Elodie, a tego ona nie dostrzega. Wykazuje typowe objawy ofiary człowieka, który ma narcystyczną osobowość i nawet na odległość wciąż kontroluje dziewczynę nie dając jej przestrzeni dla siebie samej.
Autorka pięknie i bardzo sugestywnie oddaje wszystko to, co czują bohaterowie, wszelkie rozterki, obawy, uczucia, które łączą dwie osoby. Nie jest to zatem książka o chorobie lecz o młodym człowieku, który z nią żyje i o dziewczynie, która nie tylko wraca do rodzinnego miasta, ale też opowiada o powrocie do siebie — i do kogoś, kto nigdy nie przestał czekać.
Książkę przeczytałam w ramach współpracy z wydawnictwem
Data premiery: 16.05.2025r.
Ilość stron: 420
Wymiary: 130x210 mm
Okładka: miękka ze skrzydełkami
ISBN: 978-83-8373-737-9
Wydawnictwo: Amare
Moja ocena: 6/6
A z racji zawodu, jestem bardzo ciekawa, jak autorka ujęła aspekt schizofrenii w książce.
OdpowiedzUsuń