"Przyjacielski układ"
Tom pierwszy
Monika Rępalska
„Jeżeli kochasz drugą osobę,
złość nie wpłynie na to, co czujesz.”
Motyw przyjaźni damsko-męskiej, która z czasem przeradza się w miłość, to jeden z najczęściej eksploatowanych tematów w literaturze obyczajowej. Nie spotkałam się jeszcze z tym, by w takich historiach było podkreślone, że decyzja o byciu w tzw. poważnym, stałym związku było zagrożeniem dla miłości, a tak uważają bohaterowie książki „Przyjacielski układ”. Ten tytuł jest też nazwą serii, która opowiada o parach, które na siłę chcą utrzymać dotychczasową więź, ale okazuje się, że nie jest to proste.
Eric i Tori (Victoria) znają się od lat. Ich relacja opiera się na zaufaniu, bliskości, codziennym wsparciu i niemal siostrzano-braterskiej więzi. Są przykładem pary, która przez lata budowała coś trwałego, wiedzą o sobie niemal wszystko i zawsze mogą na siebie liczyć. Choć oboje od dawna czują, że ich uczucia wykraczają poza przyjacielskie, żadne nie ma odwagi, by to wyrazić. Gdy Eric proponuje Tori, by udawała jego narzeczoną przed rodzicami, uruchamia tym lawinę emocji. Tori zgadza się, ale z oporami, gdyż obawia się, że trudno będzie ukryć to, co czuje naprawdę. Nie wie, że Eric zmaga się z tym samym dylematem. To, co miało być niewinnym planem, szybko staje się testem ich emocjonalnej dojrzałości. Tori nie chce udawać, bo jej uczucia są prawdziwe, ale próbuje się bronić przed przekroczeniem granicy między przyjaźnią i miłością. Z kolei Eric, choć skrywa swoje emocje, nie potrafi już traktować jej tylko jak przyjaciółki.
Tori pracuje jako fotograf i prowadzi studio razem z dwiema przyjaciółkami — Zoe i Glorią. Ich obecność nie jest tylko dodatkiem, gdyż stanowią ważne tło fabularne, które wzbogaca główną historię. Motywem przewodnim jest tu oczywiście przyjaźń w różnych układach, a wyjątkowa więź jest widoczna między Tori, Zoe i Glorią.
Pani Monika Repalska w swojej powieści „Przyjacielski układ” opowiada emocjonalną, jednocześnie romantyczną i subtelną historię o uczuciach, które nie wybuchają od razu, ale dojrzewają, powoli przenikając do serca, budząc lęk, tęsknotę i nadzieję. Zastosowała w niej wiele standardowych elementów, znane schematy i splot sytuacji, wiec niektóre z nich można łatwo przewidzieć. Jednak, pomimo to, czuć w tej opowieści pewną świeżość i nieco odmienne podejście do tematu.
Autorka z dużą trafnością pokazuje mechanizmy obronne, które uruchamiają się w ludziach, gdy uczucia zaczynają zagrażać stabilności przyjacielskich relacji. Bohaterowie nie boją się odrzucenia — lecz zmiany, nie chcąc stracić dotychczasowego połączenia dusz, ale też obawiają się zranienia.
Tori i Eric balansują na granicy przyjaźni i czegoś więcej, próbując zrozumieć, czy warto zaryzykować to, co już mają, dla czegoś, co może być jeszcze piękniejsze — ale też bardziej bolesne. Boją się, że miłość, choć piękna, może zburzyć coś, co przez lata było bezpieczne. To lęk przed utratą kontroli, przed ryzykiem, przed tym, że „coś się zepsuje”.
Zwykle takie historie prowadzą do przewidywalnego finału, gdy uczucia wygrywają, a przyjaźń zostaje przekształcona w romantyczny związek. Ja za każdym razem zastanawiam się, dlaczego bohaterowie, którzy są w sobie zakochani, tak bardzo boją się przenieść swoją relację na inny poziom? Najczęściej są przekonani, że bycie w związku zniszczy ich dotychczasową więź. Jest to więc także historia stawiająca pytanie o granice między przyjaźnią i miłością.
"Przyjacielski układ" to historia, która nie pozostawia czytelnika obojętnym, bo często pojawiają się różne odczucia i emocje. Niektóre epizody wywoływały u mnie złość, zdziwienie, ale też uśmiech i wzruszenie, więc podążanie za kolejnymi wydarzeniami nie było nużące. Czasami bohaterowie zaskakiwali swoimi decyzjami, a czasami denerwowali, gdyż wiele spraw można rozwiązać przez chociażby rozmowę i wyjaśnienia. Mimo że mają oni za sobą lata nastoletnie, to miałam nie raz wrażenie, że zachowują się jak małoletnie osoby.
Jednocześnie nie sposób było nie zauważyć osób towarzyszących wydarzeniom, jak chociażby niezwykle mądra, wyrozumiała i wspierająca mama Erika, które potrafi mu zawsze dobrze doradzić i pokazać światełko tam, gdzie go pozornie nie widać.
Parą, która uzupełnia tę opowieść jest przyjaciółka Victorii – Zoe’a i przyjaciel Erika – Seth. Ich relacje są zaznaczone w tej części, niektóre epizody są nam pokazane, ale cały czas pojawiają się jako postacie drugoplanowe. Okazuje się, że autorka zastosowała ten ciekawy zabieg, by zachęcić czytelników do sięgnięcia po drugi tom pt.: „Przyjaźń to za mało”, gdyż to Zoe i Seth wysuwają się w nim na pierwszy plan, co nadaje całej serii spójność i pozwala śledzić różne oblicza miłości w tym samym emocjonalnym uniwersum.
Książkę przeczytałam w ramach współpracy z wydawnictwem:
Data premiery: 23.05.2025r.
Ilość stron: 282
Wymiary:
Okładka: miękka ze skrzydełkami
ISBN: 978-83-8290-745-2
Wydawnictwo: WasPos
Moja ocena: 5/6
Skoro książka nie pozwala czytelnikowi być wobec siebie obojętnym, to ja chętnie po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńLubię fabuły z motywem friends to lovers.
OdpowiedzUsuńLubię tego typu książki. Chętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuń