"Pleń"
Tom pierwszy
Bogdan Tasche
Tytuł książki „Pleń” niewiele nam mówi, dopóki nie poszukamy jego znaczenia w Internecie, ale nie będę zdradzać, co oznacza. Muszę natomiast przyznać, że został trafnie dobrany i doskonale pasuje do historii, o której opowiada autor w tej powieści. Gdy po nią sięgałam, wiedziałam tylko, że jest to kryminał, co też widać po tajemniczej grafice na okładce, ale też można odnaleźć w nim inne elementy, bardziej obyczajowe, które mają znaczenie w całej historii.
Tomek Halicki mieszka ze swoją żoną Emilią w Białymstoku, gdzie pracuje, jako specjalista bezpieczeństwa od IT w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji w Białymstoku. Jego życie biegnie raczej spokojnie, a jedynym jego zmartwieniem jest zdrowie żony, która jest w szóstym miesiącu ciąży uznanej za zagrożoną.
Tomek spędził dzieciństwo w podlaskiej wsi Rusiny Stare, gdzie pierwsze lata swego życia miał beztroskie i szczęśliwe. Niestety, pewnego dnia jego ojciec zmarł, a wówczas matka po prostu odeszła pozostawiając Tomka i jego brata Patryka pod opieką babci Tamary Halickiej, dzięki której chłopcy mogli mieć sielankowe dzieciństwo, pomimo tak dramatycznych wydarzeń. Nic więc dziwnego, że teraz, gdy Tomek ma już swoje dorosłe życie i dzwoni do niego wujek Gienek z informacją, że babcia nie żyje, ta wiadomość mocno go dotyka. Jeszcze większym szokiem jest fakt, gdy dowiaduje się, że starsza pani nie zmarła w sposób naturalny, lecz ktoś ją zamordował i to brutalnie. O tym powiadamia go dawny przyjaciel Karol Król, który jest podkomisarzem w Rusinach i to on prowadzi śledztwo razem ze starszą aspirant Magdaleną Grodzką. Tomek w domku babci trafia na pewne dokumenty i próbuje na własną rękę rozwiązać tę sprawę, a przy okazji pragnie też dowiedzieć się więcej o przyczynach śmierci swego ojca, który odszedł z tego świata wiele lat temu. Prawdę zna jego matka, ale z nią nie ma dobrej relacji, więc na ten temat nie chce rozmawiać. Co się stało, dlaczego nie żyje ojciec i brat, to jedna z zagadek powieści, oprócz tego, co się stało z babcią, dlaczego zginęła i kto to zrobił. Wyłaniają się przy okazji sprawy, o których Tomek nie miał pojęcia, wraz z tym, co wydarzyło się w przeszłości.
Powieść zaczyna się niepozornie, a fabuła nieco się ślimaczy, gdy poznajemy Tomka. W fabułę wprowadza nas zagadkowo brzmiący prolog, bo nie do końca wiadomo, kto w nim jest i dlaczego taka scena została nam przedstawiona. Przez pierwsze kilkadziesiąt stron nie czuć żadnego napięcia i wszystko toczy się spokojnie, jak w powieści obyczajowej. Akcja i klimat się zmienia, gdy wychodzi na jaw przyczyna śmieci babci Tomka. Wówczas pojawiają się dziwne zdarzenia, robi się zagadkowo i niebezpiecznie, bo wiemy, że Tomek jest obserwowany i ktoś ma wobec niego złe zamiary. Napięcie zatem wzrasta, a wraz z nim emocje i wyraźnie można poczuć przysłowiowe dreszczyki na plecach. Klimat tworzy niewielkie środowisko, w którym dzieje się historia, a do tego obecna jest magia i czary, bo Podlasie znane jest przecież z obecności szeptuch, które otacza aura tajemnicy i lęku.
Niestety, niewiele wiadomo o autorze. Znalazłam jedynie jego zdjęcie na Facebooku w fanpage’u książki „Pleń”, więc tak jak przypuszczałam, jest to młody człowiek i właśnie napisał swoją pierwszą powieść, która jest wciągająca, ale nie od razu. Jest to, bowiem jedna z tych opowieści, które pozornie mają w sobie spokój, przynajmniej w pierwszych rozdziałach, a akcja toczy się niemal jednostajnie, przerywana przemyśleniami bohaterów, ich wspomnieniami, opisami podlaskich zwyczajów, krajobrazów, więc może wydawać się, że niewiele się dzieje. Jednak niepozornie, stopniowo wgryza się w tę fabułę wątek mroczny, duszny zaznaczany niektórymi tajemniczymi wydarzeniami, niewyjaśnionymi sytuacjami, podejrzanymi osobnikami, a do tego mamy pewną tajemniczą postać, która co jakiś czas się pojawia wprowadzając niepokój.
Autor stworzył, więc oryginalną historią z dobrym pomysłem i kilkoma wątkami, które śledzimy w narracji trzecioosobowej, co umożliwia spojrzenie na toczące się wydarzenia z różnych perspektyw. Niestety, można zauważyć pewne niedociągnięcia, które wyrażają się w ciągłych powtórzeniach tych samych słów, zwłaszcza przy opisach. O ile, więc pan Bogdan Tasche świetnie radzi sobie w tworzeniu kolejnych wciągających epizodów i odpowiedniej atmosfery, jaka zaczyna otaczać bohatera i nas, to nieco słabiej wychodzą mu przedstawienie tła wydarzeń, wyglądu jakiejś osoby, przedmiotu, czy miejsca. Zbyt często używa na przykład zwrotu „był”, „miał”, „stał”, a także takie wyrazy, jak „postać” itp. Z czasem przestałam je zauważać, bo fabuła całkowicie zaabsorbowała moją uwagę i trzymała do końca.
„Pleń” jest, zatem kryminałem, ale z elementami thrillera, z wyczuwalnym dreszczykiem i aurą tajemnicy. Historia zawarta w tej powieści stanowi zamkniętą całość, ale epilog zapowiada kolejną sprawę, więc na końcu okazało się, że „Pleń” jest pierwszym tomem serii. Szkoda, że nie ma takiego oznaczenia na froncie książki, ani w opisie. Niestety, to jest nagminne w ostatnim czasie, a ja może o tym piszę za często, lecz mnie taka sytuacja irytuje. Wolałabym wiedzieć, czy powieść, po którą sięgam jest jednotomową wersją, czy może jakąś kontynuacją, albo początkiem serii.
Egzemplarz książki otrzymałam w ramach współpracy z portalem Sztukater
Świetna propozycja na jesienne długie wieczory. Tym bardziej, że okładka klimat jesienny przypomina.
OdpowiedzUsuńZ chęcią chyba sam sięgnę, pozdrawiam .
OdpowiedzUsuńTytuł rzeczywiście niespotykany i mocno intrygujący.
OdpowiedzUsuńZwykle nie sięgam po kryminały, ale tym razem skutecznie mnie zachęciłaś do tego rodzaju powieści 🤗
OdpowiedzUsuńZapowiada się ciekawy kryminał :)
OdpowiedzUsuńPrawda, słowo "pleń" nie dużo mi mówi. Ciekawość wygrała i wygooglowałam :D
OdpowiedzUsuńLubię kryminały jak i thrillery, dlatego myślę, że mogę się skusić :)
Jak na razie odpuszczę sobie tę książkę. Niestety w najbliższym czasie nie będę miała zbyt wiele czasu na czytanie tego co już mam w domu, a co dopiero na poszerzanie swojego tbr o nowe pozycje.
OdpowiedzUsuńOpis brzmi ciekawie. Chyba przeczytam.
OdpowiedzUsuń