[136./24] 1651. - „Camgirl”


„Camgirl”
Michalina Remisz

„nigdy nie wiemy, co tak naprawdę drzemie w naszej naturze, 
dopóki nie spróbujemy nowych rzeczy.”

Okładka książki „Camgirl” nie jest zbyt zachęcająca, więc nie od razu zwróciła moją uwagę, chociaż ma w sobie pewien rodzaj niepokoju. Gdy ją ujrzałam po raz pierwszy, nie miałam ochoty poznać treści, która za nią się skrywa. Dopiero opis na tylnej części oprawy przekonał mnie, że być może warto ją przeczytać.

Marcelina Różańska jest dwudziestosześcioletnią studentką administracji, która dorabia sobie, jako camgirl, czyli prowadzi transmisje na żywo z umówionymi klientami szukającymi nietypowych podniet seksualnych. W tej samej kamienicy pokój wynajmuje Klara, zwana Welmą, która uczęszcza do tej samej uczelni, co Marcelina, ale na kierunku dietetyki. Tego dnia do, gdy poznajemy te dwie bohaterki, do Marceliny dzwoni ich znajomy, Sebastian Drzewik, który informuje, że zaginęła Małgorzata Karczewska, jego narzeczona. Sprawę ma prowadzić Marcel Łebski, do którego dołącza jego dawny policyjny partner Artur Kurkowski zwany Kurką, a nad wszystkim czuwa ich szefowa, komendantka Karolina Gładysz, zakochana, bez wzajemności, w przystojnym Łebskim.


Nie mam pojęcia, jak funkcjonuje świat „pracy” na kamerkach w seks portalach, więc trudno mi ocenić rzetelność historii, ale w jakimś procencie ta historia pokazuje nam ten obszar od strony zarówno uczestnika w sesji, jak i osoby, która świadczy tego rodzaju usługi. Porusza więc zagadnienie związane z ludźmi, którzy mają nietypowe preferencje seksualne oraz zaburzenia osobowościowe, ale przede wszystkim kieruje głównie naszą uwagę na wątek kryminalny, jaki wyłania się dosyć szybko.. Jest też element romansu, ale ukazanego w formie nietypowej, odmiennej od dotychczas mi znanej.

Nie od razu wciągnęłam się w fabułę, a to ze względu na styl, który mnie nieco z początku irytował, gdy widziałam określenia typu „szatynka”, „brunetka, czy „okularnica” zamiast imion, które padają nieco później. Powieść jest debiutem pani Michaliny Remisz i z początku było to wyczuwalne, ale na szczęście w dalszej części pisarka zrezygnowała z tej formy, więc czytanie przebiegało znacznie lepiej. W ogóle dalsza część powieści stawała się coraz ciekawsza wraz z kolejnymi rozdziałami, które zostały oznaczone nazwami dni tygodnia. Im dalej, tym była historia rozwijała się coraz lepiej, a po początkowym wrażeniu nie było potem śladu. Coraz więcej się działo i to, co zaczynało się, jak zwykły, prosty erotyk, przeistoczyło się w kryminalną zagadkę poprowadzoną w logiczny, pełen zaskakujących sytuacji i sekretów sposób.

Akcja dzieje się w ciągu dziewięciu dni, w miejscu, które jest prawdopodobnie fikcyjne, bo nie znalazłam ani Złotego Miasta, ani Wielkiego Miasta, czy Czarnego Miasta, ani żadnej innej nazwy miejscowości, które padają w tej powieści. Fabuła obfituje w wiele postaci, a spośród nich bardziej ciekawszą osobowością jest przyjaciel Łebskiego, Artur Kurkowski, zwany Kurką, niż osoby pierwszoplanowe. Był bardziej wyrazisty, konkrety, spostrzegawczy i inteligentny. Niestety, jego wątek ukazany jest na drugim planie, w roli śledczego, a szkoda, bo w trakcie wydarzeń zaznaczyła się sytuacja, która mogłaby być ciekawym motywem na osobną opowieść z miłosnym motywem..

Pierwsze zdania, jakie wypowiada Marcelina Różańska od razu mnie do niej zniechęciły, gdyż takie osobowości i sposób bycia nie zyskują u mnie sympatii. Bohaterka to, kobieta perfidna, manipulantka, arogancka, zarozumiała, rodzaj pustej lalki i takie wrażenie sprawiała u mnie, niemal do końca. Jednak policjant Marcel Łebski uważa inaczej, czym byłam zdziwiona, a poza tym wykazał się nieprofesjonalnością. Zbyt szybko uległ jej manipulacjom i zewnętrznemu urokowi, jaki z pewnością Marcelina miała, gdyż została opisana, jako atrakcyjna, piękna, powabna kobieta. Jednak nie znając jej zbyt dobrze już uważał ją za inteligentną i fascynującą kobietę. Nie zauważałam u Marci cech, które on wychwalał. Dziwne było też dla mnie, że Łebski, chcąc z nią porozmawiać, umawiał się z nią na kamerce portalu erotycznego, płacąc za to duże pieniądze, zamiast po prostu spotkać się z nią w realu. Zdziwiły mnie też niektóre sytuacje, chociażby scena wręczenia wezwania na komisariat przez policjanta osobiście do rąk danej osoby, a z tego co wiem, tego rodzaju dokumenty przesyłane są pocztą. Niejasne było też dla mnie sprawa wynajmowanego mieszkania przez Marcelinę, bo wychodzi na to, że wynajmuje ona dwa lokale, w tym jeden z nich jest na poddaszu i pełni rolę studia.

Całą historię śledzimy w zmiennej narracji, ale w nieco dziwnej formie. Jej zmienność polega na tym, że o wydarzeniach opowiada nam kilka kluczowych w tej powieści osób, pokazując nam jakiś epizod ze swojego punktu widzenia. Nie jest to jedyne zaskoczenie, gdyż poza tymi relacjami występuje też bieg wydarzeń ukazany w trzecioosobowej narracji. Miałam skojarzenie z serialami paradokumentalnymi o policyjnych perypetiach, w których lektor przedstawia jakąś scenę, a potem o niej opowiadają poszczególne osoby, tłumacząc swoje zachowanie. Różnica polega na tym, że w tych produkcjach filmowych wiemy, kto nam opowiada o danej sytuacji, a w przypadku „Camgirl”, niestety, nie od razu było to wiadome. Nieoznaczenie narratora było dla mnie przez cały czas drażniące i wybijające z rytmu czytania, gdyż zastanawiałam się, kto przedstawia mi swoją wersję wydarzeń.

„Camgirl” to kryminał, ale z erotycznym zabarwieniem, lecz wbrew pozorom, nie ma w niej w ogóle scen seksualnych, poza kilkoma lakonicznymi opisami tego, co bohaterka robi przed swoją wirtualną widownią, oraz rozmów na ten temat. Niektóre partie opisowe czy rozmowy można pominąć, gdyż nie wnoszą one nic szczególnego do rozwiązania zagadki zaginięcia Gosi i wyjaśnienia innych sekretów, jakie wyłaniają się w trakcie poznawania kolejnych rozdziałów. Zaskakujące okazało się finalne rozstrzygnięcie, gdyż w żadnym momencie nie domyśliłam się, kim jest sprawca. O ile ta kwestia była jak najbardziej interesująca i satysfakcjonująca, to już samo zakończenie mnie nie zadowoliło, gdyż minęło się to z moimi oczekiwaniami. Ogólne jest to powieść na jeden wieczór, gdyż nie ma ona zbyt dużo stron, a czytanie przebiega lekko i płynnie, po początkowym, niezbyt dobrym wrażeniu spędziłam z nią interesująco czas.

Egzemplarz książki otrzymałam w ramach współpracy z portalem 

Wydanie: I
Data premiery: 26.07.2024r.
Liczba stron: 250
Wymiary: 130x210 mm
Okładka: miękka
ISBN: 978-83-8373-223-7
Wydawca: Novae Res
Moja ocena: 4/6


Komentarze

  1. Raczej chyba nie dla mnie, pozdrawiam .

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda, że jednak zakończenie nie okazało się satysfakcjonujące.

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie, że zagadka kryminalna się powiodła. Szkoda, że główna bohaterka mogła irytować :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakoś nie czuję chęci przeczytania tej książki.

    OdpowiedzUsuń
  5. Skoro to debiut autorki, można jej wybaczyć pewne niedociągnięcia...

    OdpowiedzUsuń
  6. Mnie również irytują zamienniki imion. Okazuje się, że to nie jest takie łatwe, aby znaleźć dobry odpowiednik

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie bardzo mnie zainteresowała. Duże znaczenie ma też chyba fakt, że nie lubię czytać o takich postaciach, zwłaszcza, jeśli jest to główna bohaterka. Psuje mi całą lekturę.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Jeśli któryś z komentarzy nie jest widoczny, proszę o cierpliwość. System blogowy czasami wymaga akceptacji komentarzy, mimo że nie jest to konieczne.

Każda recenzja to moje subiektywne odczucia! Wasze mogą być zupełnie inne i zawsze jestem ciekawa Waszych opinii.

Bardzo dziękuję za każdą wizytę i komentarz. Komentarze bardzo mnie cieszą.

Wpisy o charakterze spamu oraz z reklamami firm lub produktów będą usuwane.