14 lutego 2024

[30.] 1545. - "Malachitowy bursztyn"


Malachitowy bursztyn
Irene Sturm

Wydanie: I
Data wydania: 21.07.2023r.
Ilość stron: 322
Wymiary: 144 x 206 mm
Okładka: miękka
ISBN: 978-83-8011-271-1
Wydawca: Warszawska Firma Wydawnicza
Moja ocena: 4/6

„Każdy z nas ma jakiś sekret, o którym nie chce mówić i nie mówi.”

Przesada w żadnym przypadku nie jest dobra, więc najlepiej gdy wszystko jest dobrane harmonijnie i proporcjonalnie. Tak nie jest w powieści „Malachitowy bursztyn”, w której proporcja między opisami a narracją została wyraźnie zachwiana.


Z opisu na tylnej stronie okładki wynika, że akcja powieści dzieje się po trzecim rozbiorze Polski, który nastąpił w 1795 roku. Część naszych ziem zostało przyłączonych do Austrii i zaczęto ten obszar nazywać Galicją. Wówczas cesarz zaczął wysyłać tam swoich urzędników, by wprowadzali nowy porządek prawny, a jednym z nich był ojciec Poldy – Orsen Wessler, który pełnił funkcję radcy dworu. Niestety, musiał wypełnić rozkaz władcy, więc opuścił ukochany Wiedeń razem żoną Hertą i córką. Natomiast Polda nie czuła z tego powodu żalu, gdyż rodzinne miasto pozostawiło w jej sercu niemiłe wspomnienia. Pragnęła w ten sposób zapomnieć o Dittmarze von Hochbergu, który stwarzał pozory zainteresowania jej osobą, ale w pewnym momencie zmienił plany i pojął za żonę przybraną siostrę Poldy – Izoldę. W desperacji i jakby na przekór wszystkim Polda wychodzi za mąż za niemieckiego kupca Harolda Rotta, którego poznaje w czasie podróży do Lubiska. Opisane powyżej informacje dotyczące głównej bohaterki wynikają nie od razu, lecz dowiadujemy się o nich stopniowo, gdyż zaczynając czytać tę powieść, zastajemy Poldę już jako panią Rott, mieszkającą z mężem i służącą Rytą w jednej z kamienic w Lubiskach.


Nie jestem przyzwyczajona do tego typu konstrukcji fabuły, jaką zastałam w tej powieści. Z pewnością jest ona oryginalna i trzeba się do niej przyzwyczaić, zanim zacznie docierać do czytającego spójna historia. Jednak taka forma dla mnie była na dłuższą metę męcząca. Opisy są w znikomej ilości i mają za zadanie tylko przedstawić scenę rozmowy, albo kto w danym momencie rozmawia. Trudność sprawiło mi częsty brak zaznaczenia, kto wypowiada jakąś kwestię, czy zdanie, które ujęte są jedno po drugim, bez określenia rozmówcy. Z reguły przekazują sobie różne informacje dwie osoby, ale i tak można się pogubić się w zaistniałej w sytuacji. O ile wciągnęła mnie fabuła, która powoli wyłania się z tych rozmów, to zmęczyła mnie jej dialogowa forma, więc czytanie przebiegało mi w wolnym tempie.

„Malachitowy bursztyn” to opowieść o życiu, jego blaskach i cieniach, jakie towarzyszą nie tylko głównej bohaterce, ale też innym osobom występującym w tej powieści. Ich dylematy, przeżycia i doświadczenia poznajemy stopniowo. Jeden wątek wiąże się z drugim, wypływają tajemnice, rodzinne sekrety, a jednocześnie poznajemy życie w ówczesnych czasach, postrzeganie roli kobiety, podejście do wielu życiowych spraw i realia społeczne oraz egzystencjalne tamtych czasów.


Forma dialogowa powieści tworzy szczególną atmosferę wraz z tym, o czym dowiadujemy się z poszczególnych rozmów. Niesamowite, jak umiejętnie autorka opowiada tę historię poprzez dialogi stosując mało opisów. To według mnie jest niezwykła umiejętność, by w tak wielu rozmowach, a przy tym dużej ilości osób nie stracić sensu i klarowności fabuły. Często są to długie wypowiedzi, więc też potrafią być nużące, o charakterze opisowym, więc to nieco inna forma zilustrowania nam tego, co się dzieje. Zabrakło mi w tym kształcie fabuły bardziej plastycznych i barwnych opisów, emocjonalnych wrażeń, analiz sytuacyjnych czy chociażby działających na wyobraźnię opisów krajobrazów lub wyglądu poszczególnych postaci. Brakowało mi też przybliżenia postaci, ich wyglądu, czy nakreślenia tła jakiejś sytuacji, ale i tak dałam się wciągnąć w tę opowieść.

Czy taka nierównowaga między partiami opisowymi i konwersacjami to dobry zabieg literacki, czy nie? To musi ocenić każdy, kto sięgnie po tę powieść. Dla mnie było to trochę nienaturalne i dziwnie poznawało mi się poszczególne wydarzenia ukryte w ciągu dialogów.

Egzemplarz książki otrzymałam od portalu Sztukater



5 komentarzy:

  1. Czas pokaże, czy przeczytam tę książkę 🙂

    OdpowiedzUsuń
  2. I ja mam jak Agnieszka. III rozbiór był w 1795 roku :-) .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację. Po prostu zdarzył mi się błąd niezamierzony, ale już poprawiłam :)

      Usuń
  3. Taka dialogowa forma może być rzeczywiście dość męcząca.

    OdpowiedzUsuń
  4. Tym razem propozycja nie dla mnie, ale jak zawsze super się czyta Twoje recenzje :)

    OdpowiedzUsuń

Jeśli któryś z komentarzy nie jest widoczny, proszę o cierpliwość. System blogowy czasami wymaga akceptacji komentarzy, mimo że nie jest to konieczne.

Każda recenzja to moje subiektywne odczucia! Wasze mogą być zupełnie inne i zawsze jestem ciekawa Waszych opinii.

Bardzo dziękuję za każdą wizytę i komentarz. Komentarze bardzo mnie cieszą.

Wpisy o charakterze spamu oraz z reklamami firm lub produktów będą usuwane.

Popularne posty