Zdeptane kwiaty
Tom trzeci
Renee Linn
Data premiery: 28.11.2023r.
Liczba stron: 772
Wymiary: 130x210 mm
Okładka: miękka ze skrzydełkami
ISBN: 978-83-8313-917-3
Wydawnictwo: Novae Res
Moja ocena: 5/6
„Kochajmy drugiego człowieka za to, że jest i ceńmy to, kim jest.”
Zebrać dzieje własnej rodziny jest trudnym przedsięwzięciem, gdyż często obejmuje to wiele pokoleń. Można bazować na opowieściach żyjących świadków tamtych czasów, pamiętnikach, listach i własnych wspomnieniach. Takiej żmudnej pracy podjęła się autorka książki „Zdeptane kwiaty”, której trzecia część ukazała się w listopadzie 2023 roku.
Pierwsza część opowiadała głównie o losach Eriki i Rose, które wraz z rodzinami zostały przesiedlone do miasteczka Cacanka na Mazowszu, oraz ich rodziców Eriki i Bernarda Lotze. W części drugiej na plan pierwszy wysunęła się postać Eriki, a teraz, w tomie trzecim, wiele wątków toczy się wokół Basi Lotze, córki Eriki i Bernarda. Nie jest im nadal łatwo, gdyż Bernard jest ciężko chory na serce, więc wymaga leczenia i musi podejmować trudne decyzje, dotyczące poddania się skomplikowanej operacji. Erika nadal przeżywa oddalenie się od niej sióstr, a najstarsza córka mieszkająca poza Cacanką z mężem i synkiem nie wykazuje dostatecznego zainteresowania problemami rodziny. Henia jest bowiem egoistyczną, wpatrzoną w siebie kobietą, która nie obchodzi żaden inny los, poza jej własnym.
Basia to teraz nastoletnia dziewczyna, która staje przed wyborem zawodu, jaki chciałaby w przyszłości wykonywać. Jej marzeniem jest zostać sklepową, ale nie jest to proste, a w międzyczasie pojawiają się nowe możliwości. W efekcie złożyła dokumenty do szkoły krawieckiej, a w czasie wakacji chce zarobić pieniądze, by nieco ulżyć matce w prowadzeniu domu. Po wakacjach, w nowej szkole zawiera bliższe znajomości z koleżankami, ale też ma okazję nawiązać bliższą relację z Wojtkiem, którego poznała przed wakacjami.
Powrót do serii, której poszczególne tomy ukazują się w dużych odstępach, sprawiają kłopot z przypomnieniem sobie, co działo się w poszczególnych częściach. Tak stało się w przypadku sagi „Zapomniane kwiaty”, której dwie pierwsze części czytałam już dosyć dawno, bo prawie rok temu, więc trudno mi było rozeznać się kto jest kim, a jest tych osób dosyć sporo. Brakowało mi jakiegoś przypomnienia, chociażby nakreślenia w formie schematu genealogicznego drzewa. Również nie ma podanego roku, w jakim dzieją się wydarzenia trzeciej części. Jedynie na podstawie dat urodzenia, które były podane w tomie pierwszym i drugim, można wywnioskować, że są to lata osiemdziesiąte, gdyż Basia kończy właśnie szkołę podstawową. Wówczas była ośmioletnia edukacja podstawowa, więc ta bohaterka ma 15 lat. Są to jednak elementy, które można pominąć, chociaż ja osobiście lubię, gdy takie informacje pojawiają się w fabule. Ważniejsze są tutaj relacje rodzinne, tajemnice, które wciąż nie są ujawnione Eryce i Basi, które pragną poznać przeszłość swojej rodziny.
Żadnej z tych części nie da się czytać szybko, gdyż styl autorki jest szczegółowy, a wydarzenia następują po sobie bardzo wolno. Poza tym trzecia część to też niezły grubasek, a do tego jest najgrubsza z nich wszystkich, bo liczy sobie ponad 770 stron. Do tego pani Renee Linn nie stosuje podziału na rozdziały i całość jest opisywana niemal ciągłym tekstem z dialogami, a poszczególne epizody mają jedynie między sobą odstępy. Trzeba więc poświecić tej powieści więcej czasu. Nie jest to lektura dynamiczna ani z szybkimi zwrotami akcji, więc wciąga bardzo powoli.
To też nostalgiczna podróż w czasie, do lat 80. XX wieku, dzięki której możemy wrócić pamięcią do tamtych lat, gdy nie było komórek, magnetofon był szczytem marzeń, wakacje młodzież często spędzała na zarobkach sezonowych, by zdobyć pieniądze na potrzebne rzeczy. W tamtych czasach książki do szkoły służyły młodszemu rodzeństwu, podobnie jak ubrania. Zwłaszcza na wsiach dzieci miały nie tylko obowiązki związane ze szkołą, ale też pomagały rodzicom w prowadzeniu gospodarstwa. Autorce udało się oddać klimat tamtych czasów, ale też warunki edukacji, relacji między uczniami, wszelkie niesnaski, uprzedzenia ale i przyjaźnie, sympatie oraz pierwsze porywy serca.
Renee Linn napisała tę sagę z przesłaniem, by pamiętać o tym, że życie każdego człowieka jest bezcenne i nieważne jest, jakiej jest narodowości, w co wierzy, jakie ma poglądy i status społeczny. Podkreśla, że „Każdy ma prawo do swojej tożsamości. Starajmy się wybaczać, ale pamiętajmy o przeszłości.”
Recenzja tomu pierwszego
Recenzja tomu drugiego
Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakapanie.pl
Wydaje się być bardzo ciekawą serią, na uwadze będę mieć, ale tylko wtedy, gdy pojawi się w bibliotekach. Po niedzieli, sprawdzę czy jest dostępna, pozdrawiam .
OdpowiedzUsuńTen cykl jest na mojej liście lektur do przeczytania.
OdpowiedzUsuńTak, jak poszczególne części są tak wydawane to można zapomnieć, co działo się wcześniej.
OdpowiedzUsuńUnikam takich grubych książek, wolę krótsze. Piszesz, że jedna z bohaterek, Basia, marzy o zostaniu sklepową. Dziś taka praca postrzegana jest jako porażka życiowa. :)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tej serii, ale z tego co napisałaś to widzę, że warto po nią sięgnąć.
OdpowiedzUsuńKlimatyczna książka i seria, choć wolę nieco szybciej toczącą się fabułę.
OdpowiedzUsuń