"Ktoś mnie pokochał"
cykl: Bridgertonowie
Tom drugi
Julia Quinn
"Żyj każdą chwilą tak, jakby miała być twoją ostatnią, a każdym dniem, jakbyś był nieśmiertelny"
W pierwszym tomie cyklu o rodzinie Bridgertonów poznaliśmy wszystkich członków tego rodu, a najbliżej Daphne, której był poświęcona część pt.: „Mój książę”, ale zawsze gdzieś wokół niej byli bracia, spośród których Anthony wzbudził u mnie najmniej sympatii swoją nadopiekuńczością wobec siostry. Jego wizerunek w moich oczach nieco złagodniał wskutek historii, którą poznałam w drugim tomie cyklu „Bridgertonowie”, noszącego tytuł: „Ktoś mnie pokochał”. Niezawodna lady Whistledown w swojej „Kronice Towarzyskiej” napisała o nim, że „Antonhy Bridgerton jest Rozpustnikiem”, a są dwa rodzaje rozpustników. Według niej są rozpustnicy i Rozpustnicy, więc najstarszy z rodzeństwa Bridgertonów należy do tego drugiego rodzaju, a to oznacza, że „Rozpustnik wie, że stanowi zagrożenie dla kobiet”.
Najważniejszą z nich jest, by przyszła partnerka życiowa nie zakochała się w nim a on w niej. Wicehrabia jest bowiem przekonany, że umrze młodo, tak jak jego ojciec, i nie chce pozostawiać po sobie żalu. Edwina wydaje się doskonałą kandydatką. Jest wprawdzie uroczą, zgrabną i śliczną dziewczyną ale Anthony nie czuje do niej głębszych uczuć. Na drodze do zrealizowania jego planów stoi Kate Sheffield, z której zdaniem liczy się Edwina w każdej kwestii. A Kate wie, że wicehrabia nie jest dobrym kandydatem na męża ze względu na jego niepochlebną opinię hulaki i rozpustnika.
Książka „Ktoś mnie pokochał” to powieść, która ma wszelkie atuty dobrego romansu historycznego, gdzie dosłownie możemy zintegrować się z postaciami, światem, w którym żyją, zwyczajami, obyczajami, kulinarnymi smakami, modą a nawet grami towarzyskimi. Pewną ważną rolę odgrywa tu jedna z nich zwana Pall Mall, w którą namiętnie grywają Bridgertonowie każdego roku, traktując ją jako okazję do rodzinnych spotkań i wzajemnej rywalizacji.
Konwencja tej części przypomina pierwszy tom, gdyż każdy z rozdziałów poprzedza artykuł zamieszczony w „Kronice Towarzyskiej”, w której lady Whistledown pisze o bieżących ciekawostkach i plotkach. Nadal jej prawdziwa tożsamość pozostaje w cieniu i nikt nie wie, kim jest ta dobrze poinformowana dama, nikt nie wie, ale nawet ona nie była w stanie przewidzieć rozwoju wydarzeń związanych z wicehrabią Anthonym Bridgertonem i Kate Sheffield.
Druga część z serii "Bridgertonowie" to wspaniała gra uczuć, emocji, eterycznej chemii, drżenia serc i wzajemnej fascynacji. Mieszanka humoru, różnorodnych emocji i wartka akcja tworzy niezwykle urozmaicony koktajl literacki osadzony na początku XIX wieku. Jak na rasowy romans przystało, nie brakuje w niej scen erotycznych ale jest ich niewiele i zostały przedstawione delikatnie, z finezją i smakiem, bez wulgaryzmów czy beznamiętnych szczegółów anatomicznych.
Fabuła została zbudowana na schemacie dwóch przeciwieństw i początkowej, wzajemnej niechęci bohaterów, która przeradza się w fascynację i głębsze uczucie z przewidywalnym zakończeniem. Lekkie pióro Julii Quinn sprawia, że przez kolejne rozdziały płynie się niczym nurtem wartkiej rzeki, który niesie nas poprzez spójnie skonstruowaną intrygę. Sposób prowadzenia uwagi czytelnika i opisywania tego, co dzieje się w umysłach, ciele i duszy bohaterów pozwala zatracić się w ich świecie, niemal namacalnie dotknąć dziewiętnastowiecznych realiów i z podekscytowaniem śledzić perypetie zakochanych. Subtelność, ale i namiętność, pożądanie, fascynacja ale też zabawne sytuacje i dialogi tworzą niezwykle barwną a jednocześnie delikatną sieć wątków i niespodziewanych wydarzeń.
Julia Quinn udowodniła, że doskonale zna oczekiwania swoich czytelników, niczym lady Whistledown, która wie, co interesuje czytelników i do tego, jak ważne jest dobre zakończenie jakiejś historii. Czasami bowiem zdarza się, że w niektórych książkach nie jest ono satysfakcjonujące albo jesteśmy ciekawi, dalszych losów poznanych i polubionych postaci. Dlatego na końcu powieści "Ktoś mnie pokochał" także czekają na nas dwa epilogi, podobnie jak w pierwszym tomie. Autorka pokazała, że dla miłości nie ma rzeczy niemożliwych i jeżeli ktoś jest sobie przeznaczony, to miłość znajdzie drogę do ich serc.
Recenzja tomu I "Mój książę"
Książkę przeczytałam w ramach współpracy z wydawnictwem
Data premiery w miękkiej oprawie: 9 marca 2021
Data pierwszej premiery angielskiej: 05.12.2000r.
Ilość stron: 480
Oprawa: twarda
Wymiary: 140x205 mm
Tytuł oryginalny: Viscount who loved me
Tłumaczenie: Agnieszka Kowalska, Katarzyna Krawczyk
ISBN: 978-83-8335-415-6
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Moja ocena: 6/6
Muszę najpierw sięgnąć po tom pierwszy, pozdrawiam .
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa tego cyklu i mam ochotę go poznać.
OdpowiedzUsuńPiękne wydanie. Z tej serii poznałam tylko tom 3 i wspominam go dosyć przyjemnie. Może czas zacząć od początku :)
OdpowiedzUsuńAleż te obydwa tomy pięknie prezentują się w komplecie.
OdpowiedzUsuńCudowne wydanie, pięknie się prezentuje. Bardzo ciekawi mnie ten cykl, chciałabym poznać go bliżej. Dziękuję za świetną inspirację :)
OdpowiedzUsuńMoją ulubioną częścią z cyklu jest o Benedicie :) Chyba najlepiej skonstruowana fabuła, bazująca troszkę na kopciuszku, ale książkę ma więcej charyzmy i tego czegoś :) w ogóle Benek jest moim ulubieńcem z rodzeństwa :)).
OdpowiedzUsuńWydanie jest przepięknego, ja niestety ma okładki filmowe..
Ale kusisz! Lubię dobre romanse, że jeszcze występuje tam humor, bardzo mnie zachęca :)
OdpowiedzUsuńPiękna recenzja.
OdpowiedzUsuń