Nowość na moje półce pochodzi z wydawnictwa Novae Res ale otrzymałam ją dzięki portalowi "Czytajmy polskich autorów". "Wszyscy patrzymy na ten sam księżyc" to opowieść o tym, że najbardziej znienawidzić można kogoś, kogo się kocha.
W zapowiedzi możęmy przeczytać, że:
Jest to opowieść o miłości, którą każdy z nas przeżył, przeżywa lub chciałby przeżyć. Pełna słów, których żałujemy, myśli, których się boimy, czynów, których się wstydzimy i momentów, które rozbawią nas do łez.
Zabójcza mieszanka sarkazmu i szczerości.
Szczera.
Zabawna.
Emocjonująca.
Jeśli czytając tę książkę, masz wrażenie, że to historia o Tobie, to masz rację.
Czy na końcu jest happyend?
Mieliśmy mieć tatuowane obrączki. Jak na zawsze, to na zawsze, prawda? Trwałość to trwałość. Gdy w złości chcesz ściągnąć kawałek złota z palca i rzucić go o ścianę, przypominasz sobie, że to miało być na stałe, prawda? Mieliśmy mieć tatuowane obrączki. Kreska, kropka, nieważne. Może linia z EKG oznaczająca bicie naszego serca? Może nasze imię, nieważne. Miało być na zawsze, pod skórą, w nas. I nic z tego, kurna mać.
i jeszcze jeden fragment:
„Nie widzieliśmy nic poza zarysem naszych oczu. Straciłam go z punktu widzenia na trzy sekundy, popchnięta przez kogoś, kto nie zauważył mnie stojącej na środku balkonu. Odwróciłam się z lekkim grymasem, słysząc ciche „przepraszam” od zgarbionego mężczyzny zapatrzonego w biały ekran swojego telefonu z papierosem zawieszonym z lewej strony ust.
– Przy okazji: masz może ognia? – zapytał „popychacz”.
W lekkim zdenerwowaniu wyciągnęłam z kieszeni czerwoną, starą, plastikową zapalniczkę, pragnąc powrócić do rozmowy z przystojnym blondynem.
– Dzięki – odpowiedziałeś, biorąc zapalniczkę.
Nawet nie zwróciłam wtedy na Ciebie uwagi.
Na Ciebie, na przyszłą miłość mojego życia.
Ale do tego jeszcze dojdziemy.”
Z ciekawością przeczytam Twoją recenzję.
OdpowiedzUsuń