"Śluby milczenia"
Tom pierwszy
Karolina Skiendziel
Wydanie: I
Data premiery: 6 października 2022 r.
Wymiary: 130x210 mm
Liczba stron: 272
Okładka: miękka ze skrzydełkami
ISBN: 978-83-8313-146-7
Wydawca: Novae Res
Moja ocena: 6/6
„Wszystko ma swoje drugie dno”
Temat mafii jest ostatnio popularny w literaturze polskiej i wciąż powstają nowe powieści z tego rodzaju wątkiem. Często niektóre schematy się powielają i wydaje się, że trudno wymyślić coś oryginalnego. Miałam podobne obawy wobec książki „Śluby milczenia”, gdyż z opisu wynikało, że może być to opowieść, jakich wiele. Na szczęście się myliłam i spędziłam z tą książką ekscytujące godziny.
Olga od pięciu lat jest dziewczyną Michała, bossa mafii pruszkowskiej i doskonale wie, w jakim środowisku się obraca znając też konsekwencje nieuczciwych działań. No cóż, wytatuowany po samą szyję Michał jest dla niej najważniejszy, ale z gustami się nie dyskutuje. Wkrótce przekonuje się, że on nie wybacza niesubordynacji i błędów, a jego miłość potrafi nagle zmienić się w nienawiść. Okoliczności sprawiły, że Olga musi uciekać przed nim i skutkami wydarzeń, jakie miały miejsce podczas jego nieobecności i teraz staje się ofiarą, za którą wyznaczono sto tysięcy złotych. W ukryciu się przed jego złością pomaga jej Klaudia, przyjaciółka, która ma znajomości w Berlinie w pewnym klasztorze. Zawozi tam Olgę, która myśli, że tutaj nikt jej nie znajdzie i w spokoju przeczeka burzę pod fałszywym nazwiskiem. Już na drugi dzień przekonuje się jak bardzo się myliła…
Do debiutów podchodzę zawsze ostrożnie, ale i z ciekawością, gdyż w młodych, początkujących pisarzach drzemie często nieobliczalny potencjał, który przelewa się na papier w bardzo zgrabnym i przemyślanym stylu. Tytuł „Śluby milczenia” zapowiada historię naznaczoną strachem i tajemnicami, i tego rodzaju elementy można w niej też odnaleźć. Jest ich znacznie więcej, gdyż autorka nie boi się poruszać trudnych tematów, czasami szokując, czasami wzruszając lub też zawieszając jakąś sytuację w nieoczekiwanym momencie.
Nie miałam zbyt wygórowanych oczekiwań, gdy sięgałam po tę książkę, gdyż spodziewałam się typowego romansu mafijnego sądząc po opisie, a patrząc na okładkę – wątku kryminalnego. Jednak autorka całkowicie mnie zaskoczyła, gdyż poprowadziła fabułę w sposób trudny do przewidzenia. Już sam fakt, że w pewnym momencie akcja przenosi się do klasztoru, w którym dzieją się rzeczy sprzeczne z przeznaczeniem takiej instytucji, stwarza ciekawy wątek i intrygującą fabułę, która rozbudowuje się coraz lepiej z każdym kolejnym rozdziałem.
Trochę pierwsze strony wprowadziły mnie w błąd, a to ze względu na błędnie oznaczoną datę, gdy wszystko się zaczyna. Zamiast 20 lipca 2020 roku jest 21 lipca 2022 roku i ta data powtarza się dwukrotnie. Jednak potem kolejność była już uporządkowana i nie wprowadzała zamieszania. Zresztą to nie ma szczególnego znaczenia, gdyż to, co zaserwowała pani Karolina Skiendziel skupia na sobie całą uwagę. Początkowo wszystko wydawało się iść przewidywalnym torem, ale od momentu, gdy bohaterka wpada w kłopoty, zaczyna się emocjonalna, wartka akcja trzymająca w napięciu do końca.
Fabuła jest dość dynamiczna, bez zbędnych szczegółów, momentami przewidywalna, ale nie zawsze. Nie brakuje śmiałych scen erotycznych, których nie jest dużo, ale nie są to ugrzecznione opisy, lecz dające odczuć przeżycia głównej bohaterki. Nadają one dodatkowego nastroju i czynią powieść bardziej emocjonalną. Często dziejące się sytuacje przyspieszały bicie serca, a ostatnich kilka epizodów dobiło mnie całkowicie, tym bardziej, że w najbardziej dramatycznym momencie finału kończy się tom pierwszy. Było to dla mnie nie małym szokiem, gdyż na okładce nie ma informacji, że jest to część pierwsza większej całości. Nie mniej cieszę się, że nie jest to koniec tej historii, która bardzo mi się podobała i z chęcią sięgnę po kontynuację.
Karolina Skiendziel jest spełnioną kobietą, mamą siedmioletniej Lilianny oraz żoną Rafała. Ukończyła liceum ogólnokształcące o profilu humanistycznym w Augustowie. Od pięciu lat pasjonuje się i zajmuje cukiernictwem, zwłaszcza tortami artystycznymi i sugarcraftingiem. Pisanie traktuje jako terapię, w której zawiera swoje uczucia i przemyślenia. Uwielbia tatuaże i dobre jedzenie. Należy do zaciekłych fanek Freddiego Mercury’ego, Herkulesa Poirota oraz Harry’ego Pottera.
Książkę przeczytałam, dzięki wydawnictwu:
Raczej tym razem sobie na pewien czas odpuszczę Mirko, pozdrawiam, Jarek :-) .
OdpowiedzUsuńRaczej odpuszczę sobie tę książkę - nie umiem przekonać się do powieści z tego gatunku.
OdpowiedzUsuńWidziałam tę książkę na Legimi, więc może kiedyś przeczytam.
OdpowiedzUsuńDobrze, że debiut ma spory potencjał. To mnie zachęca.
OdpowiedzUsuńPewnie byłabym niemniej niż Ty zaskoczona, że książka poszła w zupełnie innym kierunku. Czasem tak jest, że coś sobie wyobrażamy, a autor nas zaskakuje. Myślę, że to jest w tym najfajniejsze, ponieważ autor ma nas zaskoczyć :) Przewidywalne książki nie są dobre, aczkolwiek czasami wiemy co nastąpi, a cały urok skupia się na czymś innym. Po Twojej recenzji chętnie bym sięgnęła po tę książkę :)
OdpowiedzUsuń