"Może to właśnie miłość"
Seria: Hawajska miłość
Tom pierwszy
Lilly Lucas
„Przyzwolenie na miłość
nigdy nie jest kiepskim pomysłem.”
Do wakacyjnych, letnich dni pozostało jeszcze kilka tygodni, a wielu z nas już teraz tęskni za podróżami, słońcem i beztroskim czasem. Na szczęście już teraz możemy poczuć ten klimat, czytając – sięgając po książkę „Może to właśnie miłość.", która jest pierwszą częścią trylogii "Hawajska miłość".
Każda z części skupia się na innych bohaterach, ale ich wspólnym tłem są malownicze Hawaje. Główna bohaterka pierwszego tomu, Louisa Herzog-Riggs, to dwudziestojednoletnia mistrzyni niemieckiego tenisa, której karierę brutalnie przerywa kontuzja. Jej życie obraca się wokół tenisa i nie potrafi sobie wyobrazić, że mogłaby nie uprawiać tego sportu. Już jako nastolatka osiągnęła bardzo wiele, co podkreślają fragmenty artykułów zamieszczonych na początku książki, zamiast klasycznego prologu. To właśnie z nich dowiadujemy się, że podczas zawodów w Nowym Jorku młoda tenisistka straciła szansę na finał US Open, ponieważ doznała poważnej kontuzji. Aby wrócić do pełnej sprawności, zostaje zawieszona na rok i przechodzi rekonwalescencję. Za namową rodziców przyjeżdża na Hawaje, na wyspę O’ahu, gdzie jej matka chrzestna – Kay – prowadzi szkołę tenisa.
Na wyspie Louisa poznaje Vince’a Greenfielda – sympatycznego, przystojnego surfera. Wraz ze swoją siostrą Laurie mieszka w domu, który kiedyś pełnił rolę pensjonatu. Odziedziczyli go po poprzednim właścicielu, Jimie Kamakahi, który był bliskim przyjacielem ich rodziny. Teraz Vince próbuje przywrócić nowy blask budynkowi, planując wznowienie działalności pensjonatu. Niestety, nie wszystkim się to podoba – zwłaszcza Kay, która od początku budziła moją niechęć. Wykazuje się złośliwością, niezrozumieniem i gderliwością, sprawiając wrażenie osoby, która uprzykrza życie innym, zamiast ich wspierać.
Natomiast Vince coraz bardziej fascynuje Louisę i to z wzajemnością. Ogromną zaletą ich relacji jest umiejętność rozmawiania ze sobą, bez obrażania się, fochów i złości. Od razu wyjaśniają sobie nieporozumienia, próbują zrozumieć siebie nawzajem i daną sytuację. Louisa uczy się przy okazji innego stylu życia nakierowanego nie tylko na dyscyplinę, ale też podchodzenia z radością do tego, co się robi. Pojawia się jednak problem, który trudno im będzie rozwiązać: ona ma być na wyspie tylko 6 miesięcy, a potem musi wrócić do siebie, do Monachium na zawody US Open. A to oznacza rozłąkę i związek na odległość.
„Może to właśnie miłość” to jedna z tych powieści, które czyta się z uśmiechem i pozytywnym nastawieniem. Nie brakuje tu emocji, ale są one subtelne i rozwijają się stopniowo, bez nagłych zwrotów akcji. Autorka w pięknym stylu przedstawia romantyczną historię, podkreślając uroki życia na wyspie. Zestawia postać osoby, której jedynym celem jest osiąganie sukcesów, z kimś, kto po prostu czerpie radość z każdej chwili i spełnia swoje marzenia.
Opisy w książce sprawiają, że można poczuć się jak na wakacjach – niemal czuć bryzę oceanu, gorący piasek pod stopami i szum fal. To zasługa Lilly Lucas, której styl jest lekki i przyjemny w odbiorze. Autorka unika wulgaryzmów i odważnych scen erotycznych, zamiast tego z czułością i zachwytem maluje przed nami Hawaje, ich urok i piękno.
To niewątpliwie jeden z największych atutów tej powieści, w której obserwujemy rozwój wydarzeń z perspektywy Louisy. Dziewczyna nie potrafi się wyluzować nawet w tak cudownym otoczeniu, bo wciąż myśli o powrocie do gry i zawodach. Tymczasem Vince, choć charyzmatyczny i atrakcyjny, ma swoje tajemnice i dobrze wie, jak może skończyć się ślepe dążenie do kariery. Podobało mi się, że ich relacja rozwijała się w sposób naturalny, spokojny, bez przesadnej dramaturgii, choć nie brakowało wyzwań.
„Może to właśnie miłość” to lekka i przyjemna powieść w stylu romansu Young Adult, która przenosi nas na słoneczne Hawaje i oferuje romantyczną historię z nutą sportowych wyzwań. Można przy niej poczuć się jak na wakacjach, rozkoszować się pięknymi opisami białych plaż, wyobrazić sobie spektakularne zachody słońca i kibicować bohaterom w osiąganiu ich celów – a także w zdobywaniu odwagi, by być ze sobą. To otulająca ciepłem, przytulna historia o lecie, miłości, młodzieńczych marzeniach i odnajdywaniu własnej drogi. Idealna lektura nie tylko na wakacje, ale na każdą chwilę, gdy potrzebujemy romantycznej, pozytywnej historii z nutą sportowej pasji w tle.
Książkę przeczytałam w ramach współpracy z wydawnictwem
Data premiery: 26.03.2025r.
Premiera niemiecka: 01.07.2024r.
Ilość stron: 336
Wymiary: 135x215 mm
Okładka: miękka ze skrzydełkami
ISBN: 978-83-68383-11-9
Tytuł oryginalny: This Could Be Love
Tłumacz: Anna Wziątek
Wydawca: Wydawnictwo Jaguar
Moja ocena: 6/6
Myślę, że będzie to idealna propozycja lektury na wakacje.
OdpowiedzUsuńLekkie romanse mnie nie interesują, ale lubię za to historie ze sportem w tle, więc jeszcze się zastanowię, czy przeczytać tę książkę. :) A na Hawajach nigdy nie byłam.
OdpowiedzUsuńZachęcilaś mnie do przeczytania książki. Chętnie chciała bym się poczuć jak na wakacjach.
OdpowiedzUsuńLubię takie książki, które wywołują pozytywne emocje.
OdpowiedzUsuńCiekawa recenzja
OdpowiedzUsuńLubię książki z wątkiem sportowym :)
OdpowiedzUsuń