„W cieniu aniołów”
Cykl: Maria Dee
Tom drugi
Anna Szumacher
„Jeżeli idziesz przez piekło, nie zatrzymuj się, idź dalej.
Wszystko się kiedyś skończy”
„W cieniu aniołów” to drugi tom Cyklu Marii Dee – urban fantasy osadzonego we współczesnej Ameryce Północnej, czerpiącego inspiracje z miejskich legend, historii oraz podań Stanów Zjednoczonych i Kanady.
Po lekturze pierwszej części Cyklu Marii Dee wiedziałam, że czeka mnie kolejna pełna emocji i niespodzianek podróż. W cieniu aniołów nie tylko rozwija wątki z poprzedniej książki, ale rzuca Marię w jeszcze bardziej nieprzewidywalne i niebezpieczne sytuacje. Tym razem stawka jest wyższa, a świat, w którym przyszło jej walczyć o własne życie, nabiera jeszcze mroczniejszych barw.
Maria Dee dosłownie trafia do piekła zwanego Dominium– i to na własne życzenie. Choć decyzja nie była do końca dobrowolna, wierzy, że to jedyny sposób, by uwolnić się od Kindreda i odzyskać dawne życie, wolne od demonów, nadnaturalnych kłopotów i złowieszczych przepowiedni. Nie podejrzewa jednak, że jej podróż dopiero się zaczyna – a to, co miało być wyzwoleniem, okaże się początkiem znacznie większych problemów.
Zanim się zorientuje, zostaje uwikłana w demoniczny przewrót pałacowy, tajemnicze podziemie czarownic i starcie z siłami anielskimi. Czeka ją również wędrówka od Alaski po Kalifornię w poszukiwaniu makabrycznej układanki, której elementy skrywają prawdę większą, niż mogła przypuszczać. A towarzystwo, z którym przyjdzie jej podróżować, jest ostatnią rzeczą, jakiej by sobie życzyła.
Druga część przygód Marii jest jeszcze bardziej pogmatwana, niż pierwsza. Właściwie niewiele się wyjaśnia, ale dużo się dzieje i widać, że droga do dawnego życia wciąż jej umyka, Do tego pojawia się wątek miłosny, gdyż Maria znajduje swoją miłość, która też jest nietypowa i wykracza poza normalny przebieg tego typu wątków. Tu wszystko jest na opak, czyli nie takie, jakie znamy czy mamy jakieś wyobrażenia. Piekło nie jest takie, jakie znamy z opisów biblijnych i znacząco odbiega swoim urbanistycznym wyglądem oraz przebywającymi tam demonami i diabelskimi istotami. Anioły nie przypominają aniołów, diabeł jest bardziej ludzki, a to co spotyka naszą bohaterkę, trudno było przewidzieć, jak jej losy się potoczą. Trudno jest coś więcej napisać o przebiegu fabuły, bo wiąże się ona ściśle z tomem pierwszym.
W drugim tomie pojawia się niespodziewany zwrot akcji, który diametralnie zmienia sposób, w jaki postrzegamy jednego z bohaterów z pierwszej części. Dodatkowo, utrata dwóch kluczowych postaci nie tylko dodaje dramatyzmu, ale również kieruje fabułę na inny tor, intensyfikując napięcie i podkreślając nieprzewidywalność losów Marii Dee. I tu byłam zawiedziona, bo miałam nadzieję, że postacie o demonicznych zdolnościach będą potrafiły uniknąć swego losu. Bez nich ta historia straciła na pewnej tajemniczości i magii.
Plusem jest dosyć dynamiczne tempo i mimo nagromadzenia wielu wydarzeń, poszczególne wątki są mocniej powiązane i skupione wokół jednego, zmieniającego się celu. Autorka umiejętnie prowadzi czytelnika przez kolejne etapy historii, dodając nowe elementy, które nie tylko urozmaicają fabułę, ale także nadają jej większej głębi. Plusem jest dosyć dynamiczne tempo i mimo nagromadzenia wielu wydarzeń, O ile w poprzednim tomie momentami można było odnieść wrażenie „serialowej” narracji, tutaj poszczególne wątki są mocniej powiązane i
Autorka umiejętnie prowadzi czytelnika przez kolejne etapy historii, dodając nowe elementy, które nie tylko urozmaicają fabułę, ale także nadają jej większej głębi. Swoim stylem sprawia, że wyrabiamy sobie zdanie o poszczególnych postaciach, do których odczuwamy sympatię, ale nie wszystkie przypadają do serca. Dotyczy to zarówno tych, który są z Piekła rodem, jak i tych, którzy mają anielskie pochodzenie. Mimo że powieść pozostaje rozrywkowa, subtelnie porusza również poważniejsze tematy, pokazując, że w świecie Marii Dee nic nie jest czarno-białe, a ona sama przechodzi przemianę spowodowaną tym, czego do tej pory doświadczyła. Nie jest to już ta sama Maria, jaką poznaliśmy na początku pierwszego tomu. Teraz bliżej jej do czarownicy, niż do zwykłej kobiety, jaką był wcześniej. Nadal ma swoje marzenia, ale ich realizacja jest wciąż trudna.
Drugi tom Cyklu Marii Dee udowadnia, że los bohaterki wciąż pozostaje niepewny, a granice między dobrem a złem są bardziej rozmyte, niż mogłoby się wydawać. Historia nie zwalnia tempa, a Maria staje przed kolejnymi wyzwaniami, które zmuszają ją do przekraczania własnych ograniczeń. Wciąż kroczy ścieżką, której końca nie sposób przewidzieć, a rządy kolejny splot zdarzeń komplikuje jej drogę do normalności. Już wydaje się, że w końcu wszystko wraca do normy, gdy ponownie dzieje się coś dziwnego, co trudno wyjaśnić i objąć ludzkim rozumem.
„W cieniu aniołów” to niewątpliwie gratka dla miłośników gatunku, którzy lubią mieć wrażenie, że wszystko jest możliwe w tej historii, nawet takie sytuacje, które wydają się niemożliwe do zaistnienia. Nie jest to finałowy tomem, lecz raczej koleiny etap przygody z udziałem Marii Dee, a kolejne rozdziały tej historii mogą przynieść jeszcze większe zaskoczenia, a ja jestem ciekawa, jak to wszystko się zakończy.
Recenzja tomu I "W pożyczonym czasie"
Egzemplarz książki otrzymałam w ramach współpracy z portalem
Data premiery: 25.09.2024r.
Ilość stron: 298
Wymiary: 125×195 mm
Okładka: miękka
ISBN: 978-83-68257-08-3
Wydawca: Wydawnictwo IX
Miejsce wydania: Kraków
Moja ocena: 4/6
Nie czytałam pierwszej części ,więc nie wiem, czy sięgnęłabym po drugą.
OdpowiedzUsuńKolejne wyzwania oznaczają kolejne emocje dla czytelnika.
OdpowiedzUsuńLubię fantasy a świat przedstawiony w książce wydaje się interesujący
OdpowiedzUsuń