"Nadzieja na lepsze jutro"
seria: "Swallow"
Tom trzeci
Aleksandra Muraszka
„Kiedy świat wali ci się na głowę,
wszystko maluje się w ciemnych barwach.”
W drugim tomie trylogii pt.: „Swallow” wiele się wyjaśniło, więc kończąc ją pół roku temu, z niecierpliwością oczekiwałam trzeciej, ostatniej części. Zżerała mnie ciekawość, co jeszcze może spotkać bohaterów, tym bardziej, że „Nadzieja matką głupich” zakończyła się niepokojąco. Finałowy tom tej trylogii nosi tytuł „Nadzieja na lepsze jutro” i został oprawiony w piękną żółtobrązową okładkę z motywem nawiązującym do poprzednich tomów.
Zgodnie z prośbą wyrażoną przez autorkę na pierwszej stronie tej powieści, nie zamierzam zdradzać fabuły. Pozostawiam satysfakcję z odkrywania jej kolejnych epizodów każdemu, kto sięgnie po tę serię i chciałby ją poznać od początku, czyli od tomu „Nadzieja umiera ostatnia". Jednak ostrzegam, że czytanie „Swallow” to jak wejście do kolejki bez możliwości zahamowania. Sięgając po poszczególne tomy, trzeba przygotować się na emocjonalną bombę i dynamiczną, barwną, niesamowitą, pełną zwrotów jazdę bez trzymanki. Do tego dochodzi poczucie zagrożenia, wrażenie, że za chwilę coś się stanie i to utrzymuje się niemal do końca.
Zdradzę jedynie tyle, że najbardziej zawiodły mnie dziewczyny, czyli Haelyn i Minnie, które unosząc się dumą i brakiem zrozumienia, tryskały gniewem, wrzały, pokazały, że przyjaźń dla nich ma pewne warunki istnienia. Po prostu nie zdały egzaminu, w przeciwieństwie do Riona, który też czuł się urażony, ale potrafił być ponad swoje egoistyczne ambicje. Ujął mnie swoją postawą i dosłownie rozczulił mówiąc: „Jesteś moim przyjacielem i nie zostawię cię z tym samego”.
Dziewczyny zbyt wyolbrzymiały to, co się stało. Natomiast Jamesa było mi ogromnie żal, bo nie zasłużył sobie na takie traktowanie i doskonale rozumiałam jego postawę i decyzje. Do tzw. „białej gorączki” doprowadzała mnie Minnie. Ona straciła w moich oczach najbardziej, zachowując się jak małe dziecko, zamiast po prostu szczerze porozmawiać.
Wniosek: męska przyjaźń potrafi przetrwać największą burzę, natomiast damsko-męska już nie w każdym przypadku, a prawdziwą miłość, opartą na solidnych fundamentach, nic nie jest w stanie zburzyć.
Niewątpliwie przeszłam z bohaterami fascynującą drogę pełną zwrotów akcji, wypełnionych wieloma niebezpiecznymi sytuacjami, pełnych emocji i napięć. Kończąc tę część serii „Swallow” zostałam zaskoczona rozwojem losów bohaterów, których jest w niej kilkoro. Nie jest tajemnicą, że poza Haelyn i Rionem śledzimy też relację Jamesa i Miley nazywaną przez przyjaciół Minnie. To ta czwórka wiedzie prym w całej trylogii i z każdą częścią poznajemy ich coraz lepiej.
„Dałaś mi nadzieję, Jaskółko. Stałaś się moją nadzieją. Dzięki tobie przetrwałem najgorszy okres w moim życiu, a teraz również dzięki tobie przeżywam najlepszy.”
Jestem pełna uznania dla umiejętności pani Aleksandry Muraszki, która umiejętnie połączyła wszystkie wątki, doprowadzając całość do logicznego, pasjonującego końca. Do tego ma szczególny dar ujmowania w słowa wszelkich emocji, reakcji na jakaś sytuację, wgłębiania się w psychikę, oddając to wszystko w bardzo sugestywny sposób, więc nie ma problemów z ich przeżywaniem razem z bohaterami. To ogromna trylogia, razem licząca sobie 1339 stron samego tekstu, w tym trzeci tom jest najobszerniejszy, bo liczy sobie aż 749 stron! I to naprawdę robi wrażenie! Być może dałoby się ją odchudzić, gdyby nie nadmiar szczegółów i czasami powtarzanie tych samych dialogów. Naprzemienna narracja została poprowadzona tak, że każdy z bohaterów przedstawia nam swoją wersję tych samych wydarzeń, więc są jeszcze raz te same rozmowy i sytuacje, ale z innej perspektywy.
Trylogia „Swallow” to niesamowita historia o podnoszeniu się po trudnych przeżycia, o błędach, jakie każdy popełnia, ale też o wybaczaniu, zrozumieniu, zaufaniu, walce o siebie i o swoją miłość. Pani Aleksandra Muraszka nie daje swoim bohaterom spokoju. Dzieje się bowiem coś, co zaburza poczucie szczęścia i pozostaje jedynie nadzieja tak długo, dopóki się w nią wierzy.
Pierwszy tom naznaczony był lękiem spowodowanym wydarzeniami z przeszłości, o których niewiele wtedy wiedzieliśmy. To wówczas pojawiła się nadzieja, że w życiu Haelyn i Riona wszystko powoli będzie zmierzać ku lepszemu. Drugi tom wskazywał, że nadzieja nie jest jednak czymś złudnym i trzymając się jej, można przetrzymać wiele trudnych sytuacji. Jednak teraz, w trzeciej części można mieć wrażenie, że nadzieja faktycznie umiera ostatnia.
W swoim posłowiu autorka zaznaczyła, że to koniec tej historii, ale jednocześnie ostatnie zdanie na końcu epilogu jest zapowiedzią kolejnej opowieści, w której, być może spotkamy jeszcze Haelyn, Riona, Jamesa i Minnie, ale z pewnością będzie to już zupełnie inna historia…
Recenzja Swallow I
Recenzja Swallow II
Książkę przeczytałam w ramach współpracy z wydawnictwem JAGUAR
Data premiery: 23.10.2024 r.
Ilość stron: 752
Wymiary: 145x215 mm
Będę miał na uwadze chyba cały cykl, pozdrawiam .
OdpowiedzUsuń