"Noc wigilijnych cudów"
seria: Noc spełnionych życzeń
Tom drugi
Marta Nowik
„Czasami sprawy nie są takimi, na jakie wyglądają.
Nieraz nie dostrzegamy drugiego dna”
W pierwszej części serii „Noc spełnionych życzeń” poznaliśmy kilkoro bohaterów, których los połączył ze sobą w sposób nieoczekiwany, a nawet dramatyczny. Każdy z nich ma swoje marzenia i pragnienia, a życie wciąż stawia wciąż przed nim nowe wyzwania. Druga odsłona zatytułowana „Noc wigilijnych cudów” obiecuje bardziej romantyczne i świąteczne nastroje, ale nie jest to typowa opowieść z takim klimatem. Właściwie ten nastrój burzą problemy, jakie spotykają poszczególne osoby i muszą sobie radzić na swój sposób.
Z tego, jak zachowują się wobec siebie bohaterowie tej historii, trudno nawet wywnioskować, jakie dla nich będą najbliższe święta, bo zmartwień im nie brakuje. W efekcie zabrakło mi tej szczególnej atmosfery, odrobiny magii i cudów. Mimo tego, drugi tom podobał mi się bardziej, niż pierwszy, chociaż wciąż irytowały mnie niektóre postacie, ale tym razem zarówno męskie, jak i kobiece. Nie wszystkie decyzje popierałam, a w niektórych byłam po stronie Oli i Natalii, bo ich panowie podejmowali działania niezrozumiałe także dla mnie. Jednak i tak bardziej byłam po stronie męskich postaci, zwłaszcza, jeżeli chodzi o Olę, która jest uparta i nie widzi, że traci to, co w życiu najważniejsze: ukochaną osobę. Zresztą, ona sama o sobie stwierdza, że jej „droga od rozumu do serca jest wyjątkowo długa”. Ma po prostu swoją wersję wydarzeń i nie przyjmuje innych możliwości.
Nie wiem, czemu tak jest, ale to najczęściej mnie w powieściach uwiera. Brakuje mi normalnych kobiecych wzorców, które nie obrażają się o byle co, potrafią rozmawiać, wybaczyć, zrozumieć, a nie ciskać słowami nasączonymi złością.
Opis zwraca uwagę na jego postać i związaną z nim historię z przeszłości. Wraz z jego wspomnieniami cofamy się trochę w czasie, by poznać dramatyczną opowieść sięgającą lat 70. XX wieku. Swoimi wspomnieniami daje jasno obecnym zakochanym wskazówkę, że zawsze warto walczyć o miłość, nawet, jeżeli okoliczności temu nie sprzyjają.
Nie zdradzę więcej szczegółów, gdyż wydarzenia z tej części ściśle łączą się z tym, o czym można było przeczytać w książce „Noc spadających gwiazd”. Niektóre kwestie są wymienione w blurbrze, ale to nie jest pełna wersja wydarzeń. Dzieje się tak, jak można przeczytać na okładce książki, że „Boże Narodzenie to magiczny czas, w którym dzieją się rzeczy niemożliwe. Każda z tych osób wkrótce przekona się, że cudom też trzeba czasem pomóc.”
Mam nadzieję, że to nie koniec tej historii, bo nie wszystko zostało wyjaśnione i doprowadzone do końca, więc czekam na kontynuację.
Recenzja pierwszej części pt.: "Noc spadających gwiazd"
Książkę przeczytałam w ramach współpracy z wydawnictwem
Wydanie: Pierwsze
Data premiery: 21.10.2024r.
Ilość stron: 336
Wymiary: 130x210mm
Okładka: miękka ze skrzydełkami
ISBN:978-83-8373-291-6
Wydawca: Novae Res
Moja ocena: 5/6
Nie przepadam za świątecznymi opowieściami, ale jedną książkę mam głowie do tej pory: Cecelia Ahern - "Podarunek"". Pozdrowienia .
OdpowiedzUsuńMnie najbardziej wciągnął wątek Franciszka. I tez uważam, że powinna się pojawić kontynuacja.
OdpowiedzUsuńNie dziwię się, że uwiera Cię takie zachowanie kobiecych bohaterów. Ostatnio mam problem polubić jakąkolwiek główną postać, bo w większości są one po prostu irytujące i zachowują się jak małe dzieci... Nieważne czy to w książkach, czy w serialach.
OdpowiedzUsuńOkładka jak i tematy naprawdę intrygują. Jestem ciekawa całej tej serii. Miejmy nadzieję, że będzie kontynuacja skoro nie wszystkie wątki zostały dokończone.
Pozdrawiam cieplutko.
Nie czytałam jeszcze pierwszej części, więc wszystko przede mną.
OdpowiedzUsuńOkładka śliczna. LUbię powieści świąteczne :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię książki ze świętami w tle
OdpowiedzUsuńLubiłem dużo czytać. Teraz przeważnie w zimowe wieczory. Co prawda, bardziej wolę np. historyczne niż romansidła czy kryminały. Serdecznie pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńNie znam tej serii, ale chętnie się na nią skuszę bliżej świąt, jak tylko czas mi na to pozwoli.
OdpowiedzUsuńAle świetną robotę ktoś wykonał z tą okładka, jest cudowna. Ja czasami mam wrażenie, że bohaterowie muszą być tacy obrażalscy, drażliwi i zupełnie nieskorzy do rozmowy, bo inaczej nie byłoby wielkich dramatów i nieporozumień, po których przychodzi wyjaśnienie całej dramy i wielki happy end.
OdpowiedzUsuńJeszcze nie znam tej serii
OdpowiedzUsuń