"Noc spadających gwiazd"
seria: Noc spełnionych życzeń
Tom pierwszy
Marta Nowik
„Jeśli nasze serce jest wolne od lęku, wtedy niezależnie od tego, gdzie będziemy przebywać, będziemy czuć się jak u siebie w domu. Spokojnie i bezpiecznie.”
Życie bez niespodzianek byłoby na pewno nudne i bezbarwne, ale takich zaskakujących darów, jakie otrzymały bohaterki książki „Noc spadających gwiazd” na pewno się nikt by nie chciał otrzymać. Wystarczyła jedna beztroska noc, chwila zapomnienia, by wszystko wywróciło się do góry nogami.
Wzrok przyciąga piękna okładka i intrygujący opis wskazujący na romantyczną historię. Nie jest tak do końca, bo wraz z tym motywem pojawiają się też inne życiowe zagadnienia i wątki, które stopniowo poznajemy.
Historia zaczyna się w pewną gwiaździstą noc na moście w Zalesianach. Po firmowej imprezie dwie przyjaciółki: Ola i Natalia, nie mają pamiętają, co na niej się działo i dlaczego trzy miesiące później na ulicy wisi ogromny plakat ze zdjęciem tańczącej Oli na moście i obcym numerem telefonu z prośbą o kontakt. Natalia widząc to, stwierdza, że w jej życiu nie dzieje się nic szczególnego, ale wkrótce i u niej wydarzenia zaczynają się kręcić jak na zwariowanej karuzeli. I na pewno o to jej nie chodziło.
Na mojej półce ta książka znalazła się kilka miesięcy temu, gdy otrzymałam ją z serwisu granice.pl za punkty. Wówczas myślałam, że jest to powieść jednotomowa. To, że jest to początek historii, widać po niedokończonych wątkach, które pojawiły się w trakcie poznawania kolejnych wydarzeń. To moje pierwsze zastrzeżenie, co tej książki. Drugie – to wątek ukraiński, który wydaje się nie ma w ogóle związku z treścią oraz nikły i mało realny wątek kryminalny, chociaż obydwa te motywy poruszają ważne kwestie. Nie pasowały mi do całości, która raczej przypomina romans o charakterze obyczajowym.
Pani Marta Nowik umieściła w jednej powieści ciekawe osobowości wzbudzające różnorodne wrażenie i odczucia. Jednak nie wszyscy bohaterowie przypadli mi do serca, a chyba najmniej polubiłam Olę, chociaż i Karol podejmował czasami dziwne decyzje. Z kolei Natalia wydawała mi się bardziej sympatyczna, mimo że na początku byłam do niej ustawiona sceptycznie. Bezapelacyjnie numerem jeden jest Bartek Zawada, który okazał się człowiekiem empatycznym, troskliwym i szczerym.
„Noc spadających gwiazd” jest zatem historią z kilkoma wątkami, czasami zaskakującymi swoim rozwojem, ale na pewno nie pozwalającym się nudzić. To opowieść o losach kilku osób, nie tylko dwóch przyjaciółek, gdyż wokół nich pojawiają się ludzie mający znaczenie w ich życiu. Obie zbierają żniwo jednej niesamowitej, lekkomyślnie spędzonej nocy, ale każda z nich zbiera zupełnie inne skutki swoich decyzji. Narracja trzecioosobowa pozwala poznać też problemy postaci drugoplanowych, z których ciekawym przypadkiem jest Janusz, szef Oli. Gdy śledzimy jego wątek, dowiadujemy się o skrywanych sekretach, które mają wpływ na życie mężczyzny i w efekcie wybory, jakie postanawia podjąć.
Na koniec chcę zaznaczyć, że „Noc spadających gwiazd” jest pierwszym tomem serii „Noc spełnionych życzeń”, której nazwę znalazłam w serwisie czytelniczym, a nie na okładce książki. Nie ma na niej o tym ani słowa. Dopiero, gdy dotarłam do ostatniej strony powieści, domyśliłam się, że to jeszcze nie koniec tej historii. Na szczęście teraz, gdy w końcu udało mi się ją przeczytać, mam też na swoje półce drugą część serii pt.: "Noc wigilijnych cudów", więc mogę od razu dowiedzieć się, co dalej i jak skończy się ta historia.
Książkę otrzymałam z serwisu granice.pl
Wydanie: Pierwsze
Data premiery: 05.06.2023r.
Ilość stron: 304
Wymiary: 130x210mm
Okładka: miękka ze skrzydełkami
ISBN: 978-83-8313-541-0
Wydawca: Novae Res
Moja ocena: 5/6
Lubię takie wielowątkowe pozycje
OdpowiedzUsuńNa pewno nadejdzie moment, kiedy sięgnę po tę książkę.
OdpowiedzUsuńCiekawie się zapowiada, pozdrawiam .
OdpowiedzUsuńTo skłaniająca do refleksji książka, której lekturę gorąco polecam.
OdpowiedzUsuń