25 maja 2020

588. - "Teściowe muszą zniknąć"


Teściowe muszą zniknąć
Alek Rogoziński

Wydanie: I
Data premiery: 20-05-2020
Liczba stron: 352
Format:  135 x 202 mm
Wydawca W.A.B.
ISBN 978-83-280-7688-4
Okładka:  miękka ze skrzydełkami

„z niektórymi życzeniami należy uważać, bo czasem bywa, że kiedy się spełniają, to niekoniecznie w taki sposób, w jaki je sobie człowiek wyobrażał“

Każdy z pewnością mógłby przytoczyć mnóstwo dowcipów o teściowych. Z reguły są przedstawiane jako kobiety co najmniej z piekła rodem. Ten schemat wykorzystał w swojej najnowszej powieści „Teściowe muszą zniknąć“ Alek Rogoziński.

źr. zdjęcia: Facebook,
profil autora
Alek Rogoziński to polski dziennikarz, redaktor i pisarz, twórca komedii kryminalnych i powieści obyczajowych. Jego kariera rozpoczęła się w połowie lat 90. w kultowej już dzisiaj Rozgłośni Harcerskiej. Pracował też jako prezenter oraz DJ w Radiu Plus i warszawskim Radiu Kolor a w 2007 roku został zatrudniony w dwutygodniku „Party”, z którym związany był do 2020 roku. Od tego roku postanowił poświęcić się tylko twórczością literacką. Zadebiutował w 2015 roku książką "Ukochany z piekła rodem", która zdobyła ogromną popularność. Od tamtej pory, z każdą jego kolejną powieścią poszerza się grono zwolenników jego twórczości. Ja, wraz z przeczytaniem „Teściowe muszą zniknąć“, z przyjemnością dołączam do tej grupy uważając, że przypisywany autorowi tytuł Króla Komedii Kryminalnej jak najbardziej jest uzasadniony. Napisanie dobrej komedii jest ogromną sztuką, wymaga bogatej wyobraźni i umiejętności patrzenia na rzeczywistość z dystansem ale też z przymrużeniem oka.

W swojej najnowszej powieści Alek Rogoziński postawił na przeciwieństwa, które razem tworzą mieszankę wybuchową.

Dominującymi postaciami są tytułowe teściowe, które z mocnym przytupem pojawiają się w pewnym momencie na literackiej scenie. Różne jak ogień i woda, reagujące na siebie jak pies na kota, a jednak w sytuacji wymagającej współpracy, potrafiące zjednoczyć siły. 

„O ile (...) z osobna żadna z nich nie była szczególnie groźna, o tyle kiedy zeszły się razem, w mgnieniu oka rozpętywały prawdziwe piekło“.

Maja Wrzesińska to kobieta energiczna, niezależna, walcząca o ekologię, prawa człowieka, uczestnicząca w Marszach Równości i korzystająca w pełni z życia. 

Kazimiera Niedzielska z „ulem“ lub „kokonem“ na głowie, jest jej przeciwieństwem - narzekająca na wszystko, wszędzie widząca lewaków, LGBT, zwolenniczka obecnego rządu, Zenka Martyniuka, bogobojna, oglądająca Telewizję Czuwam, wspierająca Radio św. Jadwiga ale na swój subiektywny sposób interpretująca religijne dogmaty. Analogie są tu oczywiste dla tych, którzy orientują się w naszej obecnej rzeczywistości.

Mąż Kazimiery - Władysław, przyzwyczajony do długich wywodów swojej połowicy, wykazuje się anielską wręcz cierpliwością, gdyż „przez lata obcowania z nią przyzwyczaił się już do jej prywatnej koncepcji heliocentrycznej zakładającej, że Ziemia krąży wokół Słońca, ale za to Słońce zdecydowanie krąży wokół jego żony“. Ich relacja bardzo mnie rozbawiła, przywołując na myśl małżeństwo Dulskich... dlatego musiałam wspomnieć o tej drugoplanowej postaci.

„Gdyby kiedyś na łożu śmierci przyszło mu najpierw wygłosi hurtem wszystkie przemilczane przez całe życie riposty na słowa żony, spokojnie dożyłby do wieku Matuzalema. O ile nie dłużej.“


Obie panie wzbudzają sympatię zarówno swoimi wadami jak i zaletami. Są jak tornado, które wywraca wszystko „do góry nogami“. Mają jasno sprecyzowane poglądy i reprezentują dwa przeciwległe bieguny. Łączy je jedno: miłość do dzieci, których bezpieczeństwo i szczęście stanowi dla nich istotną wartość. 

Amelia - córka Mai i Janusz - syn Kazimiery i Władysława są młodym małżeństwem, którzy niedawno wprowadzili się do mieszkania w bloku przy ul. Emilii Plater 47. Co ciekawe, blok faktycznie istnieje w Warszawie, jak zaznacza na początku autor w swoim Oświadczeniu, którym już od początku wprawił mnie w dobry nastrój. Pewnego dnia do ich klatki schodowej przychodzi Sylwester Mrożek, który okazuje się być wnukiem zmarłego wujka Karola. Jego wizyta zapoczątkowuje serię zdarzeń, którą trudno będzie powstrzymać...


Każda z postaci tej zakręconej historii ma swoją rolę do odegrania i swoimi działaniami coraz bardziej zagęszcza sytuacje. Wszystkie stworzone osoby mają nietuzinkowy charakter i wytyczony cel: odnalezienie skarbu. Tygrys Złocisty, zwariowana Babette i jej „uroczy“ chłopak Kamilek, bracia Krecikowie, Pelagia Miłorząb to tylko niektóre z barwnej galerii postaci. Splot różnych okoliczności powoduje, że o ukrytym skarbie dowiaduje się coraz więcej osób. To rodzi zabawne sytuacje, nieporozumienia a nawet niebezpieczne epizody. Tak to już jest z tajemnicami, że szybko robi się o nich głośno, mimo zachowania dyskrecji i nie rozpowiadania o tym nikomu. 

„jak to możliwe, że kiedyś ludzie pili z jednej szklanki przemywanej między kolejnymi konsumpcjami zimną wodą i jakoś niczym się nie zarażali“


Książka przepełniona jest energią, szybkim tempem akcji, wciągającą fabułą, co sprawia, że trudno się przy niej nudzić. To wielowątkowa historia, w której wszystko jest możliwe. Barwny język literacki, zabawne dialogi, dowcipne opisy sytuacyjne i charakteryzujące poszczególne postacie a do tego tajemniczy skarb, wychodzące na jaw historie rodzinne, sekret pustego mieszkania i morderstwo są niewątpliwie doskonałymi składowymi tego literackiego dania, jakie zaserwował nam autor. Sprawił, że targały mną różnorodne emocje: od obawy o życie głównych bohaterów, poprzez irytację aż po śmiech. Nawet w dramatycznych sytuacjach potrafił rozbawić dowcipnymi porównaniami, skojarzeniami i opisami.

Alek Rogoziński do końca zwodzi czytelnika pozwalając mu na wysnuwanie własnych wniosków i próby odgadnięcia sprawcy morderstwa. Zastosowana narracja trzecioosobowa nie ułatwia zadania, mimo że znamy działania każdej strony. W efekcie wszystkie wątki zmierzają ku dynamicznemu, zaskakującemu i jednocześnie komicznemu finałowi.

„Teściowe muszą zniknąć“ to świetnie napisana powieść z wieloma zabawnymi sytuacjami, dialogami i nietuzinkowymi postaciami. Dzieje się w niej tak wiele, że momentami zapominamy o tym, że jest w niej element kryminalny. W swoim niepowtarzalnym stylu autor wprowadza kolejne wątki i osoby niczym kucharz komponujący swoją potrawę z różnych składników, by w efekcie otrzymać smakowitą strawę. 

Książkę przeczytałam dzięki portalowi:


6 komentarzy:

  1. Cieszę się, że książka wzbudziła w Tobie pozytywne emocje. Ja uwielbiam styl Alka i jego dowcip.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie znam jeszcze twórczości tego autora, ale to pewnie dlatego, że nie przepadam za komediami kryminalnymi. Choć nie wykluczam, że kiedyś może się to zmienić. 😊

    OdpowiedzUsuń
  3. Właśnie słucham audiobooka i mi się bardzo podoba :)

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za każdą wizytę i komentarz. Komentarze bardzo mnie cieszą.

Jeżeli jakiś komentarz jest niewidoczny, to proszę o chwilę cierpliwości. System bloggera wrzuca niektóre z nich do akceptacji, chociaż tego nie wymagam.

Wpisy o charakterze spamu oraz reklamami firm lub produktów będą usuwane.

Popularne posty