„Oświadczyny”
Cykl: Bridgertonowie
Tom piąty
Julia Quinn
„Nic się nie zyska, wybierając łatwą drogę”
Bardzo lubię romanse historyczne, dlatego z chęcią sięgam po kolejne tomy Bridgertonów. W pierwszych czterech poznaliśmy już trzech braci: Anthony’ego, Benedicta i Colina oraz ich siostrę Daphne, a teraz przyszła pora, by poznać lepiej Eloise, która jest główną bohaterką książki „Oświadczyny” – piątej księgi z cyklu „Bridgertonowie.”
Eloise zawsze uważała, że małżeństwo nie jest dla niej, o czym wiedzieliśmy już w momencie, gdy poznaliśmy ją w poprzednich częściach cyklu. Widoczne było, że nie wpisuje się w schematy. Dała się poznać jako niepokorna dusza, która nie zamierza podporządkować się konwenansom. Inteligentna, niezależna, z ciętym językiem i przekonaniem, że życie w pojedynkę to nie porażka, lecz wybór. W świecie, gdzie kobiety miały być ciche, posłuszne i gotowe do zamążpójścia, ona wyróżniała się błyskotliwością, ciętym językiem i przekonaniem, że życie w pojedynkę może być równie pełne i wartościowe. Nie szukała męża, nie marzyła o romantycznych uniesieniach. Odrzuca kolejne propozycje, wierząc, że lepiej być samotną niż być z kimś źle dobranym. Jednak gdy jej najbliższa przyjaciółka Penelope wychodzi za mąż — i to za brata Eloise, Colina— coś się w niej zmienia. Kolejnym elementem, który wywołuje szereg zdarzeń jest list od Phillipa Crane'a, do którego napisała słowa wyrażające współczucie po śmierci jego żony Mariny.
Sir Philip Crane, samotny ojciec bliźniaków, zamknięty w sobie, zmęczony życiem, z przeszłością pełną bólu i rozczarowań, nie spodziewał się, że korespondencja z nieznajomą kobietą obudzi w nim coś więcej niż uprzejme zainteresowanie. Gdy pewnego dnia Eloise niespodziewanie pojawiaj się w progu jego domu bez zapowiedzi, wszystko się zmienia. Nie jest gotowy na jej energię, śmiałość i nieprzewidywalność. Ona z kolei nie spodziewała się chaosu, który zastanie: dom nie przypomina romantycznej rezydencji z powieści — jest pełen chaosu, dzieci są dzikie i nieokiełznane, a gospodarz… nieokrzesany, zamknięty w sobie i wyraźnie zagubiony. Ich spotkanie to zderzenie dwóch światów: jej energii, spontaniczności i potrzeby działania z jego melancholią, powściągliwością i emocjonalnym dystansem.
W tej części nie znajdziemy artykułów z kroniki towarzyskiej Lady Whistledown, a szkoda. Brakowało mi jej uszczypliwości i komentarzy do bieżących wydarzeń. Były niejako wprowadzeniem lub podsumowaniem tego, o czym czytaliśmy w danym rozdziale. Znamy wprawdzie jej tożsamość, ale szkoda, że już nie zabiera głosu. Natomiast została zachowana konwencja rozpoczynania poszczególnych rozdziałów, bo teraz zamiast artykułów wprowadzają nas listy Eloise pisane do różnych osób z rodziny i przyjaciółki. Charaketrystyczny jest też drugi epilog, który w każdym tomie kończy daną historię pokazując w skrócie dalsze losy niektórych bohaterów.
Julia Quinn z mistrzowską lekkością łączy humor, emocje i głębię psychologiczną, tworząc opowieść, która sprawia, że wnikamy w daną historię czując wszystko to, co dzieje się na kartach książki. Ma styl, który bardzo lubię, gdyż skupia się na wydarzeniach i osobach z nimi związanych, bez zbędnego rozwlekania tematu. Wszystko jest we właściwych proporcjach, bez męczących długich opisów, ale towarzyszące nam emocje są naznaczone romantyzmem i współgrają z przeżyciami bohaterów. Porusza przy okazji istotne kwestie, ale też pokazuje realia epoki i panujące obyczaje. Nie ułatwia bohaterom życie i dokonywania wyborów stawiając ich w trudnych sytuacjach balansujące na granicy skandalu i społecznego ostracyzmu, przeciwko któremu w ten sposób protestuje.
„Oświadczyny” to nie tylko kolejny tom serii Bridgertonów — to jedna z najbardziej poruszających i zaskakujących historii, jakie wyszły spod jej pióra. Bardzo byłam jej ciekawa, gdyż znacząco różni się od dotychczasowych opowieści tej serii. To nie jest klasyczna opowieść o miłości, lecz opowieść o uczuciach, które kształtują się powoli, ale skutecznie. Bohaterowie uczą się siebie nawzajem, borykają się ze swoimi wewnętrznymi dylematami, odczuciami i krok po kroku, z potknięciami, śmiechem i łzami coraz bardziej się do siebie zbliżają i to jest w tej historii najpiękniejsze. Pokazuje bowiem, że miłość rodzi się czasami niespodziewanie i potrafi uleczyć stare rany, rozjaśnić serce, dusze i życia. To uczucie nie zawsze przychodzi w idealnym momencie, ale zawsze może być dokładnie tym, czego oboje potrzebują. To historia o dojrzewaniu do miłości, o odwadze, by wyjść poza własne przekonania, i o tym, że czasem największe uczucia rodzą się w najbardziej nieoczekiwanych okolicznościach.
Recenzja tomu I "Mój książę"
Recenzja tomu II "Ktoś mnie pokochał"
Recenzja tomu III "Propozycja dżentelmena"
Recenzja tomu IV "Miłosne Tajemnice"
Książkę przeczytałam w ramach współpracy z wydawnictwem
Premiera wersji z barwionymi brzegami: 29.04.2025 r
Premiera w miękkiej oprawie: 1 marca 2022 r.
Premiera angielska tej edycji: 4 lutego 2021r.
Ilość stron: 378
Okładka: twarda
Wymiary: 140x205 mm
Tytuł oryginalny: To Sir Philip, With Love
Tłumaczenie: Anna Reszka, Katarzyna Krawczyk
ISBN: 978-83-8338-617-4
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Moja ocena: 6/6
Jeszcze nie czytałam książek z tej serii, ale po Twoim opisie mam ochotę sięgnąć po nią jak najszybciej :) Uwielbiam ten klimat romansów historycznych, a Eloise od początku wydaje się niezwykle ciekawą bohaterką :)
OdpowiedzUsuńJa też lubię romanse historyczne, ale tej serii nie miałam jeszcze okazji czytać.
OdpowiedzUsuńMam na uwadze ten cykl i mam nadzieję, że kiedyś uda mi się go przeczytać.
OdpowiedzUsuńCudowne są te wydania i żałuję, że to zupełnie nie mój gatunek czytelniczy, bo pewnie już dawno miałabym wszystkie dostępne tomy na swojej półce.
OdpowiedzUsuń