"Let me know"
seria: Let me know"
Tom pierwszy
Zuzanna Wólczyńska
Gatunek: romans Young Adult
Data premiery: 14 czerwca 2023 r.
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Wymiary: 135x215 mm
Ilość stron: 400
ISBN 978-83-8266-265-8
Wydawnictwo: Jaguar
Moja ocena: 5/6
„Ludzie się zmieniają. Nie mamy wpływy na to, co robią, ale możemy zmienić to, jak się z tym czujemy.”
Gdy nie widzimy kogoś nam bliskiego przez dłuższy okres czasu i następuje w końcu ponowne spotkanie, wówczas witamy tę osobę serdecznie i z radością. Jednak bywa też tak, jak u bohaterów powieści „Let me know”, dla których rozłąka stworzyła barierę trudną do pokonania.
W prologu poznajemy nastoletnich przyjaciół Bee i Noaha, którzy znają się od najmłodszych lat, gdyż mieszkają naprzeciwko siebie, więc każdego dnia spędzają ze sobą mnóstwo czasu. Mają swoje wspólne pasje, ulubione filmy, muzykę, słodycze i swoje małe rytuały. Jednym z nich jest coroczne puszczanie lampionów z życzeniami na festiwalu odbywającym się zawsze w 9 lipca na plaży w Santa Monica w Kalifornii. Gdy ich spotykamy po raz pierwszy, jest 2016 rok i właśnie w tymt ważnym dla nich dniu siedzą razem na plaży, oczekują finałowego akcentu wieczoru i zajadają ukochane kolorowe żelki snując swoje wizje na przyszłość. Mają nadzieję, że dorosłość zbyt szybko ich nie dogoni, a oni zawsze będą dla siebie ważni i zawsze będą blisko siebie. Niestety, los wystawia ich przyjaźń na próbę, gdyż Noah musi wyjechać z rodzicami do Chicago, a to oznacza rozłąkę, być może już na zawsze. Cztery lata później Bee z podekscytowaniem oczekuje spotkania z przyjacielem, który wraca w rodzinne strony. Dziewczyna już jakiś czas temu starała się o nim zapomnieć, gdyż kontakt między nimi się urwał i wszystko wygląda tak, jakby to Noah o niej zapomniał. Teraz widzi swego przyjaciela, ale jest zaskoczona tym, jak bardzo się zmienił, nie tylko fizycznie.
Pani Zuzanna Wólczyńska zadebiutowała tą powieścią najpierw na platformie Wattpad pod pseudonimem Strawberry_y3 w 2020 roku i zdobyła sobie uznanie czytelniczek, a teraz jej dzieło ujrzało światło dzienne w tym roku w wydaniu papierowym. Jest to więc początek jej pisarskiej drogi i po przeczytaniu „Let me know” stwierdzam, że autorka ma talent przekazywania tego, co przeżywają poszczególne postacie, zarówno główne, jak i drugoplanowe, mimo że śledzimy zdarzenia w narracji Bee i Noaha. Fabuła skupiona jest na tych dwóch osobach, które muszą na nowo odnaleźć się w swojej relacji i odpowiedzieć sobie na pytanie, czy to jeszcze jest przyjaźń, czy już wkraczają w zupełnie inny obszar uczuć. Poznajemy ich historię dziejącą się w 2020 roku, ale też cofamy się o kilka lat wstecz, by stopniowo poznać prawdę o tym, co ich podzieliło.
„Nie można tak łatwo zapomnieć o kimś, kogo kiedyś nazywało się najlepszym przyjacielem.”
Bee przez większą część powieści zmaga się ze swoimi wątpliwościami, analizuje swoje odczucia, wspomina z nostalgią lata spędzone z Noahem, ale też gubi się w tym, co przeżywa obecnie. Często jej wnioski i zachowanie mają dziecinny charakter, gdyż ona wciąż komplikuje sprawy, które wydają się jasne i oczywiste. Wiele swoich domniemanych osądów i przemyśleń konsultuje z przyjaciółką, Ivą, które wykazuje się bardziej dojrzałym spojrzeniem na sytuację i potrafi mądrze doradzić odpowiednio interpretując wydarzenia.
Narracja jest pierwszoplanowa i wyraźnie zaznaczone zostało, kto się aktualnie wypowiada, ale i tak przez prawie połowę książki znamy tylko punkt widzenia Bee. Perspektywę Noaha poznajemy znacznie później, a to jego wersji byłam bardziej ciekawa, gdyż czułam, że Bee nadinterpretuje niektóre sytuacje i wyciąga niewłaściwe wnioski z zachowania przyjaciela. Po prostu nie widzi tego, co jest oczywiste i często wyciąga niewłaściwe wnioski. W pewnym momencie usilne nazywanie przez nią ich relacji przyjaźnią wydawało mi się sztuczne i naciągane.
„Let me know” jest powieścią, w której akcja nie jest zbyt szybka, gdyż wypełniona jest opisami stanów emocjonalnych bohaterów, a w związku z tym ich analizą ich zachowania i odczuć. Gdyby niektóre z nich pominąć, z pewnością zyskałoby to na dynamice pojawiania się wydarzeń. Po sposobie pisania widać, że autorka tworzyła ją z myślą o młodych czytelnikach, ale z pewnością poruszy ona także dorosłych czytelników, czego ja jestem dowodem.
Jeżeli miałabym się do czegoś przyczepić, to do tytułu w jeżyku angielskim. To ostatnio coraz częstszy trend, niestety. Myślę, że o wiele lepiej brzmiałby i wyglądał po polsku. Druga sprawa, to brak odmiany imienia Noah, co brzmi w zdaniu mało naturalnie, np. iść z Noahem zamiast z Noah, ale to są szczegóły, które można autorce wybaczyć.
To, co mnie ujęło w tej historii, to ubrany w słowa rozwój uczuć, ich transformacja, pewna doza tajemnicy i otoczka romantycznych uniesień w postaci pierwszych porywów serca, rozpoznawania tego, co bohaterowie czują do siebie.
Obserwujemy beztroski czas młodych ludzi, grupki przyjaciół i znajomych, którzy spędzają większość wakacyjnych dni na imprezowaniu, wspólnych chwilach, które są dla nich ważne, zarówno te w przeszłości, jak i teraźniejszości. Bee i Noah uświadamiają sobie, w pewnym momencie, że dorosłość nieuchronnie wkracza w ich życie i wymaga podejmowania ważnych i nieraz trudnych decyzji.
Piękne w tej historii jest to, że autorka nie emanuje w niej wulgaryzmami i scenami erotycznymi, których tu nie ma, ale i tak można poczuć wzajemne przyciąganie, które coraz bardziej daje o sobie znać. To nadaje jej bardzo przyjemnego, lekkiego i subtelnego klimatu. To, czego brakowało między Bee i Noahem, to szczerej rozmowy, wyjaśnienia sobie tego, co cię stało, dlaczego tak się zachowują, a nie inaczej, zamiast niechęci i ignorowania siebie nawzajem. Trochę za mało został uwypuklony problem, z którym boryka się Noah. Przewija się on wprawdzie przez kolejne rozdziały, ale nie ma w tym dramatyzmu. Dopiero wszystko wyszło prawie na koniec i potraktowane zostało zbyt płasko. Fabuła skupia się bardziej na przyjaźni między głównymi bohaterami i eskalacji uczuć, jakie budzą się w ich sercach. Zaskoczona byłam zakończeniem, które pozostawiło u mnie niedosyt, więc mam nadzieję, że autorka wróci jeszcze do tych bohaterów.
Recenzja części drugiej "Let me love you"
Książkę przeczytałam, dzięki współpracy z wydawnictwem:
Również chcę przeczytać tę książkę.
OdpowiedzUsuńJa też myślę, że tytuł w języku polskim byłby lepszy.
OdpowiedzUsuńRaczej tym razem nie dla mnie, pozdrawiam Jarek - Jardian .
OdpowiedzUsuńMyślę że warto od czasu do czasu zagłębić się w taką powieść.
OdpowiedzUsuńA very good book. Let Me Know. For to read.and to have good moments and good experiences.
OdpowiedzUsuńJa generalnie nie lubię angielskich tytułów.
OdpowiedzUsuńRomanse nie są w moim guście. Z nutką kryminału to tak.
OdpowiedzUsuńMyślę, że ta książka mogłaby mi się spodobać, chociaż obawiam się, że zachowanie bohaterki mogłoby mnie irytować na tyle mocno, że psułoby mi to radość z czytania.
OdpowiedzUsuńTo zupełnie nie moje klimaty czytelnicze. Jednak myślę, że ta książka mogłaby się spodobać wielu moim wychowankom.
OdpowiedzUsuń