"Pan Róża"
Paula Er
„Zwyczajny dzień może być wyjątkowy,
jeśli tylko tego chcesz.”
Są autorzy, których twórczość jednoznacznie kojarzy się z określonym gatunkiem. Czytelnik, sięgając po ich książki, ma niemal pewność, że znajdzie w nich to, czego oczekuje – kryminał, thriller, powieść sensacyjną. Trudno wyobrazić sobie, by na przykład Katarzyna Bonda, Remigiusz Mróz, Wojciech Kulawski czy Katarzyna Puzyńska nagle porzucili mroczne intrygi na rzecz romansów czy erotyków. Z pewnością wielu odbiorców byłoby tym zaskoczonych, a może nawet rozczarowanych. Podobnie jest z bohaterką książki "Pan Róża", którą okoliczności zmuszają do zmiany charakteru swojej twórczości.
Agnieszka, trzydziestoośmioletnia autorka cenionych kryminałów, czuje się w tym gatunku jak ryba w wodzie. Jednak sprzedaż jej książek zaczyna spadać, a wydawca chce, by napisała erotyk. To zadanie budzi w niej przerażenie, bo w tej sferze nie ma wiele do powiedzenia. Nie tylko dlatego, że nie ma doświadczenia w tej sferze, ale przede wszystkim dlatego, że jej życie osobiste dalekie jest od namiętności. Osiemnastoletnie małżeństwo zakończyło się zdradą i rozwodem, a wspomnienie dnia, w którym zobaczyła pod drzwiami swoje spakowane walizki, wciąż boli.
Pomocną dłoń wyciąga przyjaciółka, oferując jej mieszkanie po babci. Agnieszka liczy na ciszę i spokój, które pozwolą jej odzyskać wenę twórczą. Jednak szybko okazuje się, że lokal naprzeciwko – rzekomo opuszczony – co noc odwiedza inna kobieta. Zaintrygowana pisarka zaczyna obserwować tajemniczego sąsiada przez wizjer i odkrywa, że nie potrafi oderwać od niego myśli. To, co początkowo wydaje się niewinną ciekawością, przeradza się w fascynację, a później w coraz głębszą relację.
Paula Er w swojej kolejnej książce prowadzi nas przez subtelną, a jednocześnie intensywną opowieść o pragnieniach, które drzemią w każdym z nas. Początkowo spokojny rytm wydarzeń, nawet nieco monotonny, przeobraża się w emocjonalny wachlarz. Nie są to jednak gwałtowne zwroty akcji, ale bardziej płynne przejścia od jednego wydarzenia do drugiego. Relacja Agnieszki z sąsiadem staje się coraz bardziej intymna, a wraz z nią na jaw wychodzą skrywane tajemnice. Pisarka odkrywa nie tylko prawdę o nim, lecz także o samej sobie.
Istotą tej znajomości stają się rozmowy – pełne refleksji, ukazujące znane sprawy w nowym świetle, skłaniające zarówno Agnieszkę, jak i nas do zastanowienia się nad treścią. Uświadamia sobie, że nie wszystko jest takie, jak pozornie wygląda. Zbyt często wyciągamy pochopnie wnioski z jakiejś sytuacji, tworzymy we własnym umyśle swoje własne scenariusze i opinie, które nie mają pokrycia w rzeczywistości.
Drugą płaszczyzną, jaka wyłania się z tej historii jest trudność w znalezieniu odpowiedniej osoby, z którą można poczuć się komfortowo i szczęśliwie. Jest jeszcze jedna kwestia, której nie ujawnię, by nie psuć zaskoczenia, które tworzy wokół sąsiada otoczkę tajemniczości związaną z jego osobowością i sposobem bycia.
Paula Er po raz kolejny udowadnia, że potrafi wymknąć się gatunkowym ramom i stworzyć historię nietypową, błyskotliwą, subtelną, ale też pełną napięcia. Jej opowieść balansuje między zmysłowością a refleksją, między tajemnicą a realnością codziennych doświadczeń. Pokazuje, że ukryte potrzeby mogą pozostawać uśpione przez lata, dopóki coś lub ktoś ich nie obudzi, a i miłość namiętność mogą mieć wiele odcieni. Atmosfera książki jest sensualna i niepokojąco wciągająca. Czytając, można odnieść wrażenie, jakbyśmy sami zaglądali przez wizjer do cudzego życia, podglądając emocje i sekrety, które stopniowo odsłaniają się przed naszymi oczami. Intymność nie wyraża się tu jedynie w fizycznych relacjach, lecz przede wszystkim w rozmowach, myślach i wewnętrznych rozterkach bohaterów. To sprawia, że powieść „Pan Róża” nie jest zwykłym romansem ani erotykiem, lecz historią o poszukiwaniu siebie, o odkrywaniu na nowo własnych pragnień i o tym, jak literatura może stać się lustrem dla autora.
Jednocześnie jesteśmy świadkami narodzin nowej powieści, jaką Agnieszka tworzy wraz z kolejnymi bodźcami zmysłowymi, odczuciami i tym, co zaczyna się w niej budzić. Ona sama nie jest w stanie określić, ile w tej historii jest fikcji, a ile prawdziwych wydarzeń. To jakby opowieść o powstawaniu dzieła, które jest odbiciem życia pisarki. To właśnie one nadają powieści głębię i stawiają pytania o to ile w każdej książce jest z autora, a na ile bohaterowie żyją własnym życiem, a na ile odzwierciedlają pragnienia piszącego? Agnieszka, pisząc swoją nową powieść, jednocześnie tworzy nowy rozdział własnego życia, coraz bardziej stając się świadomą swoich uczuć i pragnień.
Klamrowa konstrukcja fabuły dodatkowo wzmacnia ten efekt. Prolog, jako początek osiąga swoje dokończenie w finałowych scenach, tym samym tworząc ramę, w której zamknięta jest cała opowieść. Dzięki temu mamy poczucie domknięcia, ale jednocześnie pozostajemy z pytaniami, które nie dają jednoznacznych odpowiedzi. Finał jest bowiem nieoczywisty, otwarty, pozostawiający wrażenie niedopowiedzenia. Można odnieść wrażenie, jakby autorka celowo zostawiła uchyloną furtkę do kontynuacji sugerując, byśmy sami dopisali dalszy ciąg historii w naszej wyobraźni.
Osobiście wolę tę pierwszą opcję, mając nadzieję, na ciąg dalszy losów Agnieszki i jej sąsiada.
Książkę przeczytałam w ramach współpracy z wydawnictwem
Data premiery: 06.10.2025r.
Ilość stron: 286
Wymiary: 130x210 mm
Okładka: miękka
ISBN: 978-83-8423-125-8
Wydawnictwo: Novae Res
Moja ocena: 5/6






Dziękuję za tą recenzję, bo nie słyszałam wcześniej o tej książce.
OdpowiedzUsuń