"Tak chciał los"
Katarzyna Świderska
„Zawsze jest nadzieja na lepsze jutro”
Często w życiu mówimy, że coś wydarzyło się, bo „tak chciał los”. To wygodne wytłumaczenie, które pozwala zdjąć z siebie ciężar odpowiedzialności i nadać sens sytuacjom, na które nie mieliśmy wpływu. Jednocześnie kryje się w nim pewna bezradność. Bo jeśli wszystko jest zapisane, to gdzie miejsce na nasze decyzje, emocje i błędy? Powieść „Tak chciał los” podejmuje ten temat w sposób subtelny, pokazując, że przeznaczenie i wybór nie wykluczają się wzajemnie, lecz nieustannie się przenikają.
Już sam tytuł sugeruje historię, w której przeznaczenie odgrywa istotną rolę, jako siła splatająca ludzkie drogi, ale nieodbierająca bohaterom możliwości działania. Autorka buduje opowieść wokół kilkorga bohaterów, których ścieżki życia w pewnym momencie zaczynają się ze sobą łączyć. Narracja trzecioosobowa pozwala spojrzeć na wydarzenia z różnych perspektyw, co szczególnie wyraźnie podkreśla, jak subiektywne bywają nasze oceny i jak bardzo każdy z bohaterów inaczej interpretuje te same zdarzenia.
Jedną z głównych postaci powieści jest Dominika, która nie potrafi pogodzić się ze śmiercią męża, mimo upływu czasu. Jej koszmarne sny i wewnętrzny chaos są nie tylko skutkiem żałoby, lecz także nierozliczonej relacji z ojcem. Autorka bardzo trafnie pokazuje mechanizm przenoszenia winy na kogoś innego bez spojrzenia na sytuację z większą empatią i zrozumieniem. Dominika, nie mogąc poradzić sobie z bólem, znajduje jego źródło w ojcu, obarczając go odpowiedzialnością za tragedię. To żal pielęgnowany latami, który z czasem staje się wygodniejszy niż konfrontacja z własnym cierpieniem.
Relacja ojciec–córka ukazana została jako przykład emocjonalnego zaniedbania, którego konsekwencje sięgają daleko w dorosłe życie. Alkoholizm ojca po śmierci żony i brak wsparcia dla siedmioletniej Dominiki pozostawiły w niej trwały ślad w postaci poczucia odrzucenia i braku bezpieczeństwa. Nawet fakt, że ojciec zerwał z nałogiem, nie jest w stanie tego naprawić. Autorka pokazuje, że przebaczenie nie jest aktem jednorazowym, lecz procesem, do którego trzeba dojrzeć.
Po sąsiedzku mieszka Jagoda, której synowie od lat do niej nie zaglądali, odkąd przeprowadziła się na Suwalszczyznę z Warszawy. Dokucza jej samotność, ale mimo to zachowuje pogodę ducha. Jej starszy syn Bartosz robi wciąż karierę za granicą, natomiast młodszy – Piotr mieszka z rodziną w stolicy i właśnie ma przyjechać na wakacje do Krasnego. Kobieta nie wie jednego: Piotr właśnie przeżywa osobisty dramat, gdyż jego żona Daria zostawiła jego i siedmioletnią córeczkę Julkę pisząc w krótkim liście, że odchodzi, by poszukać szczęścia. Jej historia pokazuje inny wymiar cierpienia, które wyłania się z poczucia samotności, ale pomimo przeżytych wcześniej osobistych dramatów, wciąż zachowuje pogodę ducha. Nauczyła się żyć z brakiem bliskości swoich synów, nie obwiniając świata ani innych. Jej postawa kontrastuje z zachowaniem Dominiki i skłania do refleksji nad tym, jak różnie radzimy sobie z emocjonalnym niedosytem.
Ważnym wątkiem jest też sprawa Piotra, syna Jagody, wnosi do powieści temat rozpadu rodziny i nagłej konieczności przejęcia odpowiedzialności za wychowanie córki. Zostawiony przez żonę, zmuszony do opieki nad małą Julką, staje przed wyzwaniem, którego nie wybierał.
Wszystkie te historie splatają się, tworząc opowieść o ludziach, którzy próbują odnaleźć sens w tym, co ich spotkało. To powieść, która pokazuje, że los nie jest wyłącznie zewnętrzną siłą kierującą naszym życiem. Często staje się on wygodnym określeniem dla rzeczy, z którymi nie potrafimy się zmierzyć.
Pani Katarzyna Świderska w swojej powieści „Tak chciał los” stawia pytania o granice wybaczenia, o odpowiedzialność za własne emocje i o to, czy trwanie w żalu nie bywa czasem wygodniejszym wyborem niż próba zmiany. Przypomina, że choć nie mamy wpływu na wszystko, co nas spotyka, to zawsze mamy wpływ na to, jak na te wydarzenia reagujemy i jak będziemy budować swoje życie w najbliższej przyszłości.
W lekkim tonie i zgrabnym literackim stylu prowadzi nas przez poszczególne wątki, które przeplatają się ze sobą pokazując, że los nieustannie wystawia nas na próby. Każde trudne doświadczenie zmusza nas do konfrontacji z własnymi słabościami, lękami i granicami wytrzymałości, tak jakby chciał sprawdzić, ile jesteśmy w stanie unieść i jak poradzimy sobie z tym, co niespodziewanie burzy naszą codzienność.
Czasem wydaje się, że życie zadaje kolejne ciosy właśnie wtedy, gdy najmniej mamy siły, by się podnieść. Jednak gdy dzieje się coś, czego się nie spodziewaliśmy, coś, co burzy nasz dotychczasowy porządek, wówczas nie zawsze potrafimy się z tym pogodzić. Los potrafi wystawić nas na próbę, zmusić do konfrontacji z emocjami, których wolelibyśmy uniknąć, i postawić w sytuacjach, w których łatwiej jest mieć żal niż zaakceptować to, co przynosi życie.
„Tak chciał los” to opowieść o powstawaniu po bolesnych upadkach, o długiej, często samotnej drodze ku odzyskaniu równowagi i sensu. Ważne, by w tym wszystkim się nie pogubić, nie zapadać się w emocjonalną otchłań, bo można przegapić to, co uratuje nas przed całkowitym upadkiem. Historia napisana przez panią Katarzynę Świderską pokazuje, że szczęściu nie wystarczy jedynie sprzyjający los, lecz czasami trzeba mu pomóc, zrobić dla niego miejsce, otworzyć się na zmiany i pozwolić sobie na nadzieję. Nie raz dzieje się bowiem tak, że gdy życie nas przytłacza, trudno dostrzec nawet najmniejsze promienie światła.
Książkę przeczytałam w ramach współpracy z wydawnictwem
Data premiery: 10.10.2025r.
Ilość stron: 326
Okładka: miękka ze skrzydełkami
Wymiary: 142 x 204 mm
ISBN 978-83-8290-864-0
Wydawnictwo: WasPos
Moja ocena: 5/6















































