„Przetłumacz mnie”
Cykl: Sinusoida serc
Tom pierwszy
Milena Kwiatkowska
„To, co pokazują media i na co kreują się gwiazdy,
a to kim tak naprawdę są, to zupełnie różne bajki.”
W powyższym cytacie jest zawarta ogromna doza prawdy, gdyż w dzisiejszych czasach często oceniamy drugiego człowieka zbyt powierzchownie. Znając jedynie medialne przekazy, szybko nadajemy mu odpowiednie łatki i opinie, nie znając zupełnie jego prawdziwego oblicza. Dotyczy to szczególnie mocno znanych ludzi, artystów, celebrytów, których media pokazują nam w wersji wygładzonej, kontrolowanej, często pozbawionej autentyczności. Jacy są naprawdę, to wiedzą tylko ich najbliżsi i osoby z ich otoczenia. Często oceniamy celebrytów powierzchownie, nie mając tak naprawdę wiedzy o ich życiu. Ten motyw wykorzystała pani Milena Kwiatkowska w swojej debiutanckiej powieści pt.: „Przetłumacz mnie”.
Lena Lasota pracuje jako tłumaczka i koordynatorka projektów w jednym z najbardziej cenionych wydawnictw w kraju. Jej życie prywatne to oaza spokoju, uporządkowane, przewidywalne, niemal idealne. Przynajmniej takie ona ma wrażenie, do czasu, gdy w ramach zastępstwa podejmuje się napisania tekstu o znanym wokaliście, Natanie Zawadzkim. Jej spotkanie z charyzmatycznym artystą, uruchamia lawinę zdarzeń, które zmuszają ją do konfrontacji z własnymi przekonaniami, lękami i pragnieniami. Niespodziewana znajomość przeradza się w emocjonalny rollercoaster, który wciąga ją głębiej, niż się spodziewała. Tymczasem w wydawnictwie pojawiają się nowi pracownicy, a jeden z nich zdaje się mieć wyjątkowy talent do wywoływania u Leny zarówno frustracji, jak i... rumieńców.
Pani Milena Kwiatkowska otwiera cykl „Sinusoida serc” powieścią, która łączy romans z elementami thrillera, więc nie jest to romans przewidywalny i standardowy. Początkowo takie można odnieść wrażenie, ale im dalej, tym akcja szybko nabiera tempa. Można wprawdzie zauważyć znane schematy, ale one nie przeszkadzają. Są jedynie zarzewiem ciągu zdarzeń, które zgrabnie wychodzą poza ramy klasycznego romansu. Lena zaczyna otrzymywać niepokojące wiadomości, głuche telefony, a wokół niej zaczynają dziać się rzeczy, które trudno racjonalnie wyjaśnić. To ciekawy zwrot, który pokazuje, że autorka nie boi się eksperymentować z gatunkiem.
Ten thrillerowy akcent dodaje historii tempa i napięcia, sprawiając, że czytelnik zaczyna przewracać strony coraz szybciej i z rosnącym niepokojem. Stalker przez dłuższy czas pozostaje dobrze ukryty, choć w pewnym momencie domyśliłam się, kto nim jest. Mimo to, ten wątek dodaje historii wyraźnego pazura i sprawia, że książka wykracza poza schemat typowego romansu.
Jedyne, co mi przeszkadzało, to styl narracji, który momentami zdradza debiutancki charakter tekstu. Autorka często sięga bowiem po opisy typu „szatyn skrzyżował ręce” czy „brązowooka blondynka spojrzała z ukosa”, które — choć funkcjonalne — bywają mechaniczne i pozbawione głębi. Takie określenia, oparte głównie na cechach fizycznych, mogą wytrącać z rytmu czytania i i wywołać kolorowy mętlik w głowie. W pewnym momencie trudno już było mi zapamiętać, kto ma blond włosy, a kto brązowe oczy, a nawet sama autorka zdaje się gubić w tych określeniach, nazywając Natana raz „brązowowłosym”, a chwilę później „brunetem”, co przecież nie jest tym samym. Tego typu formy opisu postaci są ostatnio typowe dla początkujących pisarzy, ale mimo tych niedoskonałości historia zawarta w pierwszej odsłonie serii „Sinusoida serc” broni się fabułą, która z każdą stroną nabiera rozpędu.
Natomiast warto podkreślić refleksję autorki na temat mediów. Pokazuje, że wizerunek artysty kreowany przez prasę czy portale społecznościowe bywa daleki od rzeczywistości. Natan Zawadzki, choć początkowo przedstawiony, jako zadufany celebryta, z czasem odsłania bardziej złożoną osobowość, co pozwala spojrzeć na niego z większym zrozumieniem i sympatią. Na jego przykładzie autorka pokazuje, że za medialnym wizerunkiem kryje się człowiek i doskonale zestawia medialny wizerunek człowieka z tym, jaki jest poza kamerami. Nie tylko pokazuje, jak łatwo jest ulec fałszywym opiniom, ale też jak trudno jest zbudować prawdziwą więź w świecie pełnym pozorów i pod fleszami paparazzich.
„Przetłumacz mnie” to debiut, który nie jest pozbawiony potknięć, ale zawiera historię, którą mimo to chce się poznać dalej. Tym bardziej, że z każdą stroną nabiera ona intensywności, a ostatnie rozdziały to prawdziwa eksplozja emocji i niespodziewanych zwrotów akcji. Milena Kwiatkowska pozostawia nas czytelnika w stanie zawieszenia, które nie wiadomo, jak się skończy. To zakończenie nie tylko intryguje, ale wręcz zmusza do sięgnięcia po kolejny tom. Na szczęście mam go już na swojej półce, bo po takim finale trudno byłoby długo czekać. Jeśli kolejne części utrzymają ten poziom napięcia i głębi, „Sinusoida serc” zapowiada się na cykl, który warto śledzić z uwagą.
Recenzja części drugiej: "Chroń mnie"
Książkę przeczytałam w ramach współpracy z wydawnictwem
Data premiery: 04.10. 2024r.
Ilość stron: 398
Wymiary: 130x210 mm
Okładka: miękka ze skrzydełkami
ISBN: 978-83-8373-300-5
Wydawca: Novae Res
Moja ocena: 5/6








Chętnie sięgam po debiuty, a ten mnie zaciekawił i chciałabym przeczytać tę książkę. ;)
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, że chce się poznać tę historię dalej.
OdpowiedzUsuńBardzo rzadko sięgam po romanse, ale do tego mnie przekonałaś - może dlatego, że to nie jest czysty romans, a autorka dodaje wątki thrillerowe.
OdpowiedzUsuńZ przyjemnością wspieram debiuty, więc ten tytuł wędruje na moją listę do przeczytania.
OdpowiedzUsuńTen cykl jeszcze przede mną
OdpowiedzUsuńWiem komu polecić.
OdpowiedzUsuńTytuł tej książki zdecydowanie zwraca uwagę :)
OdpowiedzUsuńOj tak, media w dzisiejszych czasach potrafią manipulować wizerunkiem celebrytów
OdpowiedzUsuń