Meksykańska hekatomba
Wojciech Kulawski
Data wydania: 23 czerwca 2021 r
Okładka: miękka
Format: 119 x 205 mm
Liczba stron: 322
„Natura nie da nam tak łatwo odkryć zasad, które stworzyła przez miliardy lat”
Każdego dnia nasza Ziemia narażona jest na niebezpieczeństwo zderzenia z meteorytem, o czym nie raz można usłyszeć w mediach. Jednym z bardziej znanych katastrof tego rodzaju jest zdarzenie z 30 czerwca 1908 roku zwane katastrofą tunguską. Wówczas ogromna asteroida eksplodowała w odległości około 10km nad ziemią rozpadając się na mniejsze części. To wywołało ogromne zniszczenia w promieniu 40 km ale widziana była z odległości aż 650 km natomiast słychać ją było aż do 1000 km a wstrząsy odczuwalne były na całej ziemi. Drugim podobnym zderzeniem był Meteor Czelabiński z 15 lutego 2013 roku średnicy około 20 m ale po wejściu w atmosferę Ziemi bolid rozpadł się na wysokości 29,7 kilometrów nad powierzchnią Ziemi nad obwodem czelabińskim. Te dwa przykłady świadczą o tym, że takie zderzenie jest możliwe, co wykorzystał autor książki „Meksykańska hekatomba”
źr. zdjęcia: lubimyczytac.pl |
Dla pana Wojciecha Kulawskiego pisanie jest niesamowitą przygodą i spotkaniem ze słowem. Doskonale można to poczuć czytając jego powieści. Ja już od jakiegoś miałam ochotę na jakąś książkę tego autora, więc jak tylko zobaczyłam w Klubie Recenzenta serwisu nakanapie.pl „Meksykańską hekatombę”, historia wydała mi się na tyle ciekawa i nietypowa, że postanowiłam ją poznać.
Nie będę się zbytnio rozpisywać o fabule gdyż musiałabym za dużo zdradzić, ale zaznaczę jedynie, że powieść składa się z kilku wątków, które początkowo poznajemy osobno, ale dosyć szybko zaczynają się ze sobą zazębiać i wspólnie tworzyć emocjonującą historię. Od razu wkraczamy w dramatyczną akcję, które swoje wyjaśnienie ma w kolejnych rozdziałach.
Tim Mayer jest archeologiem, który razem z przyjacielem wyjeżdża do Meksyku, by tam w ośrodku wypoczynkowym nieopodal miejscowości Ciudad Juarez spędzić urlopowy czas. Siedząc nad brzegiem basenu nagle zauważają, że zbliża się w kierunku ich hotelu jakiś bardzo jasny obiekt…
Drugim bohaterem mającym ogromne znaczenie w tej historii jest czternastoletni Jan Matjas -chłopiec o niezwykłych zdolnościach. Jego specjalnością są algorytmy genetyczne. Całe swoje dotychczasowe życie spędził w podziemnej bazie wojskowej i jest przekonany, że świat na zewnątrz został zniszczony przez anomalie na Słońcu, które miały miejsce 25 lat temu. Takie informacje przekazał mu kilka lat temu jego opiekun Juan Barker. Teraz razem z nim musi uciekać z bazy, by uniknąć śmierci…
Te dwa wątki początkowo śledzimy w osobnych ujęciach, ale wkrótce los łączy je ze sobą i wraz z toczącymi się porachunkami gangów narkotykowych oraz rozgrywkami politycznymi tworzą emocjonującą sieć wydarzeń. To zaledwie preludium do całej gamy sensacyjnych epizodów, w które jesteśmy wciągnięci od pierwszych akapitów czując ich grozę. Następują one po sobie z ogromną prędkością przyprawiając o szybsze bicie serca. Są też chwile spokojne ale one także nie trwają długo i już na kolejnej stronie ponownie porywa nas szalony wir bez możliwości złapania większego oddechu. Połączenie motywu mafijnego, sensacyjnego z katastroficznym a do tego wplecione wątki obyczajowe, dają piorunującą mieszankę emocjonalną, która wybucha z każdym kolejnym epizodem. Czytając, wciąż czułam niepokój, spodziewając się kolejnych niespodziewanych sytuacji. Dawno nie czułam tylu emocji czytając powieść sensacyjną, w której akcja goni akcję a przy tym spotykamy bogatą galerię charakterystycznych osób, niespodziewane zwroty akcji i zaskakujących epizodów.
Bardzo często czytałam ją z zapartym tchem, gdyż co chwilę autor wprawiał mnie w emocjonalną huśtawkę. To świetnie napisana, trzymająca w napięciu do samego końca fabuła z wieloma zwrotami akcji i zaskakującymi wydarzeniami. Sposób prowadzenia poszczególnych wątków przywołuje mi skojarzenia z najlepszymi powieściami sensacyjnymi w stylu na przykład Roberta Ludluma czy Rollins’a James’a. Autor stopniuje napięcie, dokłada nowe elementy, ujawnia tajemnice skrywające się za rządowymi działaniami. To jedna z tych powieści, które nie pozwalają na spokojne śledzenie wydarzeń aż do samego końca, który jeszcze bardziej dokręca śrubę mocnych wrażeń. Nie ma tu zbędnych słów, opisów, osób czy sytuacji. Wszystko w tej historii jest spójne, realistyczne i ważne.
Uważam, że „Meksykańska hekatomba” to jedna z lepszych książek, jakie ukazały się ostatnio na naszym rynku wydawniczym i z pewnością jeszcze nie raz będę chciała sięgnąć po znakomitą prozę pana Wojciecha Kulawskiego.
Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl
Cieszę się, że lektura trafiła w Twój gust. Bardzo cenię sobie prozę autora.
OdpowiedzUsuńZapowiada się świetnie, muszę nadrobić :)
OdpowiedzUsuńBrzmi zachęcająco, może w końcu znajdę na nią czas.
OdpowiedzUsuń