04 marca 2023

1324. - "Sobie pisani"


Sobie pisani
Jolanta Kosowska

Wydanie: I
Data premiery: 10.02. 2023 r.
Liczba stron: 296
Wymiary: 130x210 mm
Okładka miękka ze skrzydełkami
ISBN: 978-83-8313-355-3
Wydawca: Zaczytani
Moja ocena: 6/6

„W życiu sztuką jest odróżnienie mistyfikacji od prawdy. Tylko od nas zależy, czy iluzję weźmiemy za prawdę, czy prawdę za iluzję.”

W związku dwojga ludzi podstawą wspólnego, udanego życia jest zaufanie i szczera rozmowa oraz umiejętność oddzielenia fałszu od prawdy. Gdy tego brakuje, wówczas sytuacja może wymknąć się spod kontroli, tak jak to miało miejsce u bohaterów książki „Sobie pisani”.

Marta prowadzi biuro podróży w Pradze, które współpracuje z biurem w Gdańsku, którym zarządza Hubert, jej chłopak. Poza tym Marta oprowadza turystów po Pradze, pokazując im piękno miasta, opowiadając fascynujące historie i legendy. Narzeczonych dzieli wiele kilometrów, ale mimo to Hubert pokonuje tę trasę dosyć często, by spędzić z ukochaną chociaż kilka dni. Razem planują wspólną przyszłość i odkładają pieniądze na ślub, wesele i własny dom. Niestety, ostatnia wizyta narzeczonego w Pradze skończyła się dla niech rozłamem. Hubert przyjechał do stolicy Czech ze swoją asystentką Anną na targi turystyczne. Podczas kolacji w restauracji Marta zauważa, że Hubert wciąż zajęty jest rozmową z Anną, jakby zapominał o siedzącej obok narzeczonej. Natomiast na nią zwraca uwagę nieznajomy mężczyzna, który zaprasza ją do tańca, co w Hubercie wzbudza złość i zazdrość. Po powrocie do mieszkania wynajmowanego u babki Sofii, dochodzi do burzliwej awantury, w wyniku której Hubert trzaska drzwiami, pozostawiając Martę w rozsypce emocjonalnej. Przyjaciółka Marty i wnuczka Sofii Alena, dowiedziawszy się o tym, co się stało, wpada na pomysł, by ochronić Martę przed nieszczęściem, rozgoryczeniem i pomóc odnaleźć szczęście.


To moje trzecie spotkanie z powieściami pani Jolanty Kosowskiej, po której dzieła zawsze sięgam w przeświadczeniu, że będzie to kolejna romantyczna i niezwykła historia. Tak było w przypadku książki „Bożonarodzeniowa Księga Szczęścia” oraz „Wielkie włoskie wakacje” i tak jest w „Sobie pisani”. Zwraca w niej uwagę na wartości, które są istotnie w życiu, a przede wszystkim podkreśla ważną rolę rozmowy, której w tej powieści zabrakło.

Fabuła oparta została na niedomówieniach, niewłaściwej ocenie sytuacji, zbyt szybko wyciąganych wnioskach pokazując, że każdy ma prawo popełniać błędy, ale nikt nie powinien ingerować w czyjeś życie, aranżować go według własnych wyobrażeń, gdyż każdy musi pokonać swoje problemy po swojemu.


Autorka umiejętnie stworzyła iluzję, w którą wnikamy od samego początku. Bardzo zgrabnie poprowadziła fabułę wykorzystując do tego zmienną narrację kilku osób. Każda z nich opowiada nam swoją wersję wydarzenia odsłaniając jednocześnie to, czego nie dostrzegaliśmy wcześniej. Dokłada swoją „cegiełkę” do fabuły poszerzając też nasze postrzeganie sytuacji, a my mamy coraz więcej informacji, poznajemy więcej szczegółów i zaczynamy dostrzegać prawdziwy obraz wydarzeń. Nagle okazuje się, że nie wszystko jest takie, jakie widzieliśmy na początku tej opowieści.

Najpierw widzimy sytuację i przeżycia z punktu widzenia Marty i razem z nią przeżywamy jej smutek, złość, zmęczenie, frustrację i emocjonalne cierpienie. Patrząc z jej perspektywy wydaje się nam, że wiemy w jakim kierunku podąży ta historia, lecz gdy do głosu dochodzi babka Sofia, Alena i Pepe, wszystko nabiera zupełnie niespodziewanego obrotu sprawy. Ulegamy iluzji, tak jak Marta, wokół której toczy się intryga. Sofia, Alena i Pepe podejmują działania w dobrej wierze, ale, gdy iluzja opada, okazuje się, że za nią jest gorycz i niesmak.


To powieść otoczona praskim klimatem, wschodami i zachodami słońca nad Wełtawą, urokiem wąskich uliczek i magii zaklętej na Moście Karola, emanująca feerią barw o różnych porach dnia. Autorka uwielbia Pragę, o której pisze w tej powieści z miłością. Pokazuje, że jest to miejsce, w którym może wydarzyć się wszystko. Odkrywa jej uroki, zwraca uwagę na romantyczne zakątki i tajemnice zaklęte w starych kamienicach.
„W tym mieście może wydarzyć się wszystko. Nigdzie w Europie nie ma tyle magii, czarów i kontaktów z diabłem.”
Kwestią, która wyłania się w trakcie poznawania tej historii jest miłość i różnice pokoleniowe w tym względzie. Poprzez osobę babki Sofii i jej wypowiedzi, autorka ukazuje urok dawnego podejścia do miłości, odkrywania siebie stopniowo, skradzionych spojrzeń, pierwszych pocałunków, piękno chwili, której dziś młodzi nie potrafią docenić. Zbyt szybko przechodzą z fazy poznania, do seksualnego zbliżenia, odzierając miłość z jej romantycznej otoczki. Wciąż pędzimy za karierą, sukcesem, poruszamy się w kieracie obowiązków, pracy, by gromadzić coraz więcej przedmiotów, a zapominamy o sobie i najbliższych osobach. Nie mamy czasu dla siebie i nie zauważamy, że proza życia zaczyna nas dzielić.


„Sobie pisani” to przepiękna historia, świetnie zaplanowana, ułożona z misternie splecionych ze sobą wątków. Wzbudza wiele emocji, skłania do refleksji, wzrusza i uświadamia, że życie to seria przypadków, ale też przeznaczenia, które kieruje ku sobie odpowiednie osoby, a przede wszystkim naszych decyzji. Każdy jest za nie odpowiedzialny i zbiera ich konsekwencje. Podobnie było z bohaterami tej książki. Każdy z nich dokonywał wyborów, które wprowadziły jeszcze większy zamęt. Marta zatopiona w swoim bólu tworzy w swoim umyśle obrazy, interpretując fakty po swojemu. Alena zbyt pochopnie wyciąga wnioski, co powoduje szereg zdarzeń, które okazują się pasmem pomyłek i nieporozumień, a pomoc ze strony Sofii i jej wnuczka Pepe wprowadza dodatkowy zamęt. Na ich przykładzie wyraźnie widać, że pomagać też trzeba umieć.

Czasami robimy coś w dobrej wierze, będąc przekonanym, że pomagamy danej osobie w jej trudnym momencie życia. Tymczasem nie mając wglądu w czyjeś życie, nie znając wszystkich elementów, możemy swoimi działaniami bardziej zaszkodzić, niż pomóc. Nie raz można usłyszeć, by się w coś nie wtrącać, zgodnie z przysłowiem „Nie pchaj palca między drzwi”, bo może się okazać, że zrobiliśmy komuś niedźwiedzią przysługę, o czym przekonali się boleśnie bohaterowie książki „Sobie pisani.” Chętnie pomagamy widząc czyjeś nieszczęście, ale pomagać też trzeba umieć, gdyż swoimi działaniami możemy sprawę jeszcze bardziej pogorszyć.

Książkę przeczytałam, dzięki wydawnictwu:


7 komentarzy:

  1. Brzmi interesująco. PS Cytaty bardzo ciekawe!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie znam jeszcze twórczości Autorki, wszystko przede mną, pozdrawiam Mirko :-) .

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo mi się ta książka podobała.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jaką ja mam wielką ochotę na tę właśnie ksiązkę.

    OdpowiedzUsuń
  5. W wolnej chwili chętnie sięgnę 🙂

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie znam jeszcze twórczości autorki ;)

    OdpowiedzUsuń

Jeśli któryś z komentarzy nie jest widoczny, proszę o cierpliwość. System blogowy czasami wymaga akceptacji komentarzy, mimo że nie jest to konieczne.

Każda recenzja to moje subiektywne odczucia! Wasze mogą być zupełnie inne i zawsze jestem ciekawa Waszych opinii.

Bardzo dziękuję za każdą wizytę i komentarz. Komentarze bardzo mnie cieszą.

Wpisy o charakterze spamu oraz z reklamami firm lub produktów będą usuwane.

Popularne posty