29 marca 2023

"Cieszę, że miałam taką trudną drogę, bo doceniam to co zdobyłam."

10 marca 2023 roku odbyło się spotkanie autorskie w ramach projektu "Zbliżenia" organizowanego przez Bibliotekę Publiczną Miasta Gniezna. Gościem spotkania była pani Karolina Kasprzak - Dietrich - pisarka, z którą rozmawiałam o jej twórczości i nie tylko. Dziękuję autorce za bardzo owocną i sympatyczną rozmowę oraz wszystkim, którzy chcieli nam towarzyszyć przy tej rozmowie.

Nasza rozmowa była dosyć długa. Spotkanie trwało ponad godzinę,  więc przedstawiam tylko niektóre kwestie poruszane w czasie tego spotkania.



Mirosława Dudko: W Internecie można znaleźć, informacje, że jesteś z rodziny rzemieślniczej, że masz piękną stadninę i interesujesz się ogrodnictwem. Jesteś marzycielką, mieszkasz w okolicach Gniezna, wraz z mężem i dwójką dzieci. W wolnym czasie, oprócz pisania, zajmujesz się pielęgnacją ogrodu. Do tej swojej biografii, w której można przeczytać, że jesteś córką znanego zduna gnieźnieńskiego zduna-artysty i miłośnika sztuki Jacka Kasprzaka, co byś jeszcze do tego dodała mówiąc o sobie?

Karolina Kasprzak-Dietrich: Dodałabym to, że jednak moją największą pasją jest pisanie książek. To jest to, co chciałabym robić do końca swoich dni.

M.D.: Spotkaliśmy się z okazji Twojej najnowszej książki „Przeklęta ziemia”, która na razie ukazała się, jako e-book, ale z tego, co wiem planujesz wersję papierową.

KKD.: Tak. Chciałam ją na to spotkanie zdążyć dostarczyć, ale jest to tak gruba książka, a ja planuję zrobić do niej porządną okładkę.

MD.: Zanim o niej opowiemy, to czy mogłabyś przybliżyć nam swój warsztat pracy? Mnie zawsze intryguje sama twórczość, bo wiadomo, że nie jest to proste po prostu usiąść i pisać, tylko trzeba mieć wizję tej książki. Jak to u Ciebie wygląda?

KKD.: U mnie przychodzi taki moment, że siedzę i piszę, i to samo się układa w głowie. Po prostu nie wiem, skąd to biorę. To jest wyższa jaźń. Ja tak uważam, widzę tę  historię całą i muszę ją szybko opisać. Zdecydowanie za szybko piszę książki, ale chciałabym to zmienić, bo potem korektorka mi pisze komentarze, a ja jestem już w innej historii. Troszkę po macoszemu traktuję tę, co już napisałam. Wystarczy jedno słowo, jedno zdanie i już masz całą książkę. Tych bohaterów widzisz, znasz i chcesz o nich pisać. To się układa. Po prostu siedzę i piszę.

M.D.: Czyli masz taką dusze pisarza, taką prawdziwą, z prawdziwego zdarzenia…

KKD.: Tak. Rymowanki wychodzą takie fajne, w Polsce się podobają, to chyba tak, bo skoro tym się zajmowałam i takie fajne wychodzą historie, bo się podobają to chyba tak.



MD.: Sporo książek już napisałaś. Zadebiutowałaś w 2020 roku i to były „Listy, dzienniki i pamiętniki”

K.K.D.: Tak. Premiera była 2 listopada i ja trochę o niej już zapomniałam, ale tak, to była moja pierwsza książka.

M.D.: Co Cię zmotywowało do tego, by pisać? 

K.K.D.: Właściwie piszę od dziecka. Na przykład rymowany wiersz dla dzieci pt „Zima”, składa się z 10 zwrotek, w niektórych przedszkolach był recytowany, o czym powiedziała mi klientka, gdy jeszcze prowadziłam gabinet kosmetyczny, a napisałam go w wieku 8 lat. Jest to fajny wiersz i można go przeczytać w książce "Oczko" dostępnej na E-bookowo. Na dniach wychodzi książeczka „Oczko2” i to jest proza dla dzieci.

M.D.: I to jest u Ciebie kolejny element, jeżeli chodzi o gatunkowość. Bardzo różną, bo piszesz też dla dzieci właśnie. Tu wspomniałaś o paznokciach, więc polecam też „Poradnik kosmetyczny”, gdyby Państwo chcieli poznać fachowe porady, bardzo wartościowe i praktyczne.

K.K.D.: Zawsze stawiam w książkach na szczerość, po to, by ludziom pomóc, a nie żeby były tylko rozrywką czy pożywką dla kogoś. Poradnik dla palaczy ("Pachnący niepalący"), jest pisany od serca trochę nawet na wyrost, żeby pomóc palaczom. Ja wiem, że pomaga, ponieważ już kilka osób pisało mi na Messengerze, że opisana historia i porady w nim zawarte są skuteczne.

M.D.: Który z gatunków literackich jest dla Ciebie najbliższy? W którym najlepiej się czujesz?

K.K.D.: Thrillery oraz kryminały. Dreszczyk emocji zawsze jest, ale obok tego zawsze jest na przykład wątek miłosny, romans erotyczny, psychologiczny. Jest w  nich taki mix gatunkowy. 


M.D.: „Księga Dwóch Światów” to jest już zupełny rodzaj książki, inny gatunek. Tam też mamy różne gatunki, ale tam dochodzi wiara, ale też pokazana w inny sposób. Włożyłaś w nią pewne wartości, jakbyś chciała przekazać je ludziom.

K.K.D.: Tak. Ja zawsze byłam trochę uduchowiona, bardzo religijna, ale teraz też trochę inaczej na te książki patrzę, po tym, jak się rozwinęłam. Bo nas zawsze uczono, że jest piekło i niebo i to jest okej. Natomiast ja miałam takie przejścia metafizyczne, o których nie mogłam mówić, bo nikt by nie uwierzył. Ja też bym nie uwierzyła, wszystko opisałam w książce o stratach, ale to, jako nie ja, tylko jakaś Wiola. Więc skoro w poradnikach stawiam na szczerość, dlatego wycofałam tę książkę, bo chciałam nabrać takiego dystansu i napisać to, jako ja. Wiem, że jest Bóg oczywiście, ale bardziej wierzę w energię kosmiczną niż w niebo i piekło. Cieszę się z "Księgi Dwóch Światów", gdyż ona przedstawiła mnie i moje myślenie. Wychowałam się jako katolik i czym skorupka za młodu…, jasne, że będę wracać do kościoła.

M.D.: Ta książka myślę na wiele pytań i zmusza do refleksji

K.K.D.: Tak . Ona jest bogata w cytaty.

M.D.:  Tak dużo tego jest. Ja wyciągnęłam z niej taki wniosek, że każdy odpowiada za swoje czyny. Nic nie pozostaje w próżni...

K.K.D.: Tak, że nie można szukać winnych. Człowiek sam w sobie musi poszukiwać winy, a nie w rodzinie, sąsiadach, czy nawet politykach.

M.D.: Spotkałam się z takim określeniem, które bardzo często pisarze używają, że w pewnym momencie bohaterowie żyją własnym życiem. Zawsze się zastanawiam, co ono oznacza? Dla każdego pisarza jest czymś innym, a czym jest dla Ciebie?

K.K.D.: Dla mnie to jest Wyższą Jaźnią. Na przykład wymyślę sobie, że na przykład, że Wojciech będzie sobie siedział i pił kawę, a ta Wyższa Jaźń podpowie, że on ma w tym momencie wyjść z domu. Może to jest jakieś rozwarstwienie jaźni, ale tak to jest. Ja sama, jak napiszę książkę i ją czytam, mówię: Boże, skąd ja to wzięłam! (śmiech)

M.D.: Gdy masz już tekst książki na papierze,  to teraz, co dalej? Kto czyta ją pierwszy?

K.K.D.: Nikt. To znaczy, był taki czas, gdy prowadziłam gabinet kosmetyczny, dawałam koleżankom do przeczytania, ale teraz już nie.

M.D.: Czyli pozostawiasz to dla siebie?

K.K.D.: Tylko dla siebie i korektorkom. Ja wiem, że są beta czytelnicy i oni dużo pomagają, ale jednak uważam, że jak napisałam książkę to ona i tak musi wyjść. Ja ją i tak czytam 10 lub 15 razy. Zawsze jest tak, że coś wydaje ci się logiczne, a później korektor Ci napisze, że faktycznie to się nie klei. I to ci wyłapuje. I tak jeszcze czasami błędy przejdą. Praca nad książką jest tak ciężka, jest często dużo uwag. Czasami tak jest, że wszystko wyjdzie w trakcie, albo po druku. 



M.D: Zaczynasz teraz swoją przygodę, jako self-publishing, czyli z własnym wydawnictwem, ale masz doświadczenia z różnymi wydawnictwami. 

K.K.D.: Różnymi też. Bardzo miło wspominam współpracę z Borgis, jak i innymi wydawnictwami, z którymi współpracowałam. Współpracowałam z czterema wydawnictwami i to nie jest tak, że coś mi się tam nie podobało. Po prostu chciałam spróbować gdzieś indziej.

M.D.:  Trochę jest wydawnictw na naszym rynku i jest możliwość wydać książkę. Jednak  nie tak łatwo wydać książkę, prawda? 

K.K.D.: Nie jest łatwo. Ja się i tak cieszę, że miałam taką trudną drogę, bo doceniam to co zdobyłam, choć to kropla w morzu. Nie wiem do końca jaką pójdę drogą, czy jako samowydawca, czy jednak będę szukać podpory. 



Były też PYTANIA OD PUBLICZNOŚCI. Oto dwa z nich

Czy zdarza się Pani pisać dwie książki równolegle? Oczywiście, że fizycznie nie da się tak, ale rano na przykład jedną, a na przykład następnego dnia wieczorem pisze Pani drugą?

K.K.D.: Staram się właśnie tak nie robić, ale na przykład jak pisałam komedię kryminalną, którą chcę wydać na Boże Narodzenie, to ją odłożyłam i zaczęłam pisać trzecią część „Truciciela” i wracam do niej. Ale jak mam tę książkę o stratach, to codziennie coś dopisuję. Codziennie, jak się budzę i taka przychodzi myśl, to muszę ją dopisać, więc na moich półkach wirtualnych te niektóre książki ciągle żyją. Ale z reguły, jak odejdę w trakcie i potem jak wracam, to nie czuję już tak tej historii. Lepiej raz napisać i skończyć.

Wspomniała Pani, że pisuje na przykład rano. Kiedy i w jakich warunkach Pani się najlepiej pisze? Jestem po lekturze takiej książki „Jak oni pracują?” To są takie krótkie wywiady, między innymi z pisarzami i tam padają takie odpowiedzi, że na przykład, gdy dom śpi, czyli nocą.

K.K.D.: Ja nie jestem sową. Jestem kurą. Ja się zawsze śmieję, że ja to lubię wcześniej spać i wcześniej wstać. Mi się wszystko dobrze robi o świcie. Nie lubię zarywać nocek. Idę spać z kurami, ale czasami miewam bezsenne noce i wtedy coś tam kreślę.



Mirosława Dudko: Gdy czytam Twoje książki, to czuję ekspresję, z jaką je piszesz. One nie są takie standardowe i tak naprawdę nie wiadomo, jak one się potoczą. I to jest u Ciebie fajne w Twoich książkach. Widać to na przykład w „Przeklętej ziemi”, gdzie prolog jest bardzo mocny. Ja za horrorami nie jestem, ale ten prolog przeszłam, a za chwilę to się uspokaja i nie jest aż tak strasznie. Potem poznajemy już właściwą fabułę, gdy poznajemy pewnego Bernarda, który ma około 60 lat i też taka przestrzeń czasowa jest rozległa w tej książce.

K.K.D.: W 2000 ma około 60, a teraz w 2022 ma 82 lata.

M.D.: Tak. To prawda. W Twoich książkach jest coś takiego ekspresyjnego, nieprzewidywalnego i dlatego tak fajnie się to czyta.

K.K.D.: Ta historia sama mi się ułożyła, ale to jest trudna książka i nie było proste, by potem te wątki połączyć.

M.D.: Skąd miałaś pomysł na tę książkę?

K.K.D.: Z opowieści mojego męża.

M.D.: Możesz ją przybliżyć?

K.K.D.: Taka sytuacja była w czasie II wojny światowej. Przed naszym płotem jest kapliczka. W 1939 roku zostali rozstrzelani mieszkańcy Kaliny, więc wybudowano ją ku pamięci rodaków. My mamy ten stary dom i jak remontowaliśmy go i zdejmowaliśmy podłogi, to pod nimi znalazłam stare okładki książek, czy luźne kartki z 1800 roku. I tak wyobraziłam sobie ludzi, którzy tam mieszkali no i tak powstała powieść.

M.D: Wiadomo, że fabuła jest fikcyjna, ale gdzieś tam wkładasz te elementy prawdziwe.

K.K.D.: Tak, żeby się tak oprzeć o coś i nie pomylić też niczego. Ja się cieszę, że piszę o Gnieźnie, że mogę to zmieścić w jakichś ramach tych ulic, budynków i mostów. To już jest dla mnie pewna pomoc, bo gdybym miała pisać jakąś historię o Katowicach, gdzie nigdy nie byłam to na pewno bym popełniła błędy.

M.D.: Wrócę jeszcze do „Truciciela”. Gdy go czytałam, dotarłam i do końca, stwierdziłam, że zakończył się fajnie i myślałam że jest to koniec, a tutaj nagle druga część! To będą tylko te dwie części czy planujesz więcej?

K.K.D.: Planuję sześć części. Druga część powstała, ponieważ ja miałam umowy i musiałam się wykazać. Zachęcam do odsłuchania audiobooków w Storytel, bo fajnie się ich słucha.

M.D.: Wolisz wydać książkę w formie papierowej czy elektronicznej?

K.K.D.: Wolę w formie papierowej, ale na razie piszę trochę elektronicznych zaległości i chcę się oczyścić i psychicznie i z wirtualnej półki i chcę na razie wydać e-booki, gdyż łatwiej jest to zrobić. Dopiero zacznę pisać w przyszłym roku, tak że już wszystko mieć już pod swoim logo, okładki z jakimiś rysunkami, tak, żeby moja książka była taka dopracowana i żeby zdobiła regały.

M.D.: Teraz pracujesz nad nową książką. Co to będzie?

K.K.D.: Trzecia część „Truciciela” – „Psychoza” Muszę ją jak najszybciej napisać.

M.D.: Oj to będzie się tam działo! Już w drugiej się dzieje. Druga część „Truciciela” zaczyna się ciekawie, ponieważ od razu mamy tam wątek kryminalny. Czy poza „Trucicielem” masz jeszcze pomysł na jakąś inną książkę?

K.K.D.:. Mam pomysłów dużo. Mam komedię kryminalną, mam też ochotę napisać taką książkę country dziejącą się na Dzikim Zachodzie. Romans umieszczony w Minnesocie, z jakimś szeryfem. Muszę najpierw rozeznać się w warunkach, jakie tam panuje prawo, muszę przygotować przez 2, 3 lata, zanim to wszystko opiszę. Do niektórych książek trzeba wiedzy. Są książki, które możesz sobie pisać, a są książki, do których musisz dużo przeczytać, żeby napisać.

M.D.: Są pisarze, którzy robią notatki i według tworzą według  planu, a jak jest  u Ciebie?

K.K.D.: Natchnienie, że same słowa płyną. To samo przychodzi. Ja nie muszę za dużo myśleć. Usiądę i piszę. Na komputerze ja piszę gdzieś od 2019 roku. Wcześniej pisałam odręcznie. Jak pojechałam na spotkanie na szkolenie, tam każdy z komputerem, tylko ja taki dziwoląg. (śmiech)

M.D.: Trzymasz tę książkę i jesteś z niej dumna. Gdy jednak czytasz negatywną opinię i jak ją odbierasz?

K.K.D.: Motywująco. Teraz miałam negatywną opinię "Truciciela", że  to taki romans w stylu Harlequin

M.D.: Niekoniecznie. Nie zgodziłabym się z tym. Harlequin to jest coś takiego słodkiego, ckliwego. Ja uważam, że „Truciciel” ma swój charakter, przez to też, że tam są wątki sensacyjne. One nadają charakteru w Twych książkach. To nie jest taki czysty romans w takim charakterze, jakim można teraz spotkać. To jest dla Ciebie na plus. Tak uważam. Nie boisz się używać ostrych słów.

K.K.D.: No właśnie już tak nie chcę. Już się tak wyklęłam. „Grabarz” ma dużo wulgaryzmów. „Księga Dwóch Światów” nie ma i „Listy, dzienniki, pamiętniki” nie mają i „Moje córki” też nie mają. Kiedyś używałam częściej, teraz nie podobają mi się wulgaryzmy w książkach, a jeśli, to muszą być użyte ze smakiem. Ja miałam taki okres, że musiałam się wykrzyczeć. I to nie chodzi tylko o jeden incydent, tylko o rzeczy, która akurat mnie dotyczyły.



M.D.: Masz duże wsparcie w rodzinie?

K.K.D.: Tak. Mama mnie wspiera, mąż.

M.D.: Czytałam, że dużym wsparciem był dla Ciebie Twój tato.

K.K.D.: Tak. On zawsze mówił: pisz, co chcesz. Mój tata był zawsze taki wyluzowany w tych plotach i nigdy nie brał sobie niczego do serca, zresztą w naszym domu on nie plotkował, a kiedy my zaczynałyśmy, to nas karcił. Ja zawsze się martwiłam, co inni powiedzą, on właściwie mnie natchnął, by napisać coś o zdunie. Kiedy pisałam "Moje córki", mówił po, co piszesz o tych córkach, przecież nie masz córek. Też mi się ta wyższa jaźń załączyła po jego śmierci i tak powstała "Podstępna Schizofrenia", jest to fikcja, ale śmieję się, że to ojciec pisał tę książkę, w sensie jego energia.

M.D.: Jakby takim podsumowanie dla naszej rozmowy jest cytat właśnie z „Przeklętej ziemi”. Lubię, gdy są na początku jakieś cytaty.

K.K.D.: Ciekawa jestem, który wzięłaś?

M.D.: Wzięłam ten, który jest zaraz na początku:

Człowiek z natury jest zły,
bo stworzony, by walczyć.
Wszystko, co żyje,
Walczy.

To jeszcze wytłumacz to, żebyśmy to dobrze zrozumieli.

K.K.D.: Wszystko, co żyje walczy. Roślina w ogrodzie walczy by przeżyć, czasem przy sąsiadce, innej roślinie, zwierzęta walczą, ludzie nawzajem walczą, ale ja widzę, że to taka rywalizacja nie doprowadzi ludzkości do niczego dobrego. Wydaje mi się, że już czas iść w naturę. Dzieją się takie rzeczy na ziemi, jest ten covid i wszystko, że mi się wydaje, że ta siła wyższa próbuje pokazać, że człowiek cały czas do czegoś dąży, że walczy. Człowiek jest szczęśliwy, gdy właśnie nie walczy, nie rywalizuje, wtedy jest dobry i nie krzywdzi.

M.D.: Bardzo dziękuję Ci za rozmowę. Było mi bardzo miło się z Tobą spotkać.

K.K.D.: Również bardzo dziękuję.


3 komentarze:

  1. Bardzo ciekawa rozmowa, którą przeczytałam z ogromną przyjemnością.

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetnie. Rozmowa niezwykle ciekawa. Obyś miała więcej okazji do moderacji spotkań.

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny wywiad, gratuluję Mirko. Przybliżyłaś nam bardzo Autorkę, pozdrawiam, Jarek :-) .

    OdpowiedzUsuń

Jeśli któryś z komentarzy nie jest widoczny, proszę o cierpliwość. System blogowy czasami wymaga akceptacji komentarzy, mimo że nie jest to konieczne.

Każda recenzja to moje subiektywne odczucia! Wasze mogą być zupełnie inne i zawsze jestem ciekawa Waszych opinii.

Bardzo dziękuję za każdą wizytę i komentarz. Komentarze bardzo mnie cieszą.

Wpisy o charakterze spamu oraz z reklamami firm lub produktów będą usuwane.

Popularne posty