26 kwietnia 2024

[63./24] 1578. - "Opuszczę ją po śmierci" Tom I


"Opuszczę ją po śmierci"
Tom pierwszy
Joanna Linga

Wydanie: I
Data premiery: 05.03.2024r.
Ilość stron: 368
Wymiary: 121x195 mm
Okładka: miękka
ISBN: 978-83-8313-955-5
Wydawnictwo: Novae Res
Moja ocena: 5/6

„Czasami żeby pokonać diabła, musisz stać się jego przyjacielem.”

W życiu niemal każdego z nas pojawia się taki dzień lub wydarzenie, które całkowicie odmienia to, co do tej pory znaliśmy. Takie przełomowe momenty ukierunkowują nasze ścieżki, wyznaczają kierunek, bywają ważnymi punktami na naszej mapie życia, ale też zdarza się, że wywracają wszystko do góry nogami i niszczą to, co było piękne. Tak zdarzyło się u bohaterów książki pt.: „Opuszczę ją po śmierci”, u których w pewnym momencie został zburzony znany, nastoletni świat.


Czternaście lat temu Rosie i James byli nierozłączni. Mieli po czternaście lat i połączyła ich wielka miłość. Wiedli szczęśliwe, bezproblemowe życie nastolatków. On urodził się w Stanach Zjednoczonych, ale wychował się w Meksyku, w Toluce pod opieką mamy Rosaline i jej przyjaciela Riccardo. O ojcu matka nie chciała nigdy rozmawiać. James chodził do ogólniaka, dorabiał w warsztacie samochodowy, miał przyjaciela Stevena i ukochaną dziewczynę.

Ona urodziła się we Włoszech, ale po śmierci ojca musiała z matką Emily wyjechać do Meksyku, porzucając wszystko, co do tej pory miała w życiu. Z czasem dowiedziała się, że ojciec zginął z rąk mafii, a Emily była zmuszona uciekać w bezpieczne miejsce, a takim okazała się Toluca. Tutaj poznała swoją wierną przyjaciółkę Stacey i Jamesa. Razem uczęszczały do liceum, a Rosie marzyła, by studiować medycynę.


Wszystko zmieniło się pewnego marcowego dnia, gdy ojciec Jamesa przypomniał sobie o nim i nakazał swoim ludziom sprowadzić go do Bolonii, wbrew jego woli. Nie miał wyjścia, więc dwa miesiące później, ze swoim przyjacielem wyjeżdżają z Meksyku, rozpoczynając nowy etap życia, a tym samym porzucając przyjaciół i beztroskie życie. Rosie przez wiele lat łudziła się, że ukochany wróci, a gdy nadzieja umarła, ona postanowiła ułożyć na nowo. Teraz, gdy minęło 14 lat od ich rozstania, jest związana z Marco od dwóch lat, a James nosi obecnie imię Ermanno i jest nazywany Aniołem Śmierci. Wykonuje rozkazy ojca, którego nienawidzi, a z dawnego chłopaka nie pozostał żaden cień. Jedynie pamięć o Rosie jest żywa.


Okładka książki wzbudza niepokój, chociaż na pierwszy rzut oka wydaje się delikatna i spokojna, ale gdy przyjrzymy się jej bliżej, widać na niej ślady krwi. Nie jest to zatem słodki romans, lecz opowieść o miłości z mafią w tle. Swoją formą i przebiegiem zdarzeń odbiega od znanych standardów w tego typu powieściach i dla mnie było to miłym zaskoczeniem. Na pierwszy plan wysuwa się historia Rosie i Jamesa, ale też mamy możliwość śledzić drugoplanowe osoby i ich relacje, jeżeli chodzi o Stacey i Steven, którzy także mają za sobą dramatyczne przeżycia. Czytało mi się o ich perypetiach bez większych problemów, gdyż autorka ma styl przykuwający uwagę. Nie oszczędza bohaterom zmartwień i trudnych sytuacji, a nam, czytelnikom dostarcza wielu emocji, powodując wzrost napięcia i obawy o ich życie.


Wszystko wskazuje na to, że jest to debiut pani Joanny Lingi, o której niewiele wiadomo, ale życzę, by jej kariera pisarska nie skończyła się tylko na jednej książce. Ma ona duży potencjał i świetne pomysły, które potrafi przelać na papier. Oczywiście można zawsze do czegoś się przyczepić, chociażby do tego, że nie wszystko jest realne i możliwe do zaistnienia w rzeczywistości. Zastanawiałam się też, dlaczego autorka stworzyła bohaterów, którzy mają na początku fabuły po czternaście lat, podczas gdy ich problemy i podejście bardziej pasowałoby do nieco starszych osób. Tajemnice, które wychodzą w trakcie lektury byłyby wówczas bardziej wiarygodne, gdyby mieli oni chociażby po 16 lub 17 lat.

Zakończenie wskazuje, że pani Joanna Linga nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa w tej historii, mimo że niektóre wątki zostały doprowadzone do końca, ale jest jeszcze trochę do wyjaśnienia i rozwinięcia. Na okładce ani w opisie nie ma wprawdzie informacji, czy to jest początek serii, czy jednotomowe wydanie, ale zakończenie sugeruje kontynuację. Historia nie jest wprawdzie realna, ale autorce udało się pokazać zło tkwiące w drugim człowieku, ale też siłę miłości, która potrafi się mu przeciwstawić.

Książkę przeczytałam w ramach współpracy z wydawnictwem


22 kwietnia 2024

[62./24] 1577. - "Wyjąca wiedźma" Tom I


"Wyjąca wiedźma"
Tom pierwszy
Adam Szymkiewicz

Wydanie: I
Data premiery: 26.03.2024r.
Ilość stron: 178
Wymiary: 121x195 mm
Okładka: miękka
ISBN: 978-83-8373-052-3
Wydawca: Novae Res
Moja ocena: 4/6

„W lesie gęstym, ciemnym jak noc
Wiedźma spieszy, chce odzyskać swą moc"

Czasami okazuje się, że nie trzeba używać zbyt dużo zbędnych słów, by opowiedzieć tak wiele, jak zrobił to autor książki „Wyjąca wiedźma”. W skondensowanej formie pan Adam Szymkiewicz stworzył wciągającą kryminalną zagadkę z paranormalnym wątkiem i to ten element wysuwa się w niej na pierwszy plan.


Od razu jesteśmy wrzuceni w akcję, która dzieje się 19 lipca 2003 roku, gdy dwaj policjanci: Aleks i Robert gonią mężczyznę winnego śmierci kilku osób w brutalny sposób. Każda z ofiar została oznaczona numerem, wyznaczającym kolejność popełnianych zbrodni. Ujętego psychopatę prasa nazwała „Szalonym Jasiem”, a jego skazanie powoduje, że Aleks zaczyna słyszeć jakiś kobiecy głos wymawiający jego imię, ale to ignoruje, tłumacząc to zmęczeniem. Wkrótce dowiaduje się od pewnego księdza o legendzie, która sięga wydarzeń sprzed tysiąca lat.


„Wyjąca wiedźma” to debiut pana Adama Szymkiewicza, o którym znalazłam informację, że lubi horrory, jednak to jego pierwsze pisarskie dzieło nie jest nim w pełni. To opowieść, którą czyta się szybko i wystarczy na to jeden wieczór, gdyż nie jest to gruba książka, a raczej o niewielkiej objętości książeczka. Na niecałych 170 stronach w skondensowanej formie podążamy tropami I nie jest tutaj istotny tok śledztwa, lecz wszystko to, co się wokół niego dzieje. Ewidentnie widać, że przyczyną śmierci osób nie tkwi w realnych ramach, lecz wybiega ono poza naszą rzeczywistość. To pokazuje, że istnieją na tym świecie sprawy, w które trudno uwierzyć i które nie sposób zrozumieć i wyjaśnić racjonalnie.


Kryminalny watek autor otoczył tajemniczą otoczką o charakterze fantasy, mający swoje źródło w klątwie, jaka łączy teraźniejszość z przeszłymi wydarzeniami sprzed wielu wieków. Zabrakło mi przy tym rozwinięcia niektórych wątków, chociażby dotyczący przeszłości Roberta i Aleksa, gdy byli w domu dziecka. Również wątek romansu, jaki też się w pewnym momencie pojawia, jest bardzo pobieżny i skromnie zaznaczony, więc była to dla mnie historia niepełna, chociaż doprowadzona do końca z mocnym, ekspresyjnym zakończeniem. Sądziłam też, że wyjaśni się kwestia tego, dlaczego akurat Aleks ponosi skutki klątwy, ale też pada pod koniec książki kilka pytań, które są bez odpowiedzi, więc byłam zdziwiona napisem na ostatniej stronie, że „Wyjąca wiedźma” to dopiero pierwsza część serii. Jestem zatem ciekawa jaki pomysł ma autor na dalsze wydarzenia i mam nadzieję na nieco dłuższą formę drugiego tomu.

Książkę przeczytałam w ramach współpracy z wydawnictwem


[61./24] 1576. - "Czas zapomnienia" Tom II


"Kair, czwarta rano"
seria: Czas zapomnienia
Tom drugi
Joanna Jax

Wydanie: I
Data premiery: 27.03.2024r.
Ilość stron: 368
Wymiary: 205 x 135 mm
Okładka: miękka ze skrzydełkami
ISBN 978-83-8329-366-0
Wydawnictwo: Skarpa Warszawska
Moja ocena: 5/6

"Łatwo o czyjąś sympatię i aprobatę, gdy wszystko idzie dobrze. Gorzej, gdy pojawiają się kłopoty. To właśnie dopiero wtedy można ujrzeć prawdziwą twarz drugiego człowieka."

O Joannie Jax, jako pisarce słyszałam wiele pozytywnych słów i czytałam wiele zachwytów nad jej książkami, więc gdy tylko nadarzyła się okazja, by poznać jej twórczość, bez zastanowienia z tego skorzystałam. W moje ręce trafiła powieść „Kair, czwarta rano”, która jest drugą częścią dylogii „Czas zapomnienia”. Zamawiając ją w nakanapie.pl wydawnictwo obiecało, że będzie część pierwsza wraz z nią, ale niestety tak się nie stało, więc postanowiłam mimo wszystko ją przeczytać, bez znajomości wcześniejszych wydarzeń. I było to trudne, bo najpierw musiałam zorientować się kto jest kim i o co chodzi. Zapowiadane w opisie morderstwa już się wydarzyły w „O północy w Berlinie” i to też było mylące. Nie mam zatem porównania do niej, więc jedynie odnoszę się do tego, jak odebrałam niniejszą książkę.


Zastajemy Ann-Karin Schneider ukrywającą się pod nazwiskiem Karen Brenen i Connora Evansa, których kiedyś łączyła gorąca miłość. Jednak pewne wydarzenia doprowadziły do tego, że Karen znienawidziła Connora i przestała mu ufać. Na długi czas ich drogi się rozeszły, jednak teraz, gdy od prowadzi śledztwo w sprawie morderstw, ponownie los ich zetknął. Po łączącym ich uczuciu nie zostało nic. Ona wciąż oskarża go o czyny, których on nie popełnił. Podobnie Evans oskarża swoją dawną kochankę o zbrodnię, ale nie potrafi oddać ją w ręce sprawiedliwości. Zapewnia ją, że udowodni jej, że nie jest winny temu, co zrujnowało życie Karen. Ja od razu uwierzyłam Connorowi i domyśliłam się, prawdy i z czasem nabrałam podejrzenia co do sprawcy przestępstw, co pokazuje, że nie warto wyciągać zbyt pochopnych wniosków, co zrobiła Ann-Karen, czym mnie do siebie zniechęciła. Zachowywała się irracjonalnie, zbyt emocjonalnie, a przez to wpakowała się w kłopoty.

,,Tam, gdzie w grę wchodzą duże pieniądze, nie ma sentymentów."

Fabuła nie od razu mnie porwała, być może dlatego, że nie znałam części pierwszej i nie wszystko od razu było dla mnie jasne. Mimo jej nieznajomości, po początkowej dezorientacji, z powodzeniem odnalazłam się w dalszej części powieści. Jej akcja toczy się raczej umiarkowanie, z niewielkimi zrywami i jest umiejscowiona w dwóch przestrzeniach czasowych. Pierwsza płaszczyzna to Berlin w roku 1947, a więc krótko po wojnie. Rozgrywają się w nim bieżące wątki związane z rozwiązaniem kryminalnej zagadki i dalszymi losami relacji między głównymi bohaterami. Przeplatają się z nimi wydarzenia sprzed kilkudziesięciu lat, jakie miały miejsce w niemieckiej kolonii w południowo-zachodniej Afryce i Kairze w latach przedwojennych, sięgających czasów sprzed I wojny światowej i łączących się z ciągiem zdarzeń biegnących aż do bieżących wątków. Cofamy się aż do 1912 roku, by poznać I to tam źródło obecnych wydarzeń i kłopotów bohaterów. 

Dylogia „Czas zapomnienia” to udane połączenie kryminału retro z romansem i sensacją, ale też historycznymi wątkami ukazującymi sytuację na terenach zajętych przez okupantów w Afryce. Autorka oddała też klimat powojennego Berlina, gdzie trudno znaleźć miejsca bez zniszczeń, ale mimo to powoli ludzie powracają do swoich codziennych spraw. Wśród nich są i tacy, u których przeważa chęć zysku za wszelką cenę, ale przebieg wydarzeń pokazuje, że chciwość nigdy nie popłaca.



Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakapanie.pl



20 kwietnia 2024

[60./24] 1575. - "Ostatni"


"Ostatni"
Maciek Bielawski

Wydanie: I
Data premiery: 25.02.2024r.
Ilość stron: 488
Wymiary: 200 x 130 mm
Okładka: miękka ze skrzydełkami
ISBN: 978-83-66505-54-4

e-book:
Data premiery: 29.02.2024 r.
Rozmiar: 1,5 MB
Wydawnictwo: Książkowe Klimaty
Moja ocena: 4/6



„Całość zgarnie ten, kto przeżyje wszystkich, 
czyli ten, kto ostatecznie umrze ostatni.”

Każdy z nas chodził do szkoły przez wiele lat, w czasie których poznawał mnóstwo osób. Z jednymi relacje układały się dobrze, z innymi nieco gorzej, a byli i tacy, z którymi w ogóle nie nawiązywało się żadnych bliższych znajomości. Jakiekolwiek by one nie były, po latach, już jako dorośli ludzie z nostalgią wracamy do czasów, gdy dopiero wchodziliśmy w dorosłość, a tym samym rodzi się ciekawość, co dzieje się u naszych kolegów i koleżanek z klasy i szkoły, do której razem chodziliśmy. Z tego względu chętnie organizowane są spotkania klasowe po latach, by powspominać dawne czasy i pogadać o aktualnych sprawach. Takie spotkanie postanowili zorganizować bohaterowie książki pt.: „Ostatni”, którą czytałam w formie elektronicznej, ale jest ona dostępna też w wersji papierowej.


Rysiek, Michał, Marcin, Piotr, Bartek, Olek, Filip i Jacek to ośmiu kumpli znający się ze szkoły średniej, wychowani na przełomie lat 70. i 80. XX wieku, stanowią główne postacie tej powieści. Każdy ma za sobą inny życiowy bagaż wypełniony wspomnieniami z czasów szkolnych i w różny sposób radzący sobie z obecnymi realiami. Ich młode lata przypadły na przełomowe lata PRL-u, co zderzyło się z przemianą nie tylko ustrojową, ale też obyczajową, technologiczną i społeczną. Wraz z ich wzrastaniem i wchodzeniem w dorosłość następowały też zmiany w Polsce, o których też dowiadujemy się poprzez ich rozmowy i powroty do przeszłości. Ostatni raz widzieli się 15 lat temu i teraz stwierdzają, że to zdecydowanie jest za rzadko. Marcin rzuca pomysł częstszego spotykania się oraz założenia funduszu ostatecznego, na który będą przesyłać co miesiąc ustaloną kwotę, a jej całą uzbieraną sumę zbierze ten, kto z nich będzie żył najdłużej.


Szczerze pisząc, zupełnie czegoś innego się spodziewałam, po tym, jak przeczytałam blurb książki „Ostatni”. W jej krótkim streszczeniu głównego wątku pobrzmiewała groźna nutka i raczej oczekiwałam kryminalnej historii niż obyczajowej, a taką okazała się ta powieść. Byłam nastawiona na dynamiczną akcję i takiej nie otrzymałam. Pomysł z ustanowieniem funduszu miał ogromny potencjał, ale autor raczej postawił na ukazanie ośmiu męskich portretów ludzi, którzy po latach mają zupełnie inne postrzeganie rzeczywistości, niż to miało miejsce w czasach szkoły. Wraz z nimi poznajemy też inne osoby, które są związane z ich losami i wyłaniają się w trakcie opowiadania.

Każdy z bohaterów przedstawiony został w osobnych rozdziałach a ich wspólne losy ułożone aż w dziesięciu częściach, w których stopniowo odsłaniane są nam kolejne płaszczyzny fakty z życia poszczególnych osób. Poznajemy ich coraz lepiej i razem z nimi przeżywamy ich problemy, dylematy i codzienne sytuacje. Przebywamy z nimi od października 2018 roku, gdy mają oni po 45 lat, a kończymy w czasach pandemii w 2022 roku.


Całość prowadzona w narracji trzecioosobowej, a to daje możliwość ukazania w jednym czasie reakcji każdej ze stron. Fabuła toczy się wolno, gdyż wypełniają ją rozważania poszczególnych bohaterów, wspomnienia, wyjaśnienia, ale też opisy ich sytuacji czy sposobu myślenia. Dozowałam tę powieść po kawałku, gdyż nie byłam w stanie za jednym razem pochłonąć większej partii materiału. Powieść ma męski charakter, a kobiety są jedynie jednym z elementów życia bohaterów.

„Ostatni” to powieść złożona z różnych części, niczym puzzle, w których każdy element jest inny, ale razem tworzą wspólny życiowy wizerunek ludzi ze szkolnej ławy. Pan Maciek Bielawski stworzył opowieść na podstawie ośmiu męskich portretów pokolenia lat 70. XX wieku, które niejako są odzwierciedleniem polskich realiów, zarówno obecnych, jak i sprzed kilkudziesięciu lat. Opowiada o czasie przemian, czasie dorastania a wraz z nim o realizmie życia, który nie raz mija się z tym, co planujemy w młodości. Plany układane w przeszłości, gdy mamy po kilkanaście lat, często weryfikuje życie, a podejmowane decyzje mają wpływ na wiele spraw, które ukierunkowują nasze życie.



Egzemplarz książki otrzymałam od portalu Sztukater



19 kwietnia 2024

"Światło i mrok" Tom I - zapowiedź premiery

  24 kwietnia 2024r

premiera fascynującej książki pt.: 

"How does it feel?" 

napisanej przez Jeneane O'riley - autorkę zagadkowych, mrocznych i romantycznych książek fantasy. 

A już dzisiaj jest na mojej czytelniczej półce!


ELEKTRYZUJĄCE ELFICKIE FANTASY

Zakazana obsesja. 

Lojalność wobec rodziny. 

Trzy śmiertelne wyzwania. 

Mroczne, namiętne romantasy z wątkiem enemies to lovers.

Książka idealna dla fanów twórczości Holly Black i Sarah J. Maas.

Miłość od nienawiści dzieli jeden krok. W świecie okrutnych elfów nie ma miejsca na sentymenty, a każdy błąd może kosztować życie. A co, jeśli między śmiertelnymi wrogami pojawi się niechciane uczucie, nad którym nie sposób zapanować?


Człowiek

Kiedy rozpoczynałam swój projekt badawczy, nie sądziłam, że wyprawa do lasu skończy się w ramionach… księcia elfów. Niezwykle przystojnego i bardzo niebezpiecznego księcia elfów, który jest przekonany, że przybyłam ze świata ludzi, bo go zabić. Zdeterminowany, by się mnie pozbyć, jednocześnie pozbywając się dziwnej obsesji, którą ma na moim punkcie – postanawia poddać mnie trzem śmiertelnym próbom. Jeśli przeżyję, odzyskam wolność.

Ale jeśli nie...

Książę elfów

Nigdy nie czułem niczego poza nienawiścią i wstrętem. Dopóki nie spotkałem jej – nikczemnej, ludzkiej zabójczyni. Jest pasożytem, który bezlitośnie wczepił się w mój umysł i nie pozwala mi się uwolnić.

Marzę o tym, by dotknąć jej gładkiej skóry. Ale nie mogę sobie na to pozwolić.

Królowie z mojej krainy woleliby spłonąć niż dotknąć człowieka.

A ja boję się, że jeśli wkrótce jej nie zniszczę, to ona zniszczy mnie.


Callie Peterson jest biolożką, specjalistką od ciem. W czasie poszukiwań rzadkiej odmiany grzybów natyka się na portal prowadzący do krainy Mrocznych Elfów i wpada prosto w ramiona księcia groźnego, niezrównoważonego i oszałamiająco przystojnego. Władca bierze ją za najemną zabójczynię i wtrąca do więzienia.

Mednax do tej pory nie czuł niczego poza nienawiścią, aż do tej chwili. Jest przekonany, że Callie pojawiła się, by go zgładzić. Mimowolnie jednak ulega fascynacji i myśl o niej nie daje mu spokoju. Członkowie jego rodu woleliby raczej sczeznąć, niż dotknąć człowieka, ale on marzy tylko o tym, by poczuć pod palcami skórę Callie.

ZAKAZANA OBSESJA.
TRZY ŚMIERTELNIE NIEBEZPIECZNE WYZWANIA
JEŚLI CALLIE PRZEŻYJE,ODZYSKA WOLNOŚĆ.
CZY JĄ ODZYSKA?

O TYM W KSIĄŻCE 
KTÓRA W KSIĘGARNIACH DOSTĘPNA BĘDZIE OD 
24.04.2024r.



18 kwietnia 2024

[59./24] 1574. - "Jagiellonowie. Złoto i rdza"


Jagiellonowie
Złoto i rdza
Sławomir Leśniewski

Wydanie: I
Data premiery: 10.04.2024
Wymiary: 143x205 mm
Oprawa: zintegrowana
Liczba stron: 464
ISBN: 978-83-08-08388-8


Ebook

Data premiery: 10.04.2024
Formaty: epub, mobi
Zabezpieczenia: watermark
ISBN: 978-83-08-07936-2
Wydawca: Wydawnictwo Literackie
Miejsce wydania: Kraków

Moja ocena: 6/6


„Za Jagiellonów nie naród zawiódł, 
lecz władza.”
- Paweł Jasienica

W 2023 roku ukazała się publikacja poświęcona rodowi Piastów pt. „Drapieżny ród Piastów”, a po jej niewątpliwym sukcesie czytelniczym, pan Sławomir Leśniewski postanowił przybliżyć nam kolejny fascynujący okres naszych dziejów w swojej najnowszej książce „Jagiellonowie. Złoto i rdza”. Podtytuł jest bardzo symboliczny i doskonale współgra z tym, co działo się w czasie ich panowania. Podsumowaniem tego jest wniosek, że „Jagiellonowie nie potrafili wytworzyć wysokiej kultury politycznej ani zmusić się do solidności w rządzeniu krajem na miarę Piastów.”

Wraz ze śmiercią Kazimierza III Wielkiego w dniu 5 listopada 1370 w Krakowie skończyła się też dynastia piastowska. Był to bowiem ostatni monarcha z dynastii Piastów zasiadający na tronie Polski. Po nim nastał burzliwy czas, po którym władzę królewską objął Władysław II Jagiełło. Dziś jest to dla nas zdarzenia ważne i przełomowe w naszych dziejach, ale w tamtych czasach nie wszystko przebiegało tak prosto i bezkonfliktowo. Autor nakreśla nam ówczesną atmosferę i wydarzenia, które doprowadziły do tego momentu. Przedstawił w swojej książce charakterystykę prawie 200 lat rządów prowadzonych przez rodzinę Jagiellonów, ukazując ich cienie i blaski, które miały wpływ na wiele kluczowych wydarzeń.

Po kolei poznajemy losy Władysława II Jagiełło, Władysława III Warneńczyka, Kazimierza IV Jagiellończyka, Jana Olbrachta, Aleksandra Jagiellończyka, Zygmunta I Starego, Zygmunta II Augusta i Anny Jagiellonki. Każda z nich została przedstawiona w osobnych rozdziałach, obszernie opisujących dany okres historyczny, ukazując nam charakterystyczne cechy władców, ich wady i zalety, ale też innych osób, które były związane z ich panowaniem i życiem. Obrazowo rysuje tło historyczne, obyczaje, polityczne strategie, intrygi, rodzinne koligacje, które pozwalają poczuć atmosferę wówczas panującą. Całość uzupełniają liczne ilustracje i ryciny, co pozwala na wyobrażenie sobie opisywanych czasów.


Pan Sławomir Leśniewski jest wprawdzie z zawodu adwokatem, ale widać, że historia to jego pasja, która od wielu lat mu towarzyszy. To zaowocowało bagażem doświadczeń w popularyzowaniu dziejów naszej ojczyzny m.in. poprzez książki, których ma na swoim pisarskim koncie kilkanaście. Jego opracowanie tematu jest godne podziwu. Autor wykonał niesamowicie pracochłonny przegląd okresu panowania Jagiellonów, podpierając się nie raz znanymi autorytetami w dziedzinie historii. Pisze w sposób intrygujący, wciągający, ukazując nam różne epizody, ciekawostki, historyjki, anegdoty i fakty bardziej znane oraz te mniej popularne. Ukazuje Jagiellonów jako ród, który nie zawsze miał na uwadze dobro ogółu, a raczej przekładający „uciechy stołu i łoża nad sprawami państwa”. Są wśród nich zasłużeni chwałą władcy, ale też tacy, których rządy budzą nie stanowią chluby dla ich działań. Jawi się więc dynastia, która pozostawiła po sobie mnóstwo niezałatwionych spraw, ale też ogrom narastających problemów, które wpłynęły na kolejne pokolenia

Pan Leśniewski w ciekawy sposób opowiada o ich losach, zdradzając sprawy, o których nie usłyszymy na lekcjach historii. Przede wszystkim opisuje ludzi takimi, jacy byli, nie tylko z punktu majestatu królewskiego, jak to przedstawiają nam w suchy sposób szkolne podręczniki, ale jako ludzi z krwi i kości, z ich ułomnościami, popełniającymi błędy, nie zawsze postępującymi w sposób uczciwy i szlachetny.

„Jagiellonowie zeszli ze sceny cicho. Bez fanfar i nie podejmując walki o polityczne przetrwanie, jak uczynili to Piastowie. Opuścili ją jakby zawstydzeni tym, co po nich zostaje.”

Na lekcjach historii nigdy nie jesteśmy w stanie dokładnie wgłębić się w jakikolwiek okres naszej przeszłości, gdyż po prostu nie ma na to czasu. Poza tym podręczniki traktują zagadnienia powierzchownie, wyróżniając jedynie najważniejsze fakty i daty z danego okresu. Nie zawsze przedmiot historii jest ulubionym działem wśród uczniów, ale to dlatego, że fascynujące losy Polski nie są przedstawiane w jakiś ciekawy sposób, który wciągnąłby w swoje odmęty wypełnione pasjonującymi wydarzeniami. Z tego względu takie publikacje jak te pisane przez pana Sławomira Leśniewskiego zasługują na uwagę, gdyż w przystępnej formie pozwalają lepiej poznać naszych przodków, których decyzje i życie wpłynęły na to, jak obecnie wygląda nasz świat.



Egzemplarz książki otrzymałam od portalu 



17 kwietnia 2024

[58./24] 1573. - "Nie należę do Ciebie"


Nie należę do Ciebie
Kinga Paulina Zabiega

Wydanie: I
Data premiery: 29.02.2024r.
Ilość stron: 410
Wymiary: 130x210 mm
Okładka: miękka
ISBN: 978-83-8313-924-1
Wydawca: Novae Res
Moja ocena: 3/6

„błędy są nieodłącznym elementem życia każdego z nas. To na nich się uczymy, to one nas zmieniają.”

Rzadko piszę krytyczną recenzję, zwłaszcza jeżeli chodzi o debiuty. Niejednokrotnie miałam do czynienia z naprawdę dobrymi powieściami napisanymi przez początkujących pisarzy. Zawsze mnie coś w każdej książce intryguje, więc mam za każdym razem powody, by dostrzec coś wartościowego w treści. Z niniejszą miałam jednak problem, bo książka nie spełniła moich oczekiwań i nie potrafiłam się w nią zaangażować. Dałam jej 3 punkty na 6 ze względu na pomysł na tę historię. Gdyby była napisana nieco inaczej, wówczas naprawdę mógłby być to hit czytelniczy. Przyciągająca wzrok okładka i ciekawy opis redakcyjny skutecznie zachęciły mnie do sięgnięcia po powieść „Nie należę do Ciebie”  a do tego tytuł bardziej by pasował, gdyby na przykład brzmiał: „Nie zakochaj się we mnie". Po jej przeczytaniu pojawiła się refleksja, że nie wystarczy mieć pomysł na książkę, trzeba jeszcze umieć przełożyć swoje myśli na papier. 


Bohaterami, którzy naprzemiennie opowiadają nam o tym, co dzieje się na jej kartach są Scarlett Roberts i Silas Evans. On mieszka w Bostonie od urodzenia, czyli przez 19 lat. Tutaj się uczy,  ma swoje grono znajomych i przyjaciół, więc z tym miastem wiąże swoją przyszłość. Teraz jest w ostatniej klasie szkoły średniej, do której uczęszcza od jakiegoś czasu chętniej, odkąd cztery miesiące temu pojawiła się w niej pewna dziewczyna, a jest nią Scarlett. Jego przyjaciel, Max ostrzega go, że jest ona dziwna, stroni od ludzi i trudno z nią nawiązać kontakt. I faktycznie. Silas się o tym wkrótce przekonuje, ale w niedługim czasie ich relacja zmienia się i zawiązuje się między nimi przyjaźń. Ona bowiem nie chce angażować się w żadne głębsze związki i od razu stawia warunek, by Silas obiecał, że nigdy się w niej nie zakocha. Jej zasady zostają wystawione na próbę, gdy na jej drodze pojawia się Chris Parker, który od początku stanowi dla niej zagadkę, ale jednocześnie zaczyna ją intrygować powód jego zainteresowania jej osobą. Okazuje się, że chłopak wie o niej więcej, niż mogłaby przypuszczać.


Zaczyna się wzruszająco, wspomnieniem o zmarłym dziadku, ale nie wiem co to ma wspólnego z treścią książki. Nie ma do tego nawiązania, ani w żadnym momencie nie spotyka się ten wątek z toczącą się historią, więc nijak ma się do treści książki, której fabuła toczy się wokół zupełnie innych zdarzeń. W pewnym momencie stwierdziłam, że jestem znużona opisywaną historią, a mam za sobą dopiero niewiele ponad 1/3 jej objętości, a przed sobą jeszcze ponad 300 stron. Mimo to przeczytałam książkę do końca, gdyż miała w sobie kilka intrygujących epizodów, a przede wszystkim byłam ciekawa, dlaczego Chris nagabuje Scarlett i co z tego wyniknie.


Przede wszystkim w tej historii zabrakło mi dynamiki. Nieco lepiej jest w kilku ostatnich rozdziałach, ale ogólnie przytłacza zbyt duża ilość opisowych tekstów, a za mało jest akcji, a czasami zupełnie nie potrzebne opisy różnych czynności. Chociażby informacja, że Scarlett do godziny trzynastej zrobiła wszystko, co miała zrobić i nawet posprzątała całe mieszkanie. Wprawdzie autorka porusza niektóre sprawy, ale w sposób delikatny i niewystarczający, chociażby zagadnienie depresji i zachowania autodestrukcyjnego, ale to pojawia się jakby przy okazji, często niespodziewania, dając wrażenie, jakby autorka wpadła na ten pomysł na bieżąco, w trakcie pisania.

Czasami są niezrozumiałe sceny, np. Scarlett idzie do kina z Silasem i nagle otrzymuje smsa od Chrisa sugerującego, że one też ogląda ten sam film co oni. Bohaterka najpierw stwierdza w swoich myślach, że „Trudno jednak kogokolwiek zobaczyć, skoro w sali jest ciemno”, a gdy po seansie światła oświetlają kinową przestrzeń, ona „rozgląda się, ale czarnookiego już tu nie ma”, a przecież nawet nie była pewna, czy on tu jest.

Zbyt słabo została ukazana relacja z matką, właściwie prawie w ogóle jej nie było. Miałam często wrażenie, że dziewczyna mieszka sama i robi, co chce. Nie przekonała mnie do siebie swoim zachowaniem i swoimi problemami. Wszystko biegnie wolno, każda czynność i każdy dzień rozłożony jest na drobne elementy, a to wiąże się z długimi partiami tekstu bez dialogów. Opisowy charakter mają też prezentowane rozmowy, tzn, autorka raczej o nich opowiada, niż prezentuje. Niektóre sprawy wychodziły nagle, albo były za mało wyeksponowane, chociażby depresja bohaterki, o której ona wspomina jako swym złym doświadczeniu z przeszłości.


Wszystko biegnie wolno, każda czynność i każdy dzień rozłożony jest na drobne elementy, a to wiąże się z długimi partiami tekstu bez dialogów. Opisowy charakter mają też prezentowane rozmowy, tzn, autorka raczej o nich opowiada, niż prezentuje. Niektóre sprawy wychodziły nagle, albo były za mało wyeksponowane, chociażby depresja bohaterki, o której ona wspomina jako swym złym doświadczeniu z przeszłości. Dialogi często nic nie wnoszą do fabuły. Bywa na przykład tak, że dwie osoby się spotykają, by coś sobie wyjaśnić, ale tak naprawdę rozmowa sprowadza się do kilku zdań niczego niewyjaśniających i bohaterowie wracają do jakiś codziennych czynności, najczęściej do oglądania filmów lub przeglądania telefonu itp. Poza tym rozmowy są płytkie, zbyt ugrzecznione, zwłaszcza gdy rozmawiają faceci.


Ogromnie irytowała mnie Scarlett, która została wykreowana na samotnika z wyboru unikającego bliższych relacji. Jej postawa związana z unikaniem związków i zasada postawiona Silasowi, by on się w niej nie zakochał, była dla mnie irracjonalna, gdyż świadczy to o jej niedojrzałości emocjonalnej. Zawiodła się, bo chłopak, w którym się ona zakochała, nie odwzajemniał jej uczuć, więc się załamała. A przecież nawet się nie znali, on jej nie zauważał, gdy ona wodziła za nim wzrokiem i wzdychała do niego. Ten wątek został przedstawiony bardzo pobieżnie. Uważam, że nie był to powód do depresyjnego zachowania z okaleczaniem się włącznie. Do tego decyzje, jakie Scarlett podejmowała, także w ostatnich akapitach, były niezrozumiałe. Niby kocha, ale robi coś zupełnie przeciwnego. Poza tym prowadzi zakłamane, podwójne życie, oszukuje Silasa, ale ma do niego pretensje, że on nie był z nią szczery i ukrywał swoje sekrety. PRZECIEŻ ONA NIE JEST LEPSZA w tym momencie! I nie ma tu znaczenia rodzaj ukrywanych spraw!


Silas, chyba jedyny bohater, którego zaczęłam darzyć sympatią, ale jego historia też mnie zszokowała, bo jego przeszłość nie jest zbyt chwalebna. Ma bowiem na sumieniu decyzje, których dziś się wstydzi, ale ogólnie jest postacią, której nie da się nie lubić.

Jest jeszcze Chris, który otrzymał w tej opowieści drugoplanową rolę, a jest tutaj najbardziej intrygującą osobą.  Jego osobowość miała być wykreowana na czarny charakter z mroczną duszą, ale niezbyt wyraźnie można było to poczuć i nie do końca z nim tak było.

W ogóle brakowało mi w tej powieści emocji. Nie wystarczy bowiem napisać, że „jestem przerażona”, czy „Ja naprawdę tego nie wytrzymam. Już i tak jestem wystarczająco spanikowana”, ale trzeba jeszcze umieć to pokazać, a tego mi zabrakło: emocji ukazanych w sposób sugestywny, plastyczny i mocny, więc trudno mi było poczuć to, co czuli bohaterowi. Gdy się po raz pierwszy spotykają, on obiecuje, że jej wyjaśni wszystko, gdy ona z nim pojedzie w jedno miejsce. Scarlett robi to bez zbytniego namysłu z naiwnością. Chris wywozi dziewczynę gdzieś do lasu nad jezioro i tak naprawdę nie mówi jej nic konkretnego. Następnym razem zawozi ją do jakiegoś domu i też nie mówi po co.

Poza tym nagminnie stosowane są stwierdzenia typu „blondynka” „blondyn, „szatyn”, „niebieskooka”, „czarnooki” itp. jako określenia osoby, o której jest mowa, lub która akurat się odzywa, czy robi jakiś ruch. Brzmi to sztucznie i niestety, jest coraz częstym trendem wśród młodych debiutantów. „Blondynka opuszcza wzrok”, „Blondyn nalegał”, „mój przyjaciel rozmawia z zielonooką”, „czarnooki nie odzywa się” itp.

Zaznaczam, że to moja subiektywna ocena i ktoś inny może ją odebrać inaczej. Według mnie autorka musi jeszcze wiele się nauczyć, gdyż ma z pewnością dobre pomysły, ale gorzej z wykonaniem. Do tego wszystkiego – bezsensowne zakończenie, a właściwie niedokończona opowieść i nie za bardzo rozumiem, dlaczego akurat ta scena była epilogiem. Z reguły to część fabuły, która ukazuje jakieś dalsze losy bohaterów, jest jakby podsumowaniem, a tu mamy niedokończoną scenę, co daje pole do kontynuacji, ale musiałaby być bardziej dopracowana. Mam nadzieję, że autorka weźmie te uwagi do serca i druga część tej historii będzie znacznie lepsza. O tym, że musi powstać ciąg dalszy tej historii, jestem przekonana, gdyż tak to wszystko nie może się skończyć. 

Książkę przeczytałam w ramach współpracy z wydawnictwem



Popularne posty