"Droga do władzy"
Spin-off Konsorcjum
Tom drugi
A.S. Sivar
„razem możemy wszystko”
Gdy celem jest odzyskanie wolności, wszystko inne przestaje się liczyć. Jedyną przeszkodą w osiągnięciu upragnionego spokoju może okazać się… miłość. W drugiej odsłonie spin-offu trylogii „Konsorcjum”, zatytułowanej „Droga do władzy”, te dwa aspekty — wolność i uczucie — nie tylko stają sobie na drodze, ale zaczynają ze sobą konkurować. Zander, który od początku marzy o odejściu z organizacji, musi zmierzyć się z tym, że jego serce nie chce współpracować z planem. Iga, choć mocno związana z Konsorcjum, nie potrafi zignorować emocji, które zaczynają ją łączyć z mężczyzną, który miał być tylko jej ochroniarzem.
To, co się dzieje na kartach książki i wokół jakiego wątku toczy się akcja, jest raczej drogą do wolności, niż do władzy, a to sugeruje tytuł. Jednak nie dotyczy on bezpośrednio głównych bohaterów, ale ma ogromny wpływ na to, jak potoczą się ich dalsze losy. Gdy wydaje się, że ich cel jest już blisko, nagle przeszłość ponownie wkracza brutalnie w ich życie, rozdrapując stare rany.
W „Cenie wolności” Zander został wyznaczony przez Nadię do ochrony Igi, z jednym warunkiem – nie może ją traktować, jako kolejną swoją zdobycz. Miał wykonać zadanie i odejść. Ale życie, jak to bywa w świecie kreowanym przez panią Sivar, nie poddaje się prostym regułom. Między ochroniarzem, a jego podopieczną rodzi się uczucie, które nie powinno się zdarzyć. Oboje wiedzą, że nie mogą być razem, bo ona chce zostać w organizacji, a on marzy o odejściu z niej. Ich cele są sprzeczne, a emocje coraz silniejsze. Iga i Zander stają przed wyborami, które rozdzierają ich wewnętrznie. Serce podpowiada jedno, rozum drugie, a przeszłość nie daje o sobie zapomnieć. Gdy stare demony wracają, a zagrożenie zbliża się nieubłaganie, wszystko, co znali, może runąć w jednej chwili.
Głównie obserwujemy wszystko z perspektywy Igi, która wciąż nie potrafi zaufać komukolwiek. Nie raz wyciąga błędne wnioski z tego, co widzi i słyszy, niepotrzebnie wszystko analizuje, a to sprawia, że wciąż ma mętlik w głowie i duszy. Zamiast po prostu porozmawiać, wyjaśnić zapytać, ona woli w samotności wszystko przeżywać. Jak bardzo się myli możemy zobaczyć, gdy poznajemy wersję Zandera, który jako narrator pojawia się znacznie rzadziej niż Iga. A szkoda, bo często byłam ciekawa jego spojrzenia na daną sytuację. Dzięki takiej narracji możemy dogłębnie wnikać w osobowość postaci i razem z nimi przeżywać ich emocje. Po nienawiści nie ma już śladu, ale też nie ma całkowitego rozejmu.
Pani Sivar nie obniża poziomu swego pisarskiego talentu, dając nam, czytelnikom niejednokrotnie mocne przeżycia. Sprawia, że krew buzuje w żyłach, a emocje uderzają ze zdwojoną mocą. Napięcie wciąż jest obecne, a każda strona pulsuje emocjami, które wciągają niczym wir. Po raz kolejny zanurzamy się w świat pełen mroku, ryzyka i magnetyzującej intensywności, gdzie granice między dobrem a złem, uczuciem a rozsądkiem, zacierają się w dramatycznych okolicznościach.
„Droga do władzy” to powieść, która nie pozwala się oderwać. Sivar mistrzowsko buduje napięcie, wprowadzając wątki mafijne, zdrady, tajemnice i brutalną rzeczywistość świata Konsorcjum. Wróg, który powinien zostać unicestwiony, powraca, a gra o władzę nabiera tempa. Zander staje przed wyborem: chronić Igę zgodnie z powierzonym mu zadaniem czy walczyć o nią do końca, nawet jeśli oznacza to życie z długiem, którego nie da się spłacić. To właśnie w tej części dylogii A.S. Sivar pokazuje, że droga do wolności czasem prowadzi przez uczucia, które komplikują wszystko. Miłość, która miała być zakazana, staje się największym zagrożeniem — nie tylko dla planów bohaterów, ale dla ich bezpieczeństwa, lojalności i przyszłości.
Zarówno w tomie pt.: „Droga do władzy:, jak i w pierwszej części „Cena Wolności”, autorka daje im więcej przestrzeni. pozwalając rozwinąć osobowości i relacje, które wcześniej były tylko tłem. Możemy ich lepiej poznać i zrozumieć. Wątkiem pobocznym jest między innymi relacja Sandry i Bastiana — ich uczucie, napięcia i sprzeciw Zandera wobec ich związku budzą emocje i zostawiają niedosyt. Z ogromną chęcią ujrzałabym ich własną opowieść. Osobną książkę, osadzoną w tym samym świecie, ale skupioną na ich perspektywie, ich walce o miłość i miejsce w strukturze Konsorcjum. To duet, który zasługuje na więcej niż tylko wątek poboczny.
Pomysł stworzenia spin-offu trylogii Konsorcjum uważam za wyjątkowo trafiony. Dzięki niemu czytelnicy mogli ponownie spotkać znane postacie, ale też pozostać w charakterystycznym, mrocznym klimacie, który A.S. Sivar zbudowała z taką konsekwencją. To dylogia, która łączy intensywny romans z dramatem mafijnym, psychologicznym podłożem i mrocznym thrillerem. Wgłębiamy się bowiem w postacie, w ich umysły, razem z nimi analizujemy sytuację, przeżywamy wszelkie rozterki i problemy. Nie tylko śledzimy losy bohaterów, ale też przeżywamy ich rozterki, lęki i nadzieje. Opowiada o miłości, która nie powinna się zdarzyć, o lojalności, która może zniszczyć, i o przeszłości, która nie daje spokoju.
Recenzja tomu I "Cena wolności"
Książkę przeczytałam w ramach współpracy z wydawnictwem
Data premiery: 24.09.2025r.
Ilość stron: 434
Wymiary: 130x210 mm
Okładka: miękka ze skrzydełkami
ISBN 978-83-8423-085-5
Wydawnictwo: Amare
Moja ocena: 6/6








Wiem komu na pewno ta historia przypadnie do gustu.
OdpowiedzUsuńDla osób lubiących takie klimaty to świetna propozycja czytelnicza.
OdpowiedzUsuńZ pewnością znajdą się zagorzali czytelnicy tej serii.
OdpowiedzUsuńUwielbiam tę serię 😊
OdpowiedzUsuńZachęciłaś mnie do przeczytania, tylko nie wiem, kiedy, bo stosy czekają na zmiłowanie. :) Dobrego!
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się fabuła książki, więc chętnie po nią sięgnę. Może jedynie trochę irytować zachowanie głównej bohaterki, ale to jedyny minus :)
OdpowiedzUsuń