"Forget me not"
Ludka Skrzydlewska
„Może nigdy nie zapamiętam twarzy moich bliskich,
ale to nieważne.
Bo moje serce zawsze ich rozpozna.”
Moja sympatia do książek pani Ludki Skrzydlewskiej narodziła się w chwili, gdy przeczytałam jej książkę „Niepokorne serca”, którą przeczytałam kilka lat temu. Od tamtej pory z każdą kolejną książką utwierdzam się w przekonaniu, że autorka doskonale wie, jak poruszyć czytelnika, wciągnąć go w emocjonalny wir i zostawić z refleksją – czasem gorzką, czasem słodką, ale zawsze autentyczną. Gdy więc w moje ręce trafił e-book „Forget Me Not”, nie miałam wątpliwości, że czeka mnie kolejna literacka przygoda, której nie będę chciała szybko zakończyć. I nie pomyliłam się.
Od pierwszych stron zostajemy wrzuceni w sam środek dramatycznych wydarzeń. Astra Flanagan przyłapuje swojego narzeczonego Patricka na zdradzie, co okazuje się zaledwie początkiem jej osobistego koszmaru. Patrick nie tylko łamie jej serce, ale też skutecznie niszczy jej zawodowe i prywatne życie – pozbawia ją mieszkania, pracy i wsparcia zespołu. Astra, zmuszona do reorganizacji całego swojego świata, trafia do baru w centrum San Francisco, gdzie próbuje utopić smutki w alkoholu.
Tam poznaje tajemniczego nieznajomego – przystojnego, wycofanego, ale wyraźnie zainteresowanego rozmową. Między nimi szybko rodzi się chemia, a wieczór kończy się w hotelowym pokoju. Astra ucieka z samego rana, nie podając nawet swojego imienia. Wkrótce okazuje się, że ta noc miała konsekwencje – klasyczny motyw niespodziewanej ciąży powraca, ale Skrzydlewska potrafi nadać mu świeżości i emocjonalnej głębi.
My, jako czytelnicy szybciej niż Astra poznajemy tożsamość tajemniczego mężczyzny. To Thane Lennox, nowy team leader w jej pracy. Spotkanie na zebraniu jest pełne napięcia, zwłaszcza, że Thane zdaje się jej nie pamiętać. Astra, która liczyła na choćby cień emocjonalnego śladu po wspólnej nocy - musi zmierzyć się z rozczarowaniem i nową zawodową dynamiką. Nie wie, że to nie jest związane z lekceważeniem przez Thane wspólnej nocy, lecz przyczyna leży w zupełnie innym fakcie, ale tego nie zdradzę, by nie popsuć niespodzianki.
Tłem dla wydarzeń jest środowisko firmy zajmującej się projektowaniem i tworzenie gier komputerowych, a więc mamy do czynienia z pracą biurową w korporacyjnym zespole ludzi. Z tego względu powieść można zaliczyć do romansu biurowego.
Przez całą fabułę prowadzi nas Astra i nie raz brakowało mi spojrzenia Thane’a na niektóre epizody. Wprawdzie jako bonus, na końcu książki poznajemy jego perspektywę, ale tylko w kilku sytuacjach, a to dla mnie za mało. Naprzemienna relacja byłaby bardziej pełna i ciekawa. Perspektywa Thane’a pokazuje, jak bardzo Astra myli się w swoich osądach i wnioskach, które powstają w jej umyśle. To utwierdza w przekonaniu, że błędem jest wyciągać pochopne wnioski nie znając prawdziwych motywów i zdania drugiej osoby.
Pani Skrzydlewska pisze lekko, ale nie banalnie. Jej dialogi są żywe, postacie mają wyraziste charaktery, a tempo narracji nie pozwala się nudzić. Co ważne – autorka nie boi się trudnych tematów, takich jak manipulacja, samotność czy potrzeba akceptacji. Wszystko to podane jest w przystępnej, emocjonalnej formie, która trafia do czytelnika. Świetnie buduje napięcie między bohaterami, balansując między romantyzmem a dramatem, między nadzieją a rozczarowaniem.
Jedyne moje zastrzeżenie dotyczy tytułu w języku angielskim. To niestety częsty zwyczaj u pisarek, zwłaszcza młodego pokolenia. Nie wiadomo dlaczego taki trend zapanował, ale z pewnością byłoby lepiej, gdyby tytuł brzmiał po polsku, czyli w tym przypadku „Nie zapomnij o mnie”. „ Forget Me Not” brzmi ładnie, ale w kontekście polskiej powieści, bardziej naturalne byłoby użycie rodzimego języka. W tym przypadku polska wersja byłaby równie chwytliwa, a może nawet bardziej emocjonalna.
Fabuła „Forget Me Not” oparta jest na dobrze znanych motywach, które wielokrotnie przewijały się w literaturze obyczajowej i romansowej. Na pierwszy rzut oka można by pomyśleć, że to zlepek schematów, ale nic bardziej mylnego. Pani Ludka Skrzydlewska udowadnia, że nawet najbardziej klasyczne rozwiązania fabularne mogą zyskać nową jakość, jeśli zostaną odpowiednio opowiedziane. Miałam wrażenie, że autorka postanowiła umieścić w jednej powieści wiele schematycznych, typowych i często spotykanych rozwiązań, takich jak jednorazowa przygoda, konsekwencje w postaci ciąży, ukrywanie jej, nieporozumienia, problemy z byłym narzeczonym i wiele innych. Autorka zgrabnie splata te wątki w spójną, romantyczną i angażującą historię, która nie nuży, lecz wciąga z każdą kolejną stroną. Bohaterowie są pełnokrwiści, ich emocje autentyczne, a relacje, mimo że oparte na znanych schematach, mają w sobie coś świeżego i nieprzewidywalnego.
To trochę tak, jakbyśmy weszli do dobrze znanego pomieszczenia, które nagle zyskało nową barwę i wystrój. Niby wszystko jest na swoim miejscu, ale odbieramy je zupełnie inaczej — z zaciekawieniem, z przyjemnością, z nową perspektywą. Pani Skrzydlewska nie próbuje na siłę zaskakiwać, ale z wdziękiem i lekkością pokazuje, że w literaturze nie chodzi tylko o oryginalność, lecz o sposób opowiedzenia historii. A ten sposób — w jej wykonaniu — zdecydowanie zasługuje na uwagę.
Książkę przeczytałam w ramach współpracy z wydawnictwem
Data wydania książki drukowanej i e-booka: 24.06.2025r.
Wymiary: 140x208 mm
Ilość stron: 416
Okładka: miękka
ISBN Książki drukowanej: 978-83-289-2211-2
ISBN Ebooka: 978-83-289-2839-8
Rozmiar pliku Pdf: 2.7MB
Rozmiar pliku ePub: 3.5MB
Rozmiar pliku Mobi: 8.1MB
Wydawnictwo: Editio Red
Moja ocena: 6/6
Dobrze, że autorka nie pisze banalnie. To mnie zachęca do lektury.
OdpowiedzUsuńJeśli kiedyś natrafię na tę książkę, to na pewno znajdę dla niej czas.
OdpowiedzUsuńTakie historie bardzo lubię!! Już wiem, że muszę przeczytać!
OdpowiedzUsuń