POD PATRONATEM OAZY RECENZJI
"Gdy ucichną dęby"
Aleksandra Palasek
„Nasi bogowie karzą za złe uczynki, ten Bóg każe całe życie żałować swoich decyzji i pokazywać, jak wielką skruchę się w sobie trzyma.”
W prastarych puszczach być może rosną jeszcze dęby, które pamiętają dawno minione czasy. Rosną sobie od wielu wieków i gdyby wsłuchać się w ich szum, być może opowiedziałyby nam nie jedną historię. Być może taką, jaką spisała autorka książki „Gdy ucichną dęby” o Gniewku i Sławie, którym nie dane było być razem przez całe życie. . Aleksandra Palasek stworzyła poruszającą powieść, która balansuje między miłością a przetrwaniem, między światłem wewnętrznym a ciemnością otaczającej rzeczywistości. Zabiera nas w podróż do wczesnego średniowiecza — epoki duchowego rozdarcia, kulturowych przemian i brutalnej codzienności.
To czasy, gdy chrześcijaństwo coraz bardziej wnika w ziemię naszych przodków niszcząc brutalnie wszystko, co było ważne wcześniej, ale duch starego świata nie daje o sobie zapomnieć. Autorka nie boi się brutalności, ale traktuje ją z narracyjną dojrzałością — opisy są sugestywne, miejscami wręcz bolesne, lecz nigdy nieprzesadne.
Na tle tej brutalnej rzeczywistości rozgrywa się przejmująca historia Gniewka i Sławy — dwójki młodych ludzi, których los połączył w chwili narodzin, a później okrutnie rozdzielił. Ich relacja, początkowo pełna niewinności, zostaje wystawiona na najcięższą próbę, gdy los postanawia ich rozdzielić. Coś, co nigdy nie miało się wydarzyć, zmienia ich życie o sto osiemdziesiąt stopni. W świecie, gdzie handel ludźmi jest powszedni, a zasady moralne właściwie nie istnieją, przetrwanie wymaga siły nie tylko fizycznej, lecz także duchowej.
Autorka z wyjątkową wrażliwością i literackim wyczuciem przedstawia dramat jednostki w zderzeniu z bezlitosną historią. Ukazuje chrystianizację nie jako triumf wiary, lecz jako bolesne ścieranie się światów wiary naszych przodków z narzuconą doktryną. Tło historyczne jest bogate i zróżnicowane: akcja dzieje się zarówno na ziemiach Polan, jak i wśród duńskich wikingów. Nie stroni od pokazania cierpienia, samotności i psychicznego rozdarcia. Stworzeni przez nią bohaterowie są pełnokrwiści, niedoskonali, poddani próbom, które wymagają od nich nie tylko fizycznego przetrwania, ale duchowej walki o resztki człowieczeństwa. Dzięki subtelnie prowadzonej narracji, czytelnik nie tylko śledzi ich losy, ale wręcz czuje ich ból, lęk i wewnętrzne rozdarcie.
Styl pisarski autorki wyróżnia się plastycznością i wyrazistością. Opisy są sugestywne, często brutalne, ale nigdy nieprzesadne. Dialogi brzmią naturalnie, a psychologiczne portrety bohaterów, zwłaszcza ich wewnętrzne rozdarcia, lęki i chwile załamania — przekonują swoją prawdziwością. Pani Palasek nie idealizuje postaci, lecz pozwala im być słabymi, zagubionymi, a przez to głęboko ludzkimi. Gniewko i Sława są nie tylko ofiarami swoich czasów, ale też lustrem, w którym odbijają się lęki, nadzieje i załamania człowieka tamtej epoki. Sposób narracji prowadzony w trzeciej osobie jest plastyczny i naturalny, dialogi brzmią autentycznie, a struktura powieści prowadzi nas przez kolejne warstwy cierpienia, miłości i duchowej walki.
Miałam problem z osadzeniem tej historii w czasie, bo: w powieści występuje Otton I jako cesarz niemiecki, wiec Bolesław (jeszcze nie Chrobry) był wówczas dzieckiem, a nie dorosłym mężczyzną, jak to jest w fabule. W czasach Ottona I, realnym władcą Polski, a właściwie państwa Polan, był Mieszko I, ojciec Bolesława. Z kolei Harald Sinozęby, który również ma w tej opowieści swoje miejsce, rzeczywiście panował w tym samym okresie, co Otton I, ale z kolei nie był współczesny Bolesławowi jako władcy.
Wniosek: Niektóre elementy historyczne budzą zastrzeżenia, ale to można traktować jako licentia poetica, czyli świadomy zabieg artystyczny, pozwalający na stworzenie alternatywnego obrazu epoki. Nie jest to bowiem kronika, ani historyczne opracowanie, lecz opowieść z krwi i kości, której celem nie jest rekonstrukcja, lecz refleksja nad tym, do czego zdolny jest człowiek, nawet ten, który nazywa siebie chrześcijaninem.
„Gdy ucichną dęby” to nie tylko wzruszająca historia miłości i rozdzielenia. To opowieść o walce z samym sobą, o cenie człowieczeństwa, o duchowej podróży przez świat, który zapomniał, czym jest współczucie. Pani Aleksandra Palasek nie tylko opowiada historię, lecz zmusza do konfrontacji z pytaniami o tożsamość, wiarę i cenę człowieczeństwa, ale też rozbieżność między tym, co głoszą wyznawcy Chrystusa i tym, co czynią. Ich czyny nie mają nic wspólnego z dobrocią, miłosierdziem, współczuciem czy łagodnością. To stanowi wyraźne tło w powieści. Chrystianizacja nie jawi się tu jako świetlista droga ku zbawieniu, ale jako brutalny proces, których pochłania wiele istnień niezgadzających się na taką transformację.
Autorka zestawia słowiańskie i nordyckie wierzenia z narzucanym chrześcijaństwem, pokazując duchową walkę, jaka toczy się nie tylko w społeczeństwie, ale i w duszach jednostek. Stawia tym samym pytania o tożsamość i wiarę, ale też pokazuje rozbieżność między tym, co głoszą wyznawcy Chrystusa, a tym, jak postępują. Ich czyny często przeczą ideałom dobroci, miłosierdzia, współczucia czy łagodności — i to właśnie te kontrasty czynią historię tak boleśnie prawdziwą.
Nie zdradzę zakończenia, jeżeli napiszę, że nie takiego finału się spodziewałam i to jest najsłabszy punkt tej historii. A jednak, mimo tego rozczarowania, nie sposób odmówić tej powieści siły przekazu. „Gdy ucichną dęby” nie jest historią, którą się tylko czyta. To opowieść, która rezonuje długo po zamknięciu książki, zmusza do zadawania pytań o własne korzenie, o to, co tracimy w imię postępu i jaką cenę płacimy za cywilizację.
Dęby milkną, ale wciąż słychać ich echo. To echo rozdzierającej tęsknoty za utraconym światem, w którym miłość, wierzenia i człowieczeństwo nie były jeszcze towarem ani politycznym narzędziem. Pani Palasek przypomina, że historia to nie tylko daty i imiona, ale przede wszystkim emocje zapisane w ciałach, duszach i opowieściach takich jak ta. Ta książka jest jak szum starego drzew: nie zawsze jednoznaczny, czasem chropowaty, ale niosący coś więcej niż słowa. I właśnie dlatego warto się w niego wsłuchać.
Książkę przeczytałam w ramach współpracy z wydawnictwem
Data premiery: 09.07.2025r.
Ilość stron: 252
Okładka: miękka ze skrzydełkami
Wymiary: 205 x 143 mm
ISBN: 978-83-8290-755-1
Wydawnictwo: WasPos
Moja ocena: 4,5/6
Super! Gratuluję ciekawego patronatu!
OdpowiedzUsuńChcę poznać tę historię.
OdpowiedzUsuń