Córki hrabiny
Zofia
Tom pierwszy
Urszula Gajdowska
„Wrażenia są jak wiatr, zmieniają się w zależności od kierunku, w którym wieje”
Kilka miesięcy temu zakończyłam lekturę trylogii „Domek nad Biebrzą” Urszuli Gajdowskiej, gdzie śledziliśmy losy synów hrabiny Modlińskiej oraz osób uwikłanych w ich historię. Nie przypuszczałam, że w kolejnej serii spotkam ponownie część bohaterów – tym razem w trylogii „Córki hrabiny”, której akcja rozgrywa się jedenaście lat później, czyli w 1835 roku. Pierwszy tom skupia się na Zofii, najstarszej córce hrabiny, wdowie po Edmundzie poległym w powstaniu listopadowym.
Już od pierwszych stron zostajemy wrzuceni w wir wydarzeń: Zofia pędzi konno przez las, uciekając przed rosyjskimi szpiegami. Chwilę wcześniej podsłuchała ich rozmowę o starej mapie i skarbach Złotej Ordy, a to temat, który od lat ją fascynuje. Zresztą nie tylko ta historia, ale w ogóle ona kocha dawne księgi, zwoje i legendy o ukrytych bogactwach, które zawsze rozpalały jej wyobraźnię.
W dworku Modlińskich pozostały wyłącznie kobiety, które mimo trudnych czasów radzą sobie znakomicie. Teraz jednak żyją pod czujnym okiem rosyjskich żołnierzy. Wśród nich znajduje się Linas Lulejko – litewski arystokrata i dawny przyjaciel rodziny. Dla Zofii był kiedyś jak brat, a jej mąż Edmund ufał mu bezgranicznie. To właśnie Edmund cztery lata wcześniej osłonił Linasa własnym ciałem, ratując go przed pojmaniem, za co sam zapłacił najwyższą cenę. Widok człowieka, który niegdyś był tak bliski ich rodzinie, a dziś stoi po stronie wroga, budzi w Zofii gniew i bolesne poczucie zdrady.
Wkrótce w majątku pojawia się Taras Urutej – Tatar z Krymu, który po trzynastu latach wraca, by odzyskać fragment mapy ukryty niegdyś w posiadłości Modlińskich. Jego przybycie staje się początkiem ciągu wydarzeń pełnych napięcia i tajemnic. Od tej chwili losy bohaterów splatają się w opowieść, w której niebezpieczeństwo, sekrety, zagadka dawnej mapy i rodzące się uczucia tworzą barwny, emocjonujący kolaż.
Tom otwierający trylogię „Córki hrabiny”, w którym autorka prowadzi nas przez świat pełen napięcia, emocji i niespodziewanych zwrotów, kreśląc fabułę, która nie pozwala oderwać się od książki. Splatają w niej elementy romansu, przygody i metafizyczne, które nadają całości nieco mistycznego charakteru. Bohaterowie są wielowymiarowi, pełni sprzeczności i emocji, a ich losy angażują od pierwszych stron. Rodzinne sekrety, tajemnicza mapa prowadząca do skarbu i dramatyczne wybory nadają opowieści intensywności, a tło XIX wieku z jego konwenansami i społecznymi ograniczeniami, dodaje autentyczności. To wszystko oddane poprzez piękny styl pisania, który spotyka się już coraz rzadziej. Poprzez użycie bogatego słownictwa złożonego z sugestywnych opisów, metafor, malowniczych scen możemy bez problemów wyobrazić sobie to, co dzieje się na kartach powieści.
Klimat fabuły książki "Zofia" przywołuje atmosferę dawnych powieści awanturniczych, w których nie brakuje ekspresyjnych pojedynków, intryg, niebezpieczeństw, romantycznych uniesień i wielu sytuacji, w których trzeba dokonywać trudnych wyborów. Autorka przywołuje swoim sposobem prowadzenia wydarzeń dawne powieści w stylu płaszcza i szpady. Może nie cały czas, ale jest wiele zwrotów akcji, które budzą takie skojarzenia. Prym wiodą tu kobiety, które nie pozostają w tle wydarzeń i odważnie stawiają czoła wrogom. Nie poddają się łatwo konwenansom i ograniczeniom stawianym społeczeństwo. Są silne, odważne, nieustępujące mężczyznom i razem z nimi uczestniczą w wypełnianiu misji.
Autorka ma niesamowity talent w ukazywaniu wydarzeń z różnych perspektyw w narracji trzecioosobowej oraz dbałości o szczegóły, tło historyczne i łączenia ze sobą kilku wątków. Lektura nie tylko bawi i wzrusza, lecz także skłania do refleksji nad przemianami światopoglądowymi ostatnich dwóch stuleci. Obok akcji pełnej intryg, pościgów i pojedynków, podążania za odkrywaniem tajemnic i poszukiwaniem skarbu pojawiają się elementy magii, a to dodaje dodatkowego uroku całej powieści. Pojawia się też miłość, która musi pokonać niechęć zbudowaną na nieporozumieniach i fałszywych opiniach, co przypomina motyw od nienawiści do miłości, ale ubrany w zupełnie inne szaty.
Urszula Gajdowska tworzy postaci niejednoznaczne, pełne pasji i sprzeczności, dzięki czemu ich losy angażują i wywołują silne emocje. Poza talentem pisarskim obdarzona jest też niezwykłą umiejętnością tworzenia rysunkowych portretów. Widać to na jednej z pierwszych stron książki, gdzie znajduje się urokliwy portret Zofii nakreślony delikatnymi kreskami, by ukazać nam wygląd bohaterki według wyobrażeń autorki. Ten ilustratorski akcent pięknie dopełnia całość, podkreślając, jak wszechstronną i wrażliwą artystką jest pisarka.
"Córki hrabiny. Zofia" to książka, która nie pozwala się nudzić, gdyż biegnące szybko kolejne epizody nie raz powodują szybsze bicie serca, podnosząc emocje i skutecznie wnikają w nasze umysły. Czytając o przygodach sióstr Modlińskich świetnie się bawiłam i razem z nimi przeżywałam emocje. To powieść dla tych, którzy lubią połączenie kilku elementów literackich, w którym wątek romansu ujęty został w sposób odmienny od tych, które mogłam do tej pory poznać. Ogromnie się cieszę, że mam od razu na swojej półce pozostałe dwie części trylogii, gdyż finałowe rozdziały pierwszego tomu zapowiadają, że kontynuacja tej historii będzie równie fascynująca.
Książkę przeczytałam w ramach współpracy z wydawnictwem
Data premiery: 11.06.2025r.
Ilość stron: 264
Okładka: miękka ze skrzydełkami
Wymiary: 145 x 205 mm
ISBN 978-83-68302-31-8
Wydawnictwo: Szara Godzina
Moja ocena: 6/6








Brzmi super! Sama nie wiem czy sięgnęłabym po tę książkę, rzadko czytam takie powieści ale po twojej recenzji mam wielką ochotę poznać tę historię 🥰
OdpowiedzUsuńBrzmi bardzo interesująco :) lubię powieści z kobietami w rolach głównych, dlatego myślę, że ta książka przypadnie mi do gustu, a może skuszę się na całą serię :)
OdpowiedzUsuńTej serii autorki jeszcze nie czytałam. Wszystko więc przede mną.
OdpowiedzUsuń