12 października 2019

508. - "Dziękuję i zapraszam ponownie"


Dziękuję i zapraszam ponownie
Agata Majchrzak

Wydanie: I
Rok wydania: 2019
Format: 121 x 195 mm
Okładka: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 206
Redakcja: Natalia Czerniak
Korekta: Elżbieta Zasempa
Okładka: Anna Piwnicka
Skład: Michał Kacprowicz
Druk i oprawa: Elplil
Wydawca: Novae Res

„kobiety są dziwne. Zawsze znajdą jakiś powód do zmartwień“

źr. zdjęcia: Facebook,
strona autorki
Agata Majchrzak studiowała polonistykę ale w swoim zawodzie pracowała bardzo krótko. Potem została zatrudniona w jednym z supermarketów, co stało się kanwą jej debiutu literackiego pt.: „Dziękuję i zapraszam ponownie“.

Książka powstała pod wpływem literatury Danielle Stell i miała być prezentem dla mamy autorki. W efekcie spod jej pióra wyszło opowiadanie, które nie przypomina stylu znanej pisarki. Jej fabuła została umieszczona w jednym z polskich miast, w którym mieszka sympatyczna Ula.


Ula jest trzydziestoletnią singielką, która jest wierna swoim zasadom. Życie stawia przed nią rożne problemy, z których największym jest brak życiowego partnera. Chciałaby mieć u boku kogoś, z kim mogłaby dzielić swoje radości i smutki ale jak do tej pory nikogo takiego nie spotkała, tym bardziej, że jest niepoprawną romantyczką i marzy jej się przysłowiowy książę na koniu. 

Pracuje w jednym z supermarketów jako kasjerka, mimo że jest absolwentką historii sztuki. Niestety, twarde realia polskiej rzeczywistości nie pozwoliły jej spełniać się w swoim zawodzie, więc musiała podjąć się zajęcia, które nie daje jej satysfakcji pod żadnym względem. Marzy jej się praca w muzeum, archiwum lub przy konserwacji zabytków. Jednak sytuacja nie daje szans na ich spełnienie.


Nagle pojawia się możliwość odmiany życia, w momencie gdy po dłuższej nieobecności pojawia się  matka Uli, która składa córce nieoczekiwaną propozycję. Niestety, Ula nie chce utrzymywać z nią żadnych kontaktów, mimo że kocha ją ale nigdy nie czuła się przez nią kochana. 

Patrząc na okładkę, można się spodziewać romantycznej historii o miłości i z tą nadzieją sięgnęłam po tę książkę. Widać na niej roześmianą dziewczynę w otoczeniu różowych serduszek. Tymczasem śledzimy codzienne zmagania młodej dziewczyny w pracy i jej dylematy sercowe, ale nie ma w tym romantycznej, porywającej miłosnej historii. Miłość jest tu raczej tłem fabuły i celem, do o jakim śni główna bohaterka.

Autorka w dużej części skupiła się na warunkach pracy w dużych supermarketach, mobbingu, relacjach między pracownikami a pracodawcami. Na przykładzie Uli, pokazuje realia pracy w naszym kraju, gdzie  ludzie nie realizują się w swoim zawodzie. Często mają oni wysokie wykształcenie, ale życie zmusza ich do podejmowania zupełnie odmiennej profesji, od tej którą chcieliby wykonywać. Tytułowe „Dziękuję, zapraszam ponownie“ to kwestia wypowiadana przez bohaterkę wielokrotnie w ciągu dnia, gdy siedzi przy kasie i obsługuje klientów.

Niezrozumiała była dla mnie forma narracji, która została poprowadzona w osobie trzecioosobowej ale też pierwszoplanowej.  Nie jest to jednak relacja głównej bohaterki, lecz obserwatora, którym jest sąsiad Uli. Ona go nie zauważa a on śledzi każdy jej krok, przygląda się jej pracy i zmaganiom z codziennymi problemami. O ile można to jakoś sobie wytłumaczyć, to zupełnie nie wiadomo jak wniknął on w umysł swojej sąsiadki, gdyż zna także jej emocje a nawet myśli. Narrator opowiada o Uli tak, jakby towarzyszył jej w każdej chwili jej życia, nawet wówczas, gdy wstaje ona rano i szykuje się do pracy, rozmawia ze swoją przyjaciółką Ewą albo  w czasie pobytu w Spa, do którego Ula pojechała sama. Jego zabawne komentarze, spostrzeżenia i dystans do własnej osoby niejednokrotnie wywołują uśmiech na twarzy i to nadaje całej książce pewnej lekkości.

Autorka uświadamia, że przez życie zawsze łatwiej iść z kimś, kto wesprze opiekuńczym ramieniem, pocieszy w trudnych chwilach i na którego możemy liczyć w każdej sytuacji. Niestety, nie zawsze wszystko układa się po naszej myśli. Ula nie dostrzega miłości, która jest obok niej i dlatego wciąż jest sama. Los podstawia jej okazję, której ona nie wykorzystuje. Gdy w końcu podejmuje jakieś decyzje, które mogą wpłynąć na jej życie, to nagle powieść urywa się, pozostawiając czytelnika w konsternacji i zaskoczeniu. Tak właśnie kończy się ta książka, niespodziewanie i w najmniej oczekiwanym momencie. Zakończenie - nijakie, nie dające satysfakcjonującej odpowiedzi ani nie przynoszące ostatecznego rozwiązania. Być może nastąpi kontynuacja tej historii ale na razie jestem zawiedziona finałem opowiadania.

To książka na jeden wieczór, gdyż nie jest zbyt obszerna i nie wymaga poświęcenia zbyt dużo czasu do jej przeczytania. Napisana lekkim stylem z nutką humoru, co jest jej niewątpliwą zaletą. Autorka pokazuje zwyczajne życie kobiety, jakich wiele jest wśród nas. Możemy też bliżej przyjrzeć się pracy kasjerów, co z kolei pomoże nam zrozumieć z jakimi problemami muszą się oni zmierzyć.

Książkę przeczytałam dzięki portalowi:



3 komentarze:

  1. Na jakiś jesienny wieczór to z pewnością lektura warta uwagi.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wydaje mi się, że to książka na jeden wieczór... Taka prosto-życiowa - przynajmniej na to wskazuje przytoczony cytat.

    OdpowiedzUsuń
  3. Coś do przeczytania, jako niezobowiązująca lektura. 😊

    OdpowiedzUsuń

Jeśli któryś z komentarzy nie jest widoczny, proszę o cierpliwość. System blogowy czasami wymaga akceptacji komentarzy, mimo że nie jest to konieczne.

Każda recenzja to moje subiektywne odczucia! Wasze mogą być zupełnie inne i zawsze jestem ciekawa Waszych opinii.

Bardzo dziękuję za każdą wizytę i komentarz. Komentarze bardzo mnie cieszą.

Wpisy o charakterze spamu oraz z reklamami firm lub produktów będą usuwane.

Popularne posty